W najnowszym numerze ,,Sieci”: Kiepski agent z telewizji
Akta Bogusława Wołoszańskiego to jedna z najmarniejszych historii, jakie można znaleźć w archiwach IPN. Niewiele mówią one o działaniach komunistycznego wywiadu, ale sporo o ich bohaterze i jego karierze w PRL.
Piotr Gontarczyk pisze o swoich ustaleniach związanych z wywiadowczą aktywnością Bogusława Wołoszańskiego, który działał pod pseudonimem „Ben”. Zauważa, że publicysta już od lat 70… bardzo chciał zrobić karierę: Mimo przynależności do PZPR i różnych pomysłów sprawa szła opornie. […] przełomem okazał się stan wojenny. […] Jerzy Putrament miał zamówić u Wołoszańskiego felieton do pisma „Literatura” na temat „militarystycznej polityki Ronalda Reagana”. […] materiał trafił do Głównego Zarządu Politycznego ludowego WP, gdzie na jego podstawie miano stworzyć film propagandowy […]. Wedle akt agenta o ps. Ben materiał miał obejrzeć sam gen. Jaruzelski, co mogło być elementem decydującym dla dalszej kariery Wołoszańskiego w PRL. Szef GZP WP gen. Tadeusz Szaciłło otworzył dziennikarzowi drogę do ważnych dokonań. Miał on stworzyć cykl materiałów na temat polityki NATO, za które otrzymał nagrody od swoich nowych patronów. Krok w kierunku szybkiej kariery na ekranie został wykonany.
Gontarczyk informuje, że zanim Wołoszański został agentem, szef Wydziału IV Departamentu III MSW przesłał do bezpieki opinię wydaną przez jednego z agentów tkwiących w środowisku telewizyjnym. Opinia zawierała fundamentalne zastrzeżenia do „postawy etyczno-zawodowej” Wołoszańskiego. Autor wskazuje, że mimo wszystko „Ben” wraz z rodziną udał się 5 grudnia 1985 r. na misję zagraniczną do Londynu. Gontarczyk zaznacza, że Wołoszański otrzymał szeroki zakres zadań, ale ich nie zrealizował. Nie był dziennikarzem znanym w Wielkiej Brytanii, nie zyskał też zaufania Polonii. Informacje, które przekazywał były mało znaczące, niekonkretne. Autor zwraca jednak uwagę, że… Wołoszański po powrocie do Warszawy roztaczał szerokie perspektywy ważnych kontaktów, które nawiązał do tej pory. W centrali wywiadu uznano więc, że „Ben” właściwie aklimatyzuje się w Wielkiej Brytanii. Gontarczyk podkreśla także, że informacje przekazywane przez Wołoszańskiego mogły mieć przykre skutki. Jedna z nich dotyczyła dziennikarza Rogera Boyesa, który miał w swoich korespondencjach próbować zdyskredytować Partię. Boyes pracował wtedy w Polsce, więc był w zasięgu bezpieki. Podobnie szkodliwe i potencjalnie groźne były informacje przekazane na temat innych osób.
W podsumowaniu autor odwołuje się do właśnie rozpoczynającej się kariery politycznej dziennikarza: Bogusław Wołoszański został wręcz wystawiony jako „jedynka na liście” wyborczej przez jedną z partii w Piotrkowie Trybunalskim. Ma to być „jedynka przeciwko”, bo nowy patron dziennikarza postawił przed nim zadanie „zdekonspirowania” jego głównego rywala Antoniego Macierewicza. Po prawej stronie polskiej sceny politycznej pojawił się zgiełk, że wystawianie byłego agenta SB Bogusława Wołoszańskiego to zwykłe świństwo i przejaw politycznego zdziczenia. To opinie bezzasadne. Przecież on się świetnie komponuje z otoczeniem choćby znanej demaskatorki syjonizmu Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej, startującej z tej samej listy z sąsiedniej Łodzi.
Więcej w nowym numerze tygodnika „Sieci”. Artykuły z bieżącego wydania dostępne są online w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace..
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.