Informacje

Mołdawia / autor: fot. Fratria
Mołdawia / autor: fot. Fratria

Co z Mołdawią? "Rosyjski szantaż nuklearny nie ma szansy na realizację"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 6 marca 2023, 08:00

  • Powiększ tekst

Państwa Zachodu wspierają i będą wspierać Mołdawię politycznie i w zakresie energetyki; dziś pokazujemy, że rosyjski szantaż nuklearny nie ma szansy na realizację i na razie jako Zachód de facto wygrywamy z Rosją wojnę informacyjną z tym szantażem- uważa wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.

Mołdawia jest oczywiście w tej chwili obiektem agresji o charakterze hybrydowym, bo nikt nie ma wątpliwości, że te protesty, które w tej chwili są w Kiszynowie, są bezpośrednio inspirowane przez Rosjan, nawet - jak donoszą niektóre media - z udziałem agentów Rosji, oficerów i przedstawicieli rosyjskich służb specjalnych. Chodzi im o to, by sprowokować niepokoje, doprowadzić do zaostrzenia sytuacji wewnętrznej tak, aby umożliwić potencjalnie przekształcenie tego ataku w otwartą agresję” - powiedział PAP Wawrzyk.

Wiceszef MSZ zaznaczył, że nikt nie wie, jakie są plany Kremla w tym zakresie i jaki jest ostateczny cel, do jakiego dążą Rosjanie poprzez eskalowanie napięć społecznych w Kiszyniowie.

Z drugiej strony Mołdawia może liczyć na pełne wsparcie państw demokratycznego w każdym wymiarze, jaki będzie potrzebny. W tej chwili mamy wybrany w demokratycznych wyborach rząd o charakterze proeuropejskim, który stawia sobie za cel współpracę z Zachodem, także w kontekście tego, co dzieje się na Ukrainie, agresji, której Rosja się dopuściła. Jest to o tyle istotne, że Mołdawia jest dla Rosji kolejnym krajem, który może stać się celem tego rodzaju działań. Dlatego to wsparcie dla prezydent Mai Sandu i rządu mołdawskiego jest teraz szczególnie ważne” - stwierdził wiceminister.

Podkreślił, że obecnie Mołdawia korzysta ze wsparcia Zachodu - zarówno politycznego jak i w zakresie energetyki.

A co do tego, jak prawdopodobna jest obecnie agresja militarna, to racjonalnie rzecz ujmując i biorąc pod uwagę kłopoty, jakie Rosja ma ze swoim wojskiem na Ukrainie, to nie powinno do takich działań dojść. Rosjanie nie są w stanie obecnie tego ataku militarnie przeprowadzić. Ale jak wiemy, Rosja to kraj nieobliczalny, a jej prezydent Władimir Putin jest nieobliczalnym politykiem, w związku z tym - mimo braku racjonalnych szans na objęcie tam władzy przez ugrupowania prorosyjskie lub wygranie potencjalnej wojny - może się na to zdecydować” - ocenił Wawrzyk.

W jego ocenie społeczeństwo mołdawskie „widzi co się dzieje i w większości zdaje sobie sprawę z tego, szczególnie oglądając obrazy z Ukrainy”. „Zachowuje spokój, a w protestach uczestniczą w moim przekonaniu tylko ci, którzy albo są przekupieni albo są zdeklarowanymi zwolennikami współpracy z Rosją za wszelką cenę, nawet kosztem destabilizacji sytuacji w kraju i wywołania wojny domowej; nie jest to jednak większość społeczeństwa” - wskazał.

Jak podkreślił, „jedyną bronią, jaka pozostała Rosjanom, jest wzbudzanie strachu zachodu przed wojna nuklearną, to element raczej wojny informacyjnej, by państwa Zachodu ograniczyły pomoc dla Ukrainy i Mołdawii”. „My temu szantażowi nie ulegniemy i dalej będziemy wspierać Ukrainę w taki sposób jak do tej pory, ale też i Mołdawię tak, jak będzie trzeba” - zadeklarował.

Pokazujemy, że ten szantaż nie ma szansy na realizację i nie ma powszechnej obawy na jego zastosowanie. Na razie jako Zachód de facto wygrywamy tę wojnę informacyjną z rosyjskim szantażem nuklearnym” - ocenił wiceminister.

Pod koniec lutego tysiące demonstrantów wyszło na ulice stolicy Mołdawii Kiszyniowa w antyrządowej demonstracji, domagając się dopłat do rachunków za energię za okres zimowy oraz „nieangażowania kraju w wojnę”. Protesty zorganizowała prorosyjska opozycja - podała agencja AP.

Protest w Kiszyniowie został zorganizowany przez grupę nazywającą się Ruchem dla Ludu i jest wspierany przez członków opozycyjnej, prorosyjskiej partii Sor, która ma sześć miejsc w 101-osobowym parlamencie Mołdawii. Protest odbył się dzień po tym, jak mołdawska Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (SIS) poinformowała o wydaleniu dwóch obcokrajowców, którzy zostali przyłapani na prowadzeniu „działań wywrotowych” w celu destabilizacji Mołdawii.

13 lutego prezydent tego kraju Maia Sandu wystąpiła 13 lutego z oświadczeniem, w którym oznajmiła, że Rosja ma przygotowane plany obalenia rządu Mołdawii i podporządkowania sobie całego kraju, by uniemożliwić mu wejście do Unii Europejskiej. Powiedziała wówczas, że Moskwa opiera się między innymi na „grupach przestępczych, takich jak partia Sor”. Agencja AP przypomina też, że rząd Mołdawii zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego tego kraju o uznanie partii Sor za nielegalną.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych