Informacje

Fot. Sxc.hu
Fot. Sxc.hu

Problemy strefy euro zdają się nie mieć końca. Czy Niemcy ją opuszczą?

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 13 listopada 2012, 15:27

  • Powiększ tekst

W tym tygodniu Grecja musi zrolować €5 mld euro długu, więc robi  wszystko, aby uniknąć bankructwa. Na dzisiejszej aukcji greckie banki będą w stanie zakupić papiery skarbowe za nie więcej jak €3,5 mld.

Grecja musi  zatem pozyskać w tym tygodniu jeszcze 1,5 mld. euro. Do wczoraj wydawało się że ostatnią nadzieją Greków będzie pozyskanie brakujących środków z utworzonej  w tym roku  specjalnej rezerwy  dla banków greckich - Hellenic Financial Stability Fund, która  wynosi €3 mld. Jednak w wyniku wczorajszego posiedzenia eurogrupy jak podaje James G. Neuger i Stephanie Bodoni w artykule Bloomberga „Europe Gives Greece 2 More Years to Reach Deficit Targets” Grecja otrzymała dwa dodatkowe lata na ograniczenie deficytu do 2% PKB. Dlatego należy oczekiwać że 20 listopada w związku z powyższym zostanie uwolniona €31,5 mld transza mimo wątpliwości MFW w tej sprawie. W międzyczasie EBC zwiększy limit dla Greckich banków tak że będą mogły wykupić całą potrzebną pulę €5 mld greckich obligacji, aby 16 listopada Grecy nie byli zmuszeni ogłosić bankructwa. Ogłoszony będzie kolejny sukces mimo już 20%-owego spadku PKB, 132% długu, a na horyzoncie kolejnych spadków i wzrostu zadłużenia. I tak rolowany kryzys dotrwa do jesiennych wyborów w Niemczech w przyszłym roku. Gdyż jak zauważył Gideon Rachman w artykule Financial Times’a „Welcome to Berlin, Europe’s new capital”:

główne instytucje UE - Komisja i Rada - nadal są w Brukseli. Ale kluczowe decyzje coraz częściej są podejmowane w Berlinie.

I mimo że Wolfgang Schäuble, niemiecki minister finansów, naciska do utworzenia unii fiskalnej w Europie to już po przyszłorocznych wyborach może się okazać że jest to cel nieaktualny, gdyż zbyt kosztowny dla Niemiec w perspektywie długoterminowej.

Wiadomo że większa integracja fiskalna jest konieczna, jeśli unia walutowa miałaby przetrwać. Edward Chncellor w artykule Financial Times’a „It pays for Berlin to quit the eurozone” napisał wprost to o czym mówię od lat że strefa euro nie tworzy optymalnego obszaru walutowego: „It’s clear that the eurozone doesn’t meet the standard economic criteria for an optimal currency area.” Płace nie są elastyczne a nawet mimo iż z Grecji wyemigrowało za chlebem do Niemiec prawie milion Greków, to i tak jest zbyt niski poziom migracji między krajami strefy. Optymalny obszar walutowy wymaga transferów fiskalnych porównywalnych do tych jakie istnieją między landami w Niemczech, czy też krajami w Wlk. Brytanii.

Wszyscy pamiętamy że zachodnie Niemcy przeznaczyły €1 bln wsparcia dla dawnych landów przyłączonej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Przy czym same w sobie nie stanowią one panaceum na bolączki peryferii, oraz należy pamiętać że istnienie tych transferów nie gwarantuje wzrostu produktywności w krajach peryferyjnych. Świadczy o tym wg Andrew Hunt Economics niższy o 30% poziom produktywności w Walii w porównaniu ze średnią Wlk. Brytanii, jak i fakt że od włączenia Niemiec Wschodnich produkcja na osobę pozostaje w tych landach uparcie poniżej poziomu reszty kraju.

Wg obliczeń Chancellor’a transfery z Niemiec aby zapobiec rozpadowi eurostrefy powinny sięgać €93 mld rocznie, czyli 3,6% ich PKB. Wyliczenia dotyczące tej wysokości opierają się na założeniu że ich wysokość powinna pokrywać obecnie obniżony poziom deficytu bilansu płatniczego krajów peryferyjnych. Z kolei rozpad strefy euro i powrót  krajów południowej flanki do własnych walut kosztowałby Niemcy  - tylko z tytułu przeszacowania aktywów w tych krajach - 390 mld euro, nie mówiąc  już o  pozostałych kosztach. Dlatego już po wyborach  Berlin może rozważyć odmienny kurs i uznać  wyjście ze strefy euro jako mniej bolesną operację.

Thomas Mayer były główny ekonomista Deutsche Banku napisał ostatnio książkę „Europe’s Unfinished Currency” w której podkreśla że jest mało dowodów na korzyści zamiany marki na euro dla Niemiec:

Trudne do zidentyfikowania są twarde i trwałe korzyści z EUW poza umiarkowanymi zyskami z oszczędności na kosztach transakcyjnych w handlu wewnątrz Unii Walutowej.

Ponadto wbrew założeniom okazało się że od 2000 r. eksport Niemiec do krajów strefy rósł wolniej niż do reszty świata. W rzeczywistości, w prawie każdym ważnym wskaźniku gospodarczym takim jak wzrost wydajności, wzrost konsumpcji, inflacja, bezrobocie, tworzenie miejsc pracy, deficyty budżetowe i bilans obrotów bieżących to Szwajcaria osiągnęła lepsze wyniki poza strefą euro, niż Niemcy w jej obszarze.  Dlatego tuż po wyborach może się okazać że Niemcy uznają, że ma rację Charles Dumas z Lombard Street Research twierdząc, że „Niemcy nie powinny, być może nie mogą, pozwolić sobie na euro.” Że euro doprowadziło do tego że znaczna wartość niemieckich oszczędności została utracona. Gdyż od 2000 roku, wiele z nadwyżki handlowej Niemiec zostało użytej do sfinansowania niemieckich inwestycji w na peryferiach.  A ten kapitał nie był dobrze zainwestowany, gdyż jak Dumas wskazuje, wartość aktywów zagranicznych Niemiec mogła być o prawie €300 mld większa, gdyby pieniądze po prostu zostały umieszczone w depozycie w EBC. W efekcie utworzenia eurostrefy i spadku oprocentowania obligacji rządowych kraje peryferyjne zaciągnęły w relacji do PKB o ok. €2,5 bln długów więcej, narażając Niemcy na olbrzymie straty w przypadku rozpadu eurostrefy.

Mimo olbrzymich wpływów niemieckich już niedługo poziom niezadowolenia z prowadzonej przez nich europejskiej polityki gospodarczej może się okazać się tak silny, że EBC jednak „znajdzie” podstawy prawne pozwalające mu na interwencje na rynku długu i jego  monetyzację. A olbrzymi napływ kapitałów do Niemiec wygeneruje powstanie baniek spekulacyjnych na ich rynku aktywów. I wtedy takim ekspertom jak Dirk Meyer z Uniwersytetu Helmuta Schmidta łatwiej będzie przekonać niemiecki establishment, że lepiej ponieść jednorazową stratę na inwestycjach zagranicznych niż tolerować transfery w tej lub innej formie w wysokości ok. €150 mld rocznie. Dla Polski ważne aby do czasu podjęcia decyzji przez Niemcy, nie forsować własnych kroków idących w kierunku pozbawiania się wpływu w sferze polityki pieniężnej.

Cezary Mech, Agencja Ratingu Społecznego

 

 

 

 

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.