Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

Niepewność na rynku naftowym, Europa pełna obaw

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 28 października 2023, 14:46

  • Powiększ tekst

Unia Europejska obawia się problemów z zabezpieczeniem dostaw zwłaszcza oleju napędowego, jeśli konflikt izraelsko-palestyński się zaostrzy. Stąd nadzwyczajne piątkowe spotkanie przedstawicieli państw członkowskich z komisarz ds. energii Kadri Simson.

O spotkaniu poinformowała agencja Reuters powołując się na jednego z brukselskich urzędników, który stwierdził, że „ropa jest ważna, a. niewystarczająca ilość oleju napędowego może doprowadzić do strajków.

W Brukseli są obawy o to, czy w następstwie wojny Izraela i Hamasu nie dojdzie do kolejnego kryzysu naftowego i drastycznego wzrostu ceny ropy. - Wszyscy pamiętają, że sytuacja była wówczas podobna - gdy Izrael został zaatakowany, a w odpowiedzi kraje OPEC nałożyły embargo na dostawy do USA i państw zachodnich – mówił w niedawnym wywiadzie dla telewizji wPolsce Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. rynku ropy Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego.

Wówczas ceny ropy wzrosły trzykrotnie z 4 dolarów do 12 dolarów za baryłkę, więc wszyscy teraz boją się, by ta sytuacja nie powtórzyła się, stąd i działania nie tylko dyplomacji amerykańskiej - dodał.

Zdaniem eksperta wiele zależy od tego, jak na tę sytuację zareaguje Iran wobec Izraela i odwrotnie.

To, co dzieje się na Bliskim Wschodzie będzie mieć przełożenie na wszystkie rynki naftowe – dodał Krzysztof Romaniuk.

Wprawdzie Reuters informuje, że unijna grupa koordynacyjna ds. ropy naftowej w piątek oceniła, że obecnie ryzyko dla Europy „jest znacznie niższe niż podczas embarga w 1973 r.”, ale nadal budzi jednak niepokój” obniżenie wydobycia przez kraje bliskowschodnie wspólnie działające w kartelu OPEC. Liderem i pomysłodawcą zmniejszenia dostaw była Arabia Saudyjska, a jednym z jej głównych sojuszników – Rosja, wspierająca OPEC. Cytowany przez Reuters urzędnik unijny wskazał także na wąskie gardło, jakim jest Cieśnina Ormuz„ która jest główną trasą dostaw diesla z krajów arabskich do Europy. Państwa unijne mają obowiązek gromadzenia zapasów ropy, które muszą wystarczyć na 90 dni, a także gotowego paliwa.

Na niestabilnej sytuacji geopolitycznej, w efekcie której ceny ropy utrzymują się na wysokim poziomie – około 90 dolarów za baryłkę, zyskują producenci i eksporterzy surowca. A wśród nich szczególnie Rosja, która pomimo embarga nałożonego przez Zachód i ustalenia pułapu cenowego na ropę oraz paliwa, sprzedaje je znacznie drożej. Ostatnio pojawiły się informacje, że klienci Rosji płaca nie 60 dolarów za baryłkę – czyli cenę „wyznaczoną” w ramach limitu ale nawet ponad 80 dolarów.

Droga ropa to tradycyjnie zła wiadomość dla krajów sprowadzających surowiec, w tym i Polski. W najbliższych dniach spodziewane są  - w opinii ekspertów rynku - podwyżki na  stacjach benzynowych. Grupa Orlen – największy polski producent i sprzedawca paliwa w opublikowanym w piątek oświadczeniu zapewnia, że będzie „kontynuować politykę stabilizacji, starając się ograniczać wahania cen paliw spowodowane niestabilnością sytuacji geopolitycznej i gospodarczej na świecie”. Według koncernu „z punktu widzenia konsumentów zasadnicze znaczenie ma to, że koncern nadal będzie zabiegał, aby ceny detaliczne w Polsce pozostały jednymi z najniższych w Europie”.

Zarządowi Orlenu zarzucano, ze we wrześniu i na początku października zdecydował się na sztuczne zaniżenie cen paliwa na sowich stacjach, do poziomu 5,99 zł za litr. Koncern wyjaśnia jednak, że  w tym czasie „sytuacja na rynku globalnym wskazywała na spadek cen paliw gotowych, spowodowany między innymi stagnacją gospodarczą w krajach konsumujących najwięcej paliw, dodatkową podażą paliw i ropy naftowej oraz wysokim poziomem zapasów”. Orlen w swoim oświadczeniu przypomniał również, że „w pierwszym tygodniu października ceny ropy naftowej spadły o ok. 10 dolarów za baryłkę”. Ponadto kierowcom sprzyjał spadek notowań paliw gotowych, który wynosił w przypadku „oleju napędowego prawie 11 proc. a benzyny - ponad 16 proc.”. I to „potwierdzało słuszność założeń przyjętych przez koncern” – czytamy w piątkowym oświadczeniu.

Agnieszka Łakoma (oilprice.com)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych