Globalne ocieplenie zniszczy rolnictwo?
Światowy krajobraz rolniczy w ciągu najbliższych 40 lat mocno się zmieni. Wraz ze wzrostem globalnej temperatury obszary dzikiej przyrody coraz bliżej biegunów Ziemi staną się odpowiednie do uprawy roślin, co bardzo zagrozi ich bioróżnorodności.
W najnowszym numerze „Current Biology” opublikowano wyniki badania (https://cell.com/current-biology/fulltext/S0960-9822(23)01229-0) poświęconego możliwym modelom utraty różnorodności biologicznej na skutek spowodowanej zmianami klimatu ekspansji rolnictwa w wyjątkowo cennych ekosystemach. To właśnie rolnictwo uważa się bowiem za największą siłę napędową utraty bioróżnorodności.
CZYTAJ:
PiS nieustannie z przewagą - nowe dane z PKW!
Biden: Polska będzie kolejna po Ukrainie
„Spodziewaliśmy się, że wzrost temperatur zwiększy przydatność obszarów na dużych szerokościach geograficznych pod tereny rolnicze - mówi główna autorka badania dr Alexandra Gardner z Uniwersytetu w Exeter. - Jednak skala tego zjawiska i zakres nowej, nadającej się do zagospodarowania ziemi w pobliżu biegunów, były zaskakujące”.
Okazało się, że 76 proc. tej ziemi, która obecnie jest dzika, a prawdopodobnie zostanie w przyszłości przeznaczona pod rolnictwo, stanowi aż 10 proc. całkowitego obszaru dzikiej przyrody poza Antarktydą.
„Oznacza to, że znaczna część światowej dzikiej przyrody jest zagrożona poważnymi szkodami w związku ze wzrostem globalnej temperatury i tym, że ludzie zmuszeni są szukać środowisk sprzyjających plonom” - podkreślają autorzy publikacji.
Według szacunków od początku lat 90. XX wieku w wyniku działalności rolniczej utracono 3,3 mln kilometrów kwadratowych dzikiej przyrody - jest to teren około dwukrotnie większy od Alaski. I choć jednocześnie utworzono w międzyczasie wiele nowych obszarów chronionych, to skala obu tych zjawisk jest zupełnie niewspółmierna.
„Musimy zrozumieć konkretny wpływ różnych praktyk rolniczych na różnorodność biologiczną – zaznacza dr Gardner. - Ważnym krokiem jest ustalenie, w jaki sposób możemy utrzymać lub poprawić poziom plonów na istniejących gruntach rolnych”.
Badaczka oraz jej współpracownicy twierdzą, że dobrym sposobem na osiągnięcie tego celu jest promowanie różnorodności biologicznej zależnej od człowieka, np. poprzez uprawę w jednym gospodarstwie różnych roślin dostosowanych do warunków środowiska. Takie postępowanie ma dwie ważne zalety: nie zakłóca naturalnej fauny i flory oraz chroni plony przed zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatu. W takim scenariuszu, jeżeli skutki zmian klimatycznych spowodują niewydolność jednej uprawy, inne, te które przetrwają nowe warunki, pozwolą rolnikowi utrzymać źródło dochodu.
Naukowcy uważają, że polityka musi ewoluować wraz z rolnictwem.
„Ale to nigdy się nie powiedzie, jeśli nie włączymy w proces decyzyjny samych rolników - uważa współautor badania prof. Ilya Maclean. - W ciągu ostatnich 50 lat zaobserwowaliśmy zwrot w kierunku rozległych pól i monokultur. Rolnikowi znacznie taniej jest prowadzić swoje gospodarstwo w taki właśnie sposób. Jeśli jednak ktoś uprawia tylko jedną roślinę, jest dużo bardziej narażony na straty związane ze zmianami klimatycznymi”.
PAP/ as/