INWAZJA NA UKRAINĘ
Prawdziwe cele inwazji: skarlała Ukraina, pakt Rosja-Niemcy
Historyk z Krakowa, prof. Henryk Głębocki, znany z postawienia wielu trafnych diagnoz z zakresu politologii, przywołał tezę opublikowaną przez sowietologa Petra Akopowa w tekście o „ofensywie Rosji i nadejściu nowego świata”, swoistym manifeście programowym, opublikowanym przez rosyjską agencję RIA Novosti. Tekst został z internetu szybko usunięty, ponieważ „autor przewidywał zwycięstwo Rosji w inwazji na Ukrainę w ciągu dwóch dni”. Akopow stawia w swoim tekście szokujące i jasne tezy co do celów rosyjskiej inwazji, z których podstawowym jest restytucja imperium, czemu sam autor zdaje się mocno dopingować – pisze Kuba Maciejewski na łamach portalu wPolityce.pl
W opinii Akopowa zniszczenie Ukrainy (zakończenie historii Ukrainy jako państwa antyrosyjskiego) to misja całego pokolenia, niestrudzenie pracującego, aby wynagrodzić Rosji upadek Związku Radzieckiego. Celem nie jest likwidacji państwowości Ukrainy, ale przywrócenie jej do rosyjskiej strefy wpływów.
Czytaj też: MAEA: Zaporoską Elektrownią Atomową kieruje rosyjski dowódca
Czytaj też: Premier Izraela jako pierwszy zachodni przywódca odwiedził Putina
Ukraina skarlała, niesamodzielna, niezdolna do własnych decyzji i własnej polityki - oto cel wskrzesiciela historii, Władimira Putina. Warto sobie uzmysłowić jak wiele wariantów zakończenia wojny jest możliwych, by ten cel Moskwa osiągnęła. Może to być federacja obwodów, taki ukraiński plan Kozaka, może to być częściowa aneksja, rząd marionetkowy, „neutralność” kraju albo… Cóż, najgroźniejsze dla Polski zakończenie tej wojny omówimy następnym razem – czytamy w tekście Maciejewskiego.
Kreml patrzy na Zachód
Akopow z pogardą pisze o europejskich sankcjach - Rosja się ich nie przestraszy, a Europa ich nie utrzyma. W jego opinii przed Europą są dwie perspektywy – współpracy z USA lub z Rosją, jednak Niemcy pchają kontynent ku przyjaźni z Moską. W tej perspektywie geopolityka prowadzona przez Anglosasów jest skazana na porażkę w Europie, ale także na świecie, ponieważ USA przestają być „szeryfem świata”.
Chiny i Indie, Ameryka Łacińska i Afryka, świat islamu i Azja Południowo-Wschodnia – nikt nie wierzy, że Zachód ustala światowy porządek, a tym bardziej reguły jakiejkolwiek gry – pisze Maciejewski.
Liczenie strat nie zadziała
W tym kontekście pełne euforii obserwacje polskich analityków na temat prawdziwie olbrzymich strat ponoszonych przez rosyjską armię nie zmierzają ku happy endowi. Rosyjskie powiedzenie „u nas ludziej mnoga” nie straciło na aktualności, wprawdzie stracili setki czołgów, ale mają ich tysiące, podczas gdy Ukraina utraciła kontrolę na dwiema z pięciu elektrowni jądrowych.
Dalsze po podboju Ukrainy cele Rosji to umiejscowienie Europy w swojej orbicie, a następnie „osaczenie znienawidzonej Ameryki”. I imperator Rosji uczyni wszystko, co w jego mocy, aby je zrealizować. Można by zaryzykować stwierdzenie, że im więcej tragedii przeżyje Ukraina, im większy wstrząs przejdzie europejska opinia publiczna, tym „większa porażka niemocy” czeka przywódców cywilizowanego świata.
Im większy pożar nad Dnieprem, tym większa radość podpalacza, oglądającego miałkie reakcje stróżów porządku. To odsłonięcie właśnie tych intencji stało się powodem usunięcia tekstu przez redakcję RIA Novosti, a nie rzekome ujawnienie, że Rosja spodziewała się szybszego zwycięstwa – czytamy na portalu wPolityce.pl.
Czytaj całość tekstu tutaj.
Czytaj też: Trzy tysiące ochotników chce dołączyć do ukraińskiego Legionu Międzynarodowego
wPolityce.pl/mt