Ożywienie gospodarcze, kadencyjność w RPP, udomawianie banków - Belka mówi, co sądzi
Polska gospodarka powoli, ale jednak ożywia się, co dowodzi, że jest wewnętrznie dynamiczna i daje sobie lepiej radę niż większość innych ekonomii europejskich - uważa szef NBP Marek Belka. Prezes banku centralnego opowiada się przeciwko dwukadencyjności w RPP.
"Mamy coraz więcej symptomów odbijania się od dna. Nawet budownictwo, które wciąż jest w kryzysie, jest już prawie na poziomie ubiegłego roku. Eksport - bardzo dobrze, produkcja - poprawiła się. Poprawiły się nawet dane dotyczące płac" - powiedział Belka w środowym wywiadzie dla serwisu Obserwatorfinansowy.pl, którego właścicielem jest NBP.
Szef banku centralnego podkreślił, że w przewidywalnym czasie nie powinno być zmian w polityce pieniężnej. Obecnie główna stopa procentowa NBP wynosi 2,5 proc. "Poczekajmy do końca roku i wtedy będziemy się zastanawiać, co dalej. Chcę przy tym podkreślić, że wszyscy członkowie Rady, utożsamiani z różnymi ornitologicznymi jej skrzydłami mówili jednym głosem, że obecny poziom stóp powinien utrzymać się przez dłuższy czas. W tej sprawie jest w Radzie bardzo szeroki konsensus" - zdradził Belka.
Prezes NBP odnosił się też do zaproponowanych przez resort finansów zmian w przepisach dotyczących banku i RPP. Jego zdaniem rozwiązanie, by członkowie Rady Polityki Pieniężnej mogli powtarzać kadencję jest kontrowersyjnym pomysłem. Obecnie członkowie RPP mogą tylko raz zasiadać w Radzie, a ich kadencja trwa sześć lat.
"Kiedy są napięcia w polityce pieniężnej, a one właściwie zawsze występują, jakiekolwiek majstrowanie przy Radzie może - nie bez słuszności - prowokować do twierdzenia, że ma to na celu ograniczenie niezależności członków Rady. Bo budzi podejrzenia, że mogą być naciski" - zwrócił uwagę Belka.
Jak ocenił, lepiej natomiast tak zmodyfikować powoływanie Rady, żeby co dwa lata odnawiana była jedna trzecia jej składu, a nie jak obecnie, co 6 lat wymieniany jest jej pełny skład.
Szef NBP oświadczył, że zgadza się natomiast z MF ws. uporządkowania i uzupełnienia przepisów dotyczących skupu papierów skarbowych przez bank centralny.
"Rzeczpospolita" podała w środowym wydaniu, że zgodnie z propozycjami MF Narodowy Bank Polski będzie mógł kupować i sprzedawać dłużne papiery wartościowe także poza tzw. operacjami otwartego rynku.
W praktyce oznaczałoby to, że NBP mógłby skupować obligacje rządowe, tak jak to robią największe banki centralne na świecie: Bank Anglii, Bank Japonii i amerykański Fed - wybił dziennik.
Belka wyjaśniał, że już teraz bank centralny może skupować na rynku wtórnym skarbowe papiery wartościowe, by regulować płynność sektora finansowego i zapewniać jego stabilność.
"Propozycja, którą zainteresowała się prasa to kwestia techniczna, wynikająca z niespójności prawa związanego z operacyjną działalnością NBP obecnie regulowaną w ustawie o NBP i w ustawie o obrocie instrumentami finansowymi. Zgodnie z obecną ustawą o NBP bank centralny ma możliwość organizowania obrotu papierami własnymi, skarbowymi lub gwarantowanymi przez Skarb Państwa, ta ostatnia kategoria nie była natomiast wymieniona w ustawie o instrumentach finansowych" - zaznaczył.
Dodał, że nie ma powodu, by instrumenty gwarantowane lub poręczane przez Skarb Państwa traktować inaczej, niż normalne papiery wartościowe emitowane przez Skarb Państwa, przez banki lub przez NBP.
"Nie ma tu żadnej sensacji. (...) Po to ma się bank centralny, aby nigdy, nawet teoretycznie, taka sytuacja (jak bankructwo kraju we własnej walucie - PAP) nie nastąpiła. Wszystkie kraje należące do strefy euro, które stanęły w obliczu bankructwa przeżyły bardzo nieprzyjemną niespodziankę, bo okazało się, że euro nie jest ich narodową walutą. Polska zbankrutowała ponad 20 lat temu, bo nie miała możliwości drukowania dolarów" - przypomniał Belka.
Jak wyjaśnił doprecyzowanie zaproponowane przez Ministerstwo Finansów rozumie, jako możliwość bardziej elastycznego działania NBP w przypadkach związanych ze stabilnością finansową, a dotyczących np. spraw indywidualnych banków. "Bo wtedy warto mieć prawo do skupywania i sprzedawania papierów wartościowych poza operacjami otwartego rynku" - wyjaśnił. Dodał, że taka zmiana prawa mogłaby ułatwić np. udział NBP w operacji "udomawiania" banków.
(PAP)