Premier: Wypowiedź von der Leyen to skandal. Gdzie praworządność?
Wypowiedź pani von der Leyen, że Bruksela ma narzędzia, by zdyscyplinować Włochy, jeśli powołają rząd, który nie będzie na rękę Brukseli, była skandaliczna - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Jeśli nasi konkurenci polityczni nie odezwą się w tej sprawie, pokażą, jakiej Europy chcą - dodał. Szef rządu ocenił także lidera polskiej opozycji Donalda Tuska. Jak powiedział, przewodniczący PO nie potrafi przyznać się do elementarnych błędów - Tuska nie stać m.in. na krytyczną autorefleksję nad swoją własną rolą w utuczeniu potwora ze wschodu
W Świdniku premier Mateusz Morawiecki został zapytany o niedawną wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w związku z wyborami we Włoszech, że KE ma „narzędzia”, jak w przypadku Węgier i Polski, jeśli we Włoszech „sprawy pójdą w trudnym kierunku”.
Wypowiedź pani von der Leyen była skandaliczna. Ona powiedziała, że Bruksela ma narzędzia, by zdyscyplinować Włochy, jeśli powołają taki rząd, który nie będzie na rękę Brukseli - powiedział premier.
Mam apel nie tylko do naszych drogich rodaków, a także do obywateli państw Unii Europejskiej. Drodzy państwo, czy takiej Europy chcemy? Czy to jest demokracja, czy to jest praworządność? Że eurokraci w Brukseli dyktują, jaki ma być rząd? Kto ma wybierać rządy? Narody europejskie czy Bruksela z Berlinem mają się naradzać i dyktować, jaki ma być rząd. To nie jest praworządność, to jest dyktat i brak praworządności” - mówił.
Premier Morawiecki zapowiedział również złożenie wniosku do Komisji Europejskiej, aby znaleźć odpowiedź na pytanie, czy wynikające z traktatów europejskich prawa państw są respektowane przez instytucje Brukseli.
My sprawdzimy wkrótce - w najbliższych kilku tygodniach złożymy wniosek do Komisji Europejskiej, czy rzeczywiście pacta sunt servanda, czy umowy będą dotrzymywane po stronie Komisji Europejskiej - zapowiedział.
Ja się cieszę z tego wstrząsu, który idzie przez Unię Europejską, z tego prawdopodobnie nowego rządu we Włoszech, rządu, który będzie patrzył na interesy państw narodowych, z tego nowego rządu Szwecji, z tego, że Europa staje się Europą rzeczywistych wartości - mówił Morawiecki.
Dodał, że „prawdziwe wartości to demokracja, suwerenność, rządy narodów, a nie biurokratów z Brukseli, którzy będą dyktować, szantażować, straszyć, wywierać presję na innych”. „Jeśli nasi konkurenci polityczni nie odezwą się w tej sprawie, będzie to najlepsze świadectwo, jakiej Europy oni chcą” - podkreślał.
Podczas debaty na amerykańskim uniwersytecie Princeton w czwartek Ursula von der Leyen pytana o to, czy istnieją obawy związane z niedzielnymi wyborami parlamentarnymi we Włoszech, odparła: „Zobaczymy, jaki będzie wynik”.
Moje podejście jest takie, że bez względu na to, jaki demokratyczny rząd chce z nami współpracować, pracujemy razem – powiedziała szefowa KE tuż przed wyborami, które według sondaży wygra blok centroprawicy, czyli ugrupowania Bracia Włosi, Liga i Forza Italia. Von der Leyen dodała: „Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, wspominałam o Węgrzech i Polsce, to mamy narzędzia”.
Tusk nie potrafi przyznać się do błędów
W sobotę premier Mateusz Morawiecki ocenił także postawę lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Przewodniczący PO nie potrafi przyznać się do elementarnych błędów - ocenił w podcaście premier. Jest chwalony przez niektóre media za słowa wypowiedziane w Poczdamie, ale padły one za późno - dodał.
W opublikowanym w sobotę podcaście premier Mateusz Morawiecki mówił m.in. o książce „Europejskie pandemonium. Ocalić Europę” Luuka van Middelaara.
Jak powiedział, książka ta rzuca światło na postawę zachodnich polityków na początku wojny na Ukrainie, bo jej autor był w centrum decyzyjnym i należy do elit rządzących UE. W ocenie Morawieckiego książka „daje wgląd w świadomość urzędników, polityków z Europy Zachodniej”. „I niestety, ten wgląd nie jest wcale rzeczą pokrzepiającą” - ocenił.
Według Morawieckiego książka jest apologią obecnych elit UE i o tym, jak dobrze - zdaniem autora - UE poradziła sobie z kryzysem covidowym. Tymczasem, zdaniem premiera, treść książki to opis błędów i zaniechań oraz samozadowoleniu elit.
Warto już w tym momencie przypomnieć, że to nie jest tak, że ta historia zadowolonych z siebie elit działa się gdzieś daleko. Wręcz przeciwnie ważną postacią tych elit był i nadal jest Donald Tusk, który w tej chwili odcina się od tego, co robił jeszcze kilka miesięcy temu, a robił to konsekwentnie nie przez kilka miesięcy, ale przez kilkanaście lat - powiedział Morawiecki.
Lider polskiej opozycji jest dzisiaj przez niektóre media chwalony za swoje słowa w Poczdamie, ale prawda jest taka, że te słowa padły co najmniej o 200 dni za późno, a co więcej, nie ma w nich śladu nad jego własną rolą w utuczeniu potwora ze wschodu. A kto zgodził się na przedłużenie umowy z Gazpromem do 2037 r.? Kto zaprosił rosyjskie spółki do udziału w prywatyzacji Lotosu? Kto postponował Baltic Pipe i stawiał na Nord Stream? Kto wreszcie zgodził się w umowie z 2009 r. oddać Zalew Wiślany w pod, de facto, kontrolę Rosjan - wyliczał premier.
Morawiecki podsumowując stwierdził: Nie łudźmy się. Nie można oczekiwać, że ten, który nie potrafi się przyznać do elementarnych błędów, będzie potrafił z nich wyciągnąć wnioski.
Tusk przypisuje sobie zasługi PiS
W połowie września w Poczdamie, podczas uroczystości rozdania nagród M100 Media Award, przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk wygłosił laudację na cześć narodu ukraińskiego.
Tusk mówił m.in.: „Mieliśmy rację, kiedy ostrzegaliśmy przed fatalnymi geopolitycznymi konsekwencjami Nord Stream 2”. „(Mieliśmy rację) kiedy starałem się w 2014 roku po pierwszym ataku Rosji na Ukrainę przekonać Niemców, Francuzów, Włochów do Europejskiej Unii Energetycznej, która mogła uniezależnić Europę od dyktatu gazowego Rosji” - dodał.
Tusk podkreślił, że Ukraina ma szansę wygrać tę wojnę. „Ale wymaga to zdecydowanie większego wsparcia ze strony Europy, a w szczególności największych i najbogatszych państw, takich jak Niemcy” - powiedział Tusk.
„I nie chodzi tu o wsparcie symboliczne, o gorące słowa, nagrody, wyróżnienia, ale o broń, o amunicję, samoloty, czołgi. Nie ma żadnego, podkreślam żadnego powodu, aby w pomoc Ukrainie takie państwa jak Niemcy, Francja czy Włochy angażowały się mniej niż Stany Zjednoczone, Polska czy państwa bałtyckie” - powiedział Tusk.
Lider PO przekonywał też, w kontekście wojny na Ukrainie, że dawno nie było tak czarno-białego konfliktu. „Wiadomo, kto jest katem, a kto ofiarą, a próby relatywizowania tej kwestii wydają się prawdę mówiąc obrzydliwe. Politycy europejscy na całym kontynencie, także tu w Berlinie, którzy szukają jakiejś symetrii, jakichś historycznych i ekonomicznych uzasadnień dla bezczynności czy neutralności, powinni mieć świadomość, że gdyby pomoc ze strony wszystkich krajów Zachodu, a mówię szczególnie o dostawach broni, była szybsza i większa, to na Ukrainie nie zginęłoby tyle dzieci, tyle kobiet nie byłoby zgwałconych i zamordowanych” - powiedział Tusk.
Czytaj też: Premier: Bezpieczeństwo Polski gwarantują stabilne finanse
PAP/mt