Szczere słowa o Putinie: Nikt go nie powstrzymał!
Władimir Putin nie przeszedł żadnej transformacji, jego poglądy się nie zmieniły. Testował społeczeństwo – jak w relacjach między mężczyzną i kobietą i szedł coraz dalej. Nikt go nie zatrzymał i dlatego dostał to, czego chciał od początku – mówi PAP reżyser Witalij Manski, twórca filmu „Świadkowie Putina”.
Relację między Władimirem Putinem a rosyjskim społeczeństwem mieszkający na Łotwie reżyser Witalij Manski porównuje do „stosunków damsko-męskich”.
„Jak to zazwyczaj wygląda? Najpierw bierzesz za rękę, potem kładziesz rękę na ramię. Potem całujesz w policzek, dalej – w usta. Działasz, dopóki nie zostaniesz zatrzymany” – mów Manski.
„Putin testował społeczeństwo. Ono nie zatrzymywało go w żadnej fazie i dlatego on dostał to, czego chciał od początku. Nie pytając, brał to, co chciał, a społeczeństwo spało” – kontynuuje swoje porównanie rosyjski twórca.
Mówiąc o dojściu do władzy Władimira Putina, Manski, które obserwował je z bliska, zaznacza, że „nie brał on udziału w żadnej konkurencji politycznej, nie wygrał żadnych wyborów”.
„Jego +wybory+ odbyły się w bardzo wąskim kręgu, który nieco wulgarnie jest w rosyjskiej historii określany jako +Rodzina Jelcyna+ (Borysa Jelcyna, pierwszego prezydenta Rosji). To było jego najbliższe otoczenie, nie tylko rodzina, ludzie, którzy wiedzieli, jak zły jest stan jego zdrowia. Zdawali sobie sprawę, że on fizycznie nie może sprawować władzy” – mówi reżyser.
W pewnym momencie Rodzina zadała sobie pytanie, kto mógłby pełnić tę rolę, nawet nie lidera, ale „technicznego prezydenta”, który byłby wygodny do kontynuowania polityki „quazi demokratycznego rozwoju”.
„To był moment kluczowy. Dla nierosyjskiego odbiorcy to może nie być oczywiste, ale od 1996 r., czyli drugich wyborów prezydenckich, wygranych przez Jelcyna, do 2000 r. Rosją rządziła właśnie Rodzina. Jelcyn był wtedy niezdolny do działania, był ciężko chory. To jest klucz do zrozumienia, kto był im potrzebny. Ktoś młody, wysportowany, ale niezdolny do działania. Człowiek, którym można by było komfortowo kierować” – wyjaśnia Manski.
Jego zdaniem Putin, były funkcjonariusz KGB, zdobył ich przychylność swoim „podporządkowaniem, zgadzaniem się i przymilaniem, tym, jak umiał słuchać i patrzeć w oczy”.
„On posiadał taką zdolność patrzenia na człowieka +z dołu do góry+, niezależnie od tego, jakiego wzrostu był rozmówca. Był człowiekiem +podległym+, tak go wspominam. Tę cechę uwidaczniał nawet wtedy, gdy nie było to potrzebne, w błahych sprawach, w których sam mógłby decydować” – dodaje Manski.
Jelcyn, jak przypomina, swoją doktrynę rządów, przynajmniej oficjalnie, opierał na antykomunizmie. „Trzeba zrozumieć, że kiedy postawił Putina na czele Federalnej Służby Bezpieczeństwa (spadkobierczyni KGB), to umieścił pułkownika nad generałami. To było upokorzenie, taki pokazowy gest” - ocenia.
„I nagle Putin stał się kartą w wielkiej rozgrywce. Trafił do do gabinetu dyrektora FSB, a co to oznacza? To oznacza, że był w miejscu, gdzie docierają wszystkie informacje służb specjalnych” – zaznacza rozmówca PAP.
W pewnej chwili, kontynuuje Manski, Putin dowiedział się, że trwa zamknięty casting na rolę „następcy”. „Mało tego, on dokładnie się dowiedział, jakiego człowieka poszukuje Rodzina. Taki portret pamięciowy. Spojrzał na niego i zrozumiał: wystarczy trochę zmienić fryzurę i to jestem ja” – uważa Manski.
Według niego Putin postanowił wziąć udział w „castingu”, a że wiedział dokładnie, kogo Rodzina poszukuje, zgrabnie wcielił się w tę rolę. Manski żartuje, że „aktorka, która wie, co lubi reżyser i czy woli cappuccino, czy latte, ma więcej szans”.
„Rodzina miała już za sobą doświadczenie – przeprowadzenie przez wybory i zwycięstwo w nich człowieka, który leżał w śpiączce, był fizycznie nieobecny. Zdawali sobie sprawę, że mają narzędzia, by z dowolnego człowieka zrobić prezydenta. I skoro udało się z obłożnie chorym Jelcynem, to dlaczego miałoby się nie udać z +młodym i wysportowanym+ Putinem” – wspomina Manski.
Na to, dlaczego nie wywołało to żadnej szerokiej reakcji społecznej, można, jak mówi reżyser, spojrzeć filozoficznie, odwołując się do całej rosyjskiej historii.
„Ale można też przyjrzeć się temu od strony praktycznej. Po pierwsze, to była operacja przeprowadzana w głębokiej tajemnicy, nawet przed najwyższymi przedstawicielami władz. Wybrano noc sylwestrową 1999 r., roku przepełnionego mistycyzmem zmiany epoki, nikt nie myślał o polityce. Gdy wszyscy już myśleli o sałatce oliwje (warzywnej) i alkoholu, nagle na ekranach pokazał się Jelcyn, mówiąc, że podaje się do dymisji. A potem ogłoszono, że Putin zostaje p.o.” – przypomina.
Następne 13 dni to w Rosji okres, gdy państwo się zatrzymuje. Przez dwa tygodnie świąt noworocznych połączonych z prawosławnym Bożym Narodzeniem telewizja pokazuje powtórki, a społeczeństwo „wypoczywa”. Nie wychodzą gazety. Nie pracują urzędy. Ludzie są na urlopach.
„Przez te 13 dni media non stop wałkują Putina i kiedy ludzie wychodzą ze świątecznego stuporu, to Putin jest już czymś oczywistym, on już jest prezydentem, chociaż jeszcze nawet nie zaczęła się kampania wyborcza. To była bardzo precyzyjna konstrukcja z dziedziny technologii politycznej” – wyjaśnia Manski.
„To było w gabinecie, który wszyscy znaliśmy z telewizji. Od dziewięciu lat widzieliśmy w nim Jelcyna. Ale Putin nie jest za biurkiem, przysiadł się do nas do jakiegoś stolika. Pyta o jakieś proste rzeczy, bez patosu, słucha. Nie podejmuje decyzji, a mówi, że +chciałby się poradzić+. Ujął nas tym. Ja znałem Jelcyna jeszcze jako sekretarza moskiewskiego komitetu miejskiego. To był człowiek -topór. A Putin – taki miękki, delikatny, mówiący cicho i spokojnie” – relacjonuje Manski swoje pierwsze spotkanie z p.o. prezydenta Rosji.
I takim Putin pozostał aż do wyborów. 26 marca został prezydentem, a już w sierpniu doszło do katastrofy na atomowym okręcie podwodnym Kursk. Wybuch zatopił jednostkę ze 118 marynarzami. 23 osoby przeżyły eksplozję, ale potem zmarły w ciemnościach, nie doczekawszy się pomocy ze względu na nieudolną akcję ratunkową. Telewizje krytykowały Putina.
„Zobaczył telewizję, która pracuje przeciwko niemu. Wtedy doszedł do wniosku, że by utrzymać władze, musi podporządkować sobie media. Wypowiedział wojnę telewizjom i dość szybko ją wygrał. Wtedy były jakieś próby sprzeciwu, wyrazy niezadowolenia. Wyborcy przespali kluczowy moment zmiany władzy bez ich udziału, ale zmianę stację telewizyjnych odebrali jako atak na ich interesy. To infantylne, że nie stanęli w obronie instytucji państwowych, od których zależy ich życie, ale bronili telewizji, które lubili” – opowiada Manski.
„Putin odczuł wtedy dość mocne niezadowolenie. Wtedy były jeszcze jakieś kompromisy, ale to już detale. On zaczął wtedy ujawniać swoje indywidualne cechy i dążenia polityczne. I mniej więcej wtedy postawił na elektorat, który stał się jego bazą – ludzi starszych, rozczarowanych upadkiem ZSRR, rozżalonych” – dodaje reżyser.
W filmie „Świadkowie Putina” jako moment symboliczny reżyser wskazał zmianę rosyjskiego hymnu, wprowadzonego w 1991 r., na hymn radziecki. Przywrócone melodię hymnu ZSRR, a nowe słowa do niej napisał Nikita Michałkow.
„Dla mnie to był brutalny i symboliczny moment. I trzeba przyznać, że to w żaden sposób nie oburzyło społeczeństwa, nie zaniepokoiło. Ten powrót hymnu, a później przywrócenie czerwonego sztandaru w armii, było zwrotem ku temu, co mamy dzisiaj” – ocenia Manski.
Chodzi, jak zaznacza, nie o sam fakt, bo przykład hymnu wybrał jako moment symboliczny, ale o „kompletny brak społecznej reakcji”. „Kiedy robisz coś ważnego i nie ma żadnego sprzeciwu to nie za bardzo wiadomo, dlaczego miałbyś się zatrzymywać. Idziesz dalej, i dalej. I właśnie to się działo” – dodaje.
„Człowiek zmienia konstytucję (w 2020 r.) tak, że może rządzić wiecznie. To jest w istocie przewrót państwowy. I co się dzieje? Więcej ludzi wychodzi na ulicę, gdy jakaś drużyna przegra mecz. Ostatni protest w Rosji miał miejsce, gdy Putin po czterech latach przerwy wrócił na stanowisko prezydenta (w 2012 r.). A potem już nic, społeczeństwo zostało zdemobilizowane, a władza znęcała się nad nim w perwersyjnych formach” – ocenia.
Jednym z kamieni milowych rządów Putina stała się aneksja Krymu w 2014 r., która wywołała entuzjastyczną reakcję większości Rosjan. Wtedy też Rosja rozpoczęła wojnę w ukraińskim Donbasie.
„To stale narastało. Najpierw była doktryna rewanżyzmu: zostaliśmy upokorzeni, utraciliśmy imperialność, teraz ją odbudowujemy. (Agresywne wobec Zachodu - PAP) wystąpienie Putina w Monachium w 2007 r. to była retoryka, która przeradzała się w praktykę” – mówi Manski.
„Polityka Rosji na terytoriach tzw. państw nieuznawanych na terytorium b. ZSRR, zamrożone konflikty, wojna w Gruzji w 2008 r. Wtedy reakcja świata była znikoma. Zareagowało kilka państw, w tym Polska, reszta to przyjęła.” – podsumowuje rosyjski reżyser.
22 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła pełnoskalową inwazję na Ukrainę.
Putin, jak uważa Manski, nie przeszedł jakiejś głębokiej przemiany, ewolucji od pułkownika KGB do cara. „Szkoła, studia, szkoła KGB, służba w KGB, wyniesione stamtąd wyobrażenie o roli państwa. On dostał władzę i zaczął to realizować. Nikt go nie zatrzymał. Może teraz świat go zatrzyma” – mówi Manski.
Witalij Manski to rosyjski reżyser, pochodzący z Ukrainy (urodził się we Lwowie). Jest twórcą i szefem festiwalu Artdocfest, autorem wielu nagradzanych filmów. W dokumencie „Świadkowie Putina” z 2018 r. przedstawił kulisy dojścia Władimira Putina do władzy w Rosji. Wykorzystał w nim w materiały nagrane w trakcie pierwszej kampanii wyborczej Putina.
PAP/ as/