Dokument Konfederacji Brauna to bubel ekonomiczny
Niechęć Brauna i Konfederacji Korony Polskiej do uchodźców oraz imigrantów z Ukrainy nie jest niczym nowym. Partia próbuje przy tym uzasadnić swoje uprzedzenia zagrożeniami ekonomicznymi i fiskalnymi, ale nie są one oparte na żadnych konkretnych kalkulacjach.
Projekt „Stop ukrainizacji Polski” jest nastawiony oczywiście na wywoływanie emocji i zbijanie taniego kapitału politycznego. W innych okolicznościach nie należałoby się nim przejmować, martwiący jest jednak fakt, że coraz większą popularność na Twitterze zdobywa hasztag #StopUkainizacjiPolski (jako że poprzedni został zbanowany).
Nie mam zamiaru omawiać dokumentu od strony ideologicznej. Zostawiam do psychologom, socjologom oraz historykom. Patrząc jednak na dokument od strony ekonomicznej i fiskalnej, jest to po prostu bubel, pozbawiony jakichkolwiek pogłębionych danych, przywołujący losowe liczby, bez podania szerszego kontekstu.
Zaczynając od strony 29, możemy się dowiedzieć, że koszty 500+ dla dzieci ukraińskich wyniosą dla budżetu 4 mld złotych rocznie. Problemem jest fakt, że nie wiadomo dokładnie, ile świadczeń zostanie wypłaconych, bo nie przysługują one osobom, które z terenu Polski wyjadą. Tymczasem znaczna część uchodźców (według niektórych sondaży nawet 56%) ma zamiar wrócić do domu od razu, kiedy wojna się skończy, a około 12% planuje wyjazd do innych państw.
Jednej i drugiej grupie 500+ przysługiwać nie będzie. Oczywiście, koszty mogą wynieść 4 mld złotych, ale równie dobrze mogą być niższe. O tym jednak dokument już nie wspomina.
Dalej możemy wyczytać postulat o tym, by pomoc udzielana uchodźcom była „racjonalna i jednostkowa.” Jest to bardzo ciekawe sformułowanie, i równie ciekawie jest wyjaśnione. Konfederacja domaga się, by przyznawać ochronę i status uchodźcy „osobom faktycznie tego potrzebującym, a nie wszystkim obywatelom Ukrainy.” Łączy się to z informacjami ze strony 46, gdzie partia domaga się wprowadzenia procedur ubiegania się o status uchodźcy w momencie przekroczenia granicy, stworzenie odrębnego systemu pomocy materialnej, zamknięcie furtki legislacyjnej do uzyskiwania prawa pobytu, a także…przywrócenie systemu wizowego.
Jest to o tyle „ciekawe” rozwiązanie, że doprowadziłoby do absolutnego paraliżu polskiej administracji. Indywidualne rozpatrywanie każdego wniosku wymagałoby olbrzymich nakładów pracy i pociągnęło za sobą rozrost administracji publicznej, która jednocześnie po zakończeniu wojny okazałaby się zapewne całkowicie zbędna. Korona nie udziela wyjaśnienia, jak miałaby zamiar ów system wprowadzić i usprawnić.
Warto też dodać, że wprowadzenie na nowo wiz i wielu utrudnień w ruchu na granicy przysporzyłoby dodatkowych problemów dla Straży Granicznej, która już teraz ma pełne ręce roboty. Ponownie jednak, Korona nie czuje się zobligowana do wyjaśnienia, jaki ma plan na usprawnienie pracy polskich funkcjonariuszy.
Wracając do strony 30, możemy wyczytać z dokumentu, iż „człowieka rzeczywiście ratującego życie zadowoli minimum.” Dodatkowo dowiedzieć się można, że uchodźcy rzekomo masowo kupują fabrycznie nowe samochody.
Jest to oczywista, nastawiona na wzbudzenie emocji manipulacja. Źródła informacji o masowym wykupywaniu nowych samochodów nie ma. Oczywiście, że Ukraińcy kupują towary w polskich sklepach, ale napędzają tym jednocześnie gospodarkę, wydając nie tylko otrzymane w Polsce pieniądze, lecz swoje prywatne oszczędności. Co więcej, twierdzenie, że „człowieka rzeczywiście ratującego życie zadowoli minimum”, jest czysto ideologicznym stwierdzeniem, które porównać można chyba tylko do słynnego Niesiołowskiego „Nie ma chleba? To niech jedzą szczaw i mirabelki.”
Na stronie 31 wyczytać możemy o ryzyku zwiększenia przestępczości, twierdząc przy tym, że Ukraińcy walczący na froncie mogą być nawykli do przemocy. Twierdzenie to nie ma absolutnie żadnego poparcia w rzeczywistości. Według danych policyjnych, nic nie wskazuje na znaczący wzrost przestępczości wraz z falami uchodźców, a co więcej, zgłaszane przestępstwa ze strony Ukraińców najczęściej dotyczą tych, którzy osiedli w Polsce już od dłuższego czasu i dalej stanowią jedynie niewielki procent wszystkich przestępstw.
Ciekawa jest także subtelna krytyka osób walczących na froncie przez partię, która domaga się zwiększenia sprawności bojowej polskich sił zbrojnych.
Na sam koniec: wypieranie Polaków z rynku pracy i rynku. Zmuszony jestem zgodzić się z tym, że napływ Ukraińców podnosi ceny mieszkań, jednak muszą przecież gdzieś oni mieszkać, a problem wysokich cen nieruchomości istniał już na długo przez rosyjską agresją. Co więcej, Ukraińcy nie wypierają Polaków z rynku pracy, tylko ten rynek ratują. Pracodawcy mieli wręcz nadzieję, że Polska przyjmie więcej pracowników, bo jest na nich cały czas zapotrzebowanie.
Po pierwsze, nastąpił spory odpływ mężczyzn z rynku polskiego, którzy wrócili do swego kraju, pomóc w wysiłku wojennym. Branża budowlana czy transportowa mocno na tym ucierpiała, co sprawia, że zarówno ceny remontów idą w górę, ale także ich realizacja odkłada się w czasie.
Po drugie zaś, to przede wszystkim Ukrainki pojawiły się na polskim rynku pracy. Wiele z nich nie jest w stanie pracować i zajmować się dziećmi, z którymi przybyły, te zaś, które podejmują pracę, wybierają przede wszystkim prostsze prace, których i tak mało kto chciał się podjąć.
Po trzecie zaś, jeśli chcemy uratować polski system emerytalny, musimy równolegle zadbać o demografię polską oraz zabiegać o nowych pracowników z zagranicy. Inaczej, nasz system emerytalny w przeciągu kilku lat upadnie.
Projekt „Stop ukrainizacji Polski” można by omawiać długo, nie ma to jednak większego sensu. Pod względem gospodarczym jest to bubel, który nie ma oparcia w konkretnych danych lub wyliczeniach. Proponowane rozwiązania tylko zwiększą koszty administracji państwowej, jednocześnie nie pomagając nikomu konkretnemu. Jedynym, kto w takiej sytuacji by skorzystał, byłaby sama Korona, zbijając na całym projekcie kapitał polityczny.
Źródła danych: Dziennik Gazeta Prawna, Puls HR, Radio Zet Opracowanie własne