Wiceminister twierdzi, że dobre kwalifikacje gwarantują pracę. Polacy mówią: To bzdura!
Dobre kwalifikacje są gwarantem powodzenia na rynku pracy, dlatego chcemy wspierać ze środków publicznych podnoszenie kwalifikacji - mówił w Sejmie wiceminister pracy Jacek Męcina. Polacy mówią - to bzdura!*
Męcina odpowiadał w czwartek na pytania posłów Stanisława Lamczyka i Waldemara Sługockiego (PO).
Wiceminister przypomniał, że we wtorek weszła w życie nowelizacja ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, która ma poprawić skuteczność publicznych służb zatrudnienia, m.in. dostosować działania urzędów pracy do indywidualnych potrzeb bezrobotnych i pracodawców.
"W ostatnich dniach przyjęliśmy także koncepcje prognozowania podaży i popytu na pracę, żeby doradcy zawodowi mogli zaprojektować, jakie kwalifikacje i koncepcje są na rynku potrzebne" - mówił.
Podkreślił, że ostatnie zmiany w polityce rynku pracy mają wyjść na przeciw potrzebom przedsiębiorców. Chodzi np. o to, by bezrobotnych kierować na konkretne szkolenia, gdzie uzyskaliby kwalifikacje potrzebne przedsiębiorcom i po których mieliby gwarancje zatrudnienia.
Zwrócił też uwagę na Krajowy Fundusz Szkoleniowy - zupełnie nowe rozwiązanie, idące w kierunku prewencji bezrobocia, które - dziś wiąże się m.in. z wypychaniem z rynku pracy osób niepodnoszących swoich kwalifikacji. "Pracodawca będzie mógł się ubiegać o dofinansowanie szkoleń dla swoich pracowników" - mówił Męcina. Przypomniał, że duże i średnie firmy będą mogły liczyć na dofinansowania w wysokości 80 proc., a mikro i małe firmy - w 100 proc.
"Ten fundusz dajemy w zarząd partnerów społecznych - organizacji pracodawców i związków zawodowych. Będą oni decydować o 20 proc. środków, które będą wspierać odpowiednie branże, które oni wskażą jako deficytowe" - podkreślił Męcina.
Przypomniał, że Krajowy Fundusz Szkoleniowy ruszy już w tym roku, do końca roku rząd przekaże na ten cel 40 mln zł, a od przyszłego będzie to co najmniej 100 mln zł. "Chcielibyśmy, żeby był to model dialogu zakładowego" - dodał.
Wiceminister podkreślił, że dostosowywanie kwalifikacji pracowników do potrzeb rynku to wyzwanie, któremu musimy sprostać. "Według badań Komisji Europejskiej każdy człowiek aktywny na rynku pracy po 10 latach musi wymienić 80 proc. swojej wiedzy i kompetencji" - powiedział.
Jego zdaniem na inwestowanie w kapitał ludzki i podnoszenie kwalifikacji musimy patrzeć w kategoriach negatywnego zjawiska, jakim jest tzw. podwójny rynek pracy. Składa się on z rynku trzonowego, który tworzą głównie pracownicy etatowi i przedsiębiorcy o stabilnych dochodach, oraz z rynku peryferyjnego złożonego z osób zatrudnionych na umowach cywilno-prawnych, terminowych oraz tych, które zmuszono do przejścia na samozatrudnienie.
"Osoby z dobrymi kwalifikacjami są zasysane przez rynek pracy, a gorzej wykształcone, a także młodzi bez doświadczenia lądują na umowach cywilno-prawnych lub czasowych" - mówił.
Dlatego, jak podkreślił, rząd chce wspierać podnoszenie kwalifikacji ze środków publicznych.
"Dobre kwalifikacje są gwarantem powodzenia na rynku pracy - lepszego zatrudnienia i lepszych wynagrodzeń" - zaznaczył Męcina.
Czy Męcina ma rację? Nie do końca. Wręcz opowiada, zdaniem Polaków, głupoty.
44 proc. Polaków ankietowanych przez serwis pracy Praca.pl uważa, że główną przyczyną, dla której ich kandydatura zostaje odrzucona w procesie rekrutacji jest fakt, iż pracę dostaje się po znajomości. Brak kontaktów w danej firmie sprawia, że pracy się nie dostaje.
Czy rzeczywiście tak jest? Część firm rzeczywiście uruchamia tzw. programy referencyjne, w których pracownicy mogą polecić znajome osoby do pracy. Nie jest to jednak praca „po znajomości” ale praca z polecenia – kandydaci przechodzą taki sam proces rekrutacyjny jak osoby pozyskane z zewnątrz. Część firm rozpoczynając proces rekrutacji najpierw rozgląda się wśród znajomych pracowników czy managerów albo szuka osób wewnątrz organizacji, które mogłyby objąć nowe stanowiska – jeśli znajdzie się odpowiednia osoba, firma nawet nie publikuje ogłoszenia.
Przekonanie Polaków o tym, że pracę dostaje się po znajomości z jednej strony wynika jeszcze z pozostałości po poprzednim ustroju, z drugiej jednak jest mechanizmem, który chroni kandydata przed myśleniem o sobie w negatywny sposób. Z naszej ankiety wynika, że jedynie 32 proc. odpowiedzi jest związanych z przyczynami leżącymi po stronie kandydata – takimi jak kiepskie CV czy brak przygotowania do rozmowy kwalifikacyjnej. Większość badanych, przyczyny odrzucenia w czasie rekrutacji sytuuje w czynnikach zewnętrznych – pracy po znajomości czy lepszych kandydatach, z którymi nie da się konkurować - komentuje wyniki ankiety prezes Praca.pl Krzysztof Kirejczyk.
Co trzeci kandydat dostrzega to, że wraz z nim o stanowisko ubiegają się inne osoby – nierzadko bardziej doświadczeni kandydaci. 10 proc. badanych uważa, że pracy nie dostaje, bo nie spełnia wszystkich kryteriów pracodawcy.
Z naszych wcześniejszych badań wynika, że co piąta osoba wysyła na każdą ofertę pracy to samo CV, nie dopasowując go do treści ogłoszenia i oczekiwań pracodawcy. Jednocześnie 26% kandydatów odpowiada na ogłoszenia, w których nie spełnia przynajmniej połowy kryteriów. Zatem to, że niekiedy odrzucenie kandydatury wynika z braku odpowiednich kwalifikacji nie dziwi. Widać jednak wyraźnie, że świadomość tego, że spełnienie oczekiwań pracodawcy wobec przyszłego pracownika jest kluczowa dla otrzymania posady jest w Polsce słaba. Skoro co czwarty kandydat wysyła CV nie spełniając kryteriów a jednocześnie tylko 10% uważa, że to właśnie był powód nie otrzymania pracy, to gdzieś tu się rozmijamy - analizuje Krzysztof Kirejczyk.
Co czwarty kandydat (24%) uważa, że pracy nie dostał, bo jego konkurencja była zbyt mocna – pracodawca znalazł bardziej doświadczoną osobę do pracy. Zazwyczaj to właśnie rzeczywiście taka sytuacja odpowiada za odrzucenie części kandydatów. Przyznanie się jednak do tego, że nie było się dość dobrym nie zawsze jest łatwa. Zamiast tego, kandydat woli tłumaczyć sytuację tym, że pracodawca stosuje nepotyzm i zatrudnia tylko własnych znajomych. Jeśli jednak tak by było, to po co uruchamiałby kosztowny proces rekrutacji? Fakt, że 24 proc. kandydatów dopuszcza do świadomości to, że może mieć silną konkurencję na rynku pracy jest pozytywnym zjawiskiem o ile motywuje do tego, by się rozwijać. Niestety niekiedy takie poczucie paraliżuje. Osoba kilku- czy kilkunastokrotnie odrzucona może wyjść z założenia, że nie warto się starać. Takie osoby rezygnują z aktywnego szukania pracy i mogą wpaść w chroniczne bezrobocie.
Brak umiejętności odpowiedniego zaprezentowania się na rozmowie kwalifikacyjnej to – jak wynika z badania - problem dla 10% Polaków. 3% winą obarcza źle przygotowane CV.
Od naszych klientów słyszymy opinie, z których wynika, że kandydatom nadal zdarza się przysyłać nieodpowiednio sporządzone dokumenty aplikacyjne, zatem opinia, iż CV jest źle przygotowane w zaledwie 3% przypadków jest dość optymistycznym założeniem - komentuje wyniki badań prezes Praca.pl.
Czy rozmowa rekrutacyjna rzeczywiście jest takim problemem? Dla części osób faktycznie kwestia autoprezentacji to trudny temat. Stres, brak doświadczenia, a nawet wrodzona skromność mogą nie pozwolić na pokazanie wszystkich swoich atutów w trakcie spotkania rekrutacyjnego. Rozwiązaniem może być jedynie trening i solidne przygotowanie się do spotkania. Pomóc może też kontakt z coachem kariery.
PAP/ Jas/ as/