Informacje

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Tak tłumaczą się bohaterowie podsłuchów. Belka: To była prywatna rozmowa. Sienkiewicz: Nagrywanie polityków jest nielegalne

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 17 czerwca 2014, 08:21

  • 5
  • Powiększ tekst

Zdaniem prezesa NBP powoli "z tego kurzu medialnego i różnych krzyżujących się komentarzy" wyłania się prawdziwy obraz rozmów. "Okazuje się, że była raczej troska o państwo, niż coś innego" - mówił w TVN24 Marek Belka.

Prezes NBP uważa, że jego rozmowa z ministrem spraw wewnętrznych nie ma nic wspólnego z niezależnością banku. "Raczej ma to wspólnego wiele z tym, że jako człowiek, który wiele rzeczy widział, w Polsce i na świecie, skłonny jestem do formułowania sądów czasami bardzo twardych" - powiedział Belka.

Zdaniem Belki obowiązkiem banku centralnego jest współpraca ze wszystkimi instytucjami państwowymi, nie tylko z ministrem finansów, czy rządem. "Polska czasami jawi mi się jako luźna federacja niezależnych księstewek, niezależnych instytucji, których każdy ma na myśli swój własny punkt widzenia, czasami nawet interesy, a interes państwa się gdzieś gubi" - mówił Belka.

Jak dodał, rozmowa z Sienkiewiczem była prywatna, a nikt go, jako obywatela, nie może pozbawić prawa do posiadania opinii i osądów, które wypowiadał w różnych rozmowach. "Rozmawiałem z politykiem PO, który martwi się o los własnej formacji. (...) Ja przecież zdaję sobie sprawę z tego, że on patrzy na politykę nieco bardziej przez okulary partyjne - choć nie tylko - a ja patrzę przez okulary interesu państwa" - wyjaśnił.

Pytany o ewentualną dymisję ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego powiedział, że to, kto będzie szefem resortu finansów nie zależało ani od niego, ani od Sienkiewicza. Podkreślił, że wypowiadał się też o Rostowskim jako o bardzo dobrym ministrze finansów, ale media tę informację przemilczały.

"Powiedziałem, że jeżeli dochodzi do sytuacji ekstremalnych, gdzie potrzeba jest ratowania stabilności systemu finansowego przez NBP, to warunkiem stosowania takich metod jest wdrożenie twardego, więc bolesnego społecznie programu reform. A to może robić tylko trochę minister samobójca, tzw. techniczny. Minister Rostowski jest politykiem PO pierwszorzędnym, stąd to stwierdzenie" - tłumaczył.

Belka poinformował, że we wtorek spotka się z Radą Polityki Pieniężnej. Zaznaczył, że szanuje RPP, niemniej czeka go męska rozmowa. "To nie będzie rozmowa prosta" - dodał. Zaznaczył, że wcześniej problemy, które poruszył podczas rozmowy z Sienkiewiczem, były przedmiotem rozmów w łonie RPP.

"Myśmy mieli bardzo poważną dyskusję między RPP, a kilkoma członkami zarządu (NBP-PAP) dotyczącą rozdzielenia instrumentów polityki pieniężnej od instrumentów polityki stabilności finansowej. Czyli, jak działać pewnymi instrumentami nie na rzecz stabilizacji inflacji, tylko na rzecz ratowania spójności systemu bankowego. I myśmy się tam wyraźnie zdeklarowali z naszym poglądem zarządu, to jest odzwierciedlone w tym projekcie założeń do ustawy nowelizacyjnej o NBP" - wyjaśnił.

Szef NBP odniósł się także do poniedziałkowych spadków na giełdzie i osłabienia złotego. "Nie sądzę, by rynki finansowe, a to jest tam, gdzie mój autorytet się liczy najbardziej, nie zgadzały się z czymkolwiek, co powiedziałem" - powiedział. "Myślę, że ewentualna możliwość dymisji z mojej strony, to nie jest rzecz, która rynki uspokaja" - zaznaczył.

Z kolei szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz komentując w TVN24 spotkanie z prezesem NBP Markiem Belką opisane przez "Wprost" wskazał, że "Istotą tej afery jest nielegalne nagrywanie polityków".

"Politycznej przyszłości przed sobą nie mam, moje ostatnie zadanie to wyjaśnić, kto nagrywał rozmowę - powiedział Sienkiewicz w "Kropce nad i" w TVN24.

Przyznał, że ma do siebie żal o niedostatecznie szybkie reformowanie służb specjalnych i że - jak powiedział - "w zakresie nadzoru nad służbami specjalnymi nie udało mu się wystarczająco szybko osiągnąć stanu, dzięki któremu moglibyśmy tę aferę wykryć, zanim ona się zaczęła". Jak mówił, ma także żal do siebie "o język, który mógł być obraźliwy dla wielu osób i był na pewno niewłaściwy".

Zapewnił zarazem, że ma zaufanie do BOR. "Jeśli są jakiekolwiek czarne owce w tej służbie, jestem przekonany, że kierownictwo BOR będzie w stanie je znaleźć" - powiedział.

Podkreślił, że potajemne nagrywanie polityków to przestępstwo, a rozmowa miała charakter towarzyski, stąd "skróty myślowe". Tak tłumaczył np. słowa o dotowaniu ruchu lotniczego, wyjaśniając, że chodzi o formę dotacji, jaką są obniżki opłat stosowane przez samorządy, by przyciągnąć przewoźników. Zwrócił uwagę, że nagranie jest nie tylko nielegalne, ale opublikowany został opracowany przez redakcję wyciąg, a nie cała rozmowa.

Przyznał, że zapis "wygląda nie najlepiej". "Natomiast w żadnym elemencie ani swoich wypowiedzi, ani swoich działań nie przekroczyłem prawa i prawdę mówiąc działałem na rzecz państwa polskiego, a nie na rzecz jego szkody" - oświadczył minister.

Zastrzegł, że w pewnych fragmentach rozmowy z szefem NBP formułował opinie jako analityk, a nie polityk, wykorzystując spotkanie z wybitnym znawcą finansów. "Wtedy te rozmowy toczyły się prawie codziennie, ponieważ to była istota rozmowy o kryzysie" - powiedział. Sienkiewicz. Przyznał, że premier "absolutnie słusznie" miał do niego pretensje, że rozmawiał o sprawach, które nie leżały w kompetencjach szefa MSW.

Sienkiewicz pytany, czy po publikacji "Wprost" nie czuje się skompromitowany i nie uważa, że powinien odejść z ministerstwa, odparł, że decyzje o jego odejściu, bądź pozostaniu na stanowisku, podejmuje premier.

"Bo istotą tej afery jest po prostu nielegalne nagrywanie polityków polskich przez lata" - oświadczył minister.

Na uwagę, że do nagrania rozmowy nie doszłoby, gdyby z Belką rozmawiał w gabinecie, Sienkiewicz odparł: "Zawsze można zamykać się w swoich gabinetach". "Natomiast jednak mam wrażenie, że żyjemy w normalnym wolnym kraju, w którym każdy ma prawo się spotkać tam, gdzie chce i rozmawiać o czym chce, nawet minister konstytucyjny z prezesem narodowego banku. Problem nie polega na tym, że spotkaliśmy się poza gmachami rządowymi, problem polega na tym, że zostało popełnione przestępstwo i ktoś nas nagrał" - dodał.

W opublikowanym przez "Wprost" nagraniu słychać, jak Sienkiewicz rozmawia z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.

Po publikacji opozycja zażądała dymisji rządu. Premier Donald Tusk powiedział w poniedziałek, że nie widzi podstaw do dymisji Sienkiewicza, bo jego rozmowa z prezesem NBP nie była złamaniem prawa. Tusk podkreślił, że nie wysyłał Sienkiewicza na rozmowę z Belką, a spotkanie odbyło się z inicjatywy prezesa NBP.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze