Belka hamuje w sprawie euro
Prezes NBP Marek Belka oświadczył, że nie jest zwolennikiem pośpiechu w przystępowaniu Polski do strefy euro, wskazał m.in. na konieczność poprawy konkurencyjności. Zaznaczył, że pozostanie poza strefą euro na dłuższą metę skaże nasz kraj na marginalizację.
"Bilans ryzyk i korzyści związanych z ewentualnym wejściem do strefy euro jest taki, jaki był przed kryzysem ukraińskim - ujemny. Z tego punktu widzenia nie zachęcam do pośpiechu" - powiedział prof. Marek Belka, który w piątek wygłaszał wykład na Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach.
Dodał, że strefa euro się nie rozpadnie.
Prezes mówił, że nie można abstrahować od tego , iż Polska nie będąca częścią strefy euro jest "na marginesie europejskiej integracji". "Może niektórym to odpowiada; ale my nie jesteśmy Wielką Brytanią, która myśli, że graniczy ze Stanami Zjednoczonymi. My wiemy z kim graniczymy, prawda" - pytał szef NBP.
Zaznaczył, że po ostatnim kryzysie finansowym kraje strefy euro zacieśniły współpracę, nie tylko w sferze gospodarczej. Wyraził, przekonanie, że wejście do strefy euro związałoby Polskę z interesami ekonomicznymi reszty Europy "bardziej niż cokolwiek innego".
Szef banku centralnego wyraził przekonanie, że Polska przed wejściem do unii walutowej musi spełnić trzy warunki. Pierwszym jest poprawa konkurencyjności. Ocenił, że obecna konkurencyjność jest "płaska", bo ogranicza się do niskich cen i płac.
Drugim warunkiem jest uelastycznienie rynku pracy, na wzór krajów skandynawskich.
Trzecim warunkiem jest stabilizacja finansów publicznych. Z tą ostatnią sprawą - zdaniem Belki - "nie jest najgorzej", choć dług publiczny powinien być niższy niż obecne. "Powinien wynosić 40-35 proc., wtedy można byłoby przyjąć, że jesteśmy w sytuacji bezpiecznej" - ocenia prezes NBP.
W swoim wykładzie prof. Belka zwrócił też uwagę na stronę prawną i polityczną naszego wejścia do strefy euro. Przypomniał, że Polska zobowiązała się do tego w traktacie akcesyjnym, a sam termin wejścia jest kwestią otwartą. Szef NBP zaznaczył, że według konstytucji, polską walutą jest złoty, dlatego wiele osób twierdzi, że najpierw trzeba zmienić konstytucję. Tymczasem - przypomniał - wielu polityków nie chce euro, podobnie sceptyczna jest spora część ekonomistów i społeczeństwa,
zwłaszcza po ostatnim kryzysie, który dotknął kraje strefy.
(PAP)