
Śledztwo dotyczące nieprawidłowości prywatyzacyjnych ugrzęźnie
Prokurator, który zajmował się nieprawidłowościami przy najważniejszych polskich prywatyzacjach, stracił śledztwo. Jego następca będzie musiał na wstępie przejrzeć 300 tomów akt.
Niepokojące doniesienia z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Jeden ze śledczych, który tam pracował został odwołany do swojej macierzystej komórki - prokuratury okręgowej. Jego delegacja nie została przedłużona. Jak wskazuje "Rzeczpospolite", przełożeni tłumaczą, że ocena pracy śledczego nie wypadła pomyślnie i dlatego wróci do swojej macierzystej jednostki.
Decyzja przełożonych może mieć jednak bardzo poważne konsekwencje. Jacek Więckowski, o którego chodzi, prowadził śledztwa dotyczące korupcji przy najważniejszych prywatyzacjach w Polsce. W związku ze zmianą zasad panujących w prokuraturze Więckowski nie może "wziąć" ze sobą prowadzonego śledztwa. Po jego odwołaniu sprawa sprzedaży STOEN, TP i LOT i działań przestępczych w tych procesach może się nawet zablokować. Jeden ze śledczych, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita" nie ukrywa, że "dymisja Więckowskiego to sygnał, że śledztwo może zostanie rozmyte". Wskazuje, że Więckowski był "oddany sprawie, miał ogromną wiedzę o mechanizmach prania pieniędzy i potrafił ją wykorzystać". Inny z komentatorów, funkcjonariusz CBA zaznacza, że jego formacja jest zdziwiona i zaskoczona tę decyzją.
Faktem jest, że śledztwa prowadzone przez Więckowskiego zostaną przynajmniej opóźnione. Śledztwo prowadzone przez Więckowskiego już liczy ponad 300 tom akt. Obecnie następca prokuratora będzie musiał przebrnąć przez kilkaset tomów.
"Rzeczpospolita" wylicza ostatnie decyzje, które podjął Więckowski. To on stoi za zatrzymaniem byłego szefa UOP gen. Gromosława Czempińskiego i postawieniem mu zarzutów. To on zdecydował o postawieniu zarzutów korupcyjnych m.in. Wojciechowi J., lobbyście i byłemu wiceministrowi infrastruktury w rządzie Leszka Millera, oraz mecenasowi Michałowi T., byłemu szefowi dyscypliny PZPN. W wyniku decyzji prokuratora zarzuty również usłyszeli członkowie zarządu Kulczyk Holding: Jan W. i Wojciech J.
Decyzja przełożonych może mieć jednak bardzo poważne konsekwencje. Jacek Więckowski, o którego chodzi, prowadził śledztwa dotyczące korupcji przy najważniejszych prywatyzacjach w Polsce. W związku ze zmianą zasad panujących w prokuraturze Więckowski nie może "wziąć" ze sobą prowadzonego śledztwa. Po jego odwołaniu sprawa sprzedaży STOEN, TP i LOT i działań przestępczych w tych procesach może się nawet zablokować. Jeden ze śledczych, z którymi rozmawiała "Rzeczpospolita" nie ukrywa, że "dymisja Więckowskiego to sygnał, że śledztwo może zostanie rozmyte". Wskazuje, że Więckowski był "oddany sprawie, miał ogromną wiedzę o mechanizmach prania pieniędzy i potrafił ją wykorzystać". Inny z komentatorów, funkcjonariusz CBA zaznacza, że jego formacja jest zdziwiona i zaskoczona tę decyzją.
Faktem jest, że śledztwa prowadzone przez Więckowskiego zostaną przynajmniej opóźnione. Śledztwo prowadzone przez Więckowskiego już liczy ponad 300 tom akt. Obecnie następca prokuratora będzie musiał przebrnąć przez kilkaset tomów.
"Rzeczpospolita" wylicza ostatnie decyzje, które podjął Więckowski. To on stoi za zatrzymaniem byłego szefa UOP gen. Gromosława Czempińskiego i postawieniem mu zarzutów. To on zdecydował o postawieniu zarzutów korupcyjnych m.in. Wojciechowi J., lobbyście i byłemu wiceministrowi infrastruktury w rządzie Leszka Millera, oraz mecenasowi Michałowi T., byłemu szefowi dyscypliny PZPN. W wyniku decyzji prokuratora zarzuty również usłyszeli członkowie zarządu Kulczyk Holding: Jan W. i Wojciech J.
W wywiadzie dla portalu Stefczyk.info były wiceszef CBA, Maciej Wąsik wskazuje, iż odsunięcie prokuratora od sprawy jest niepokojące:
"Śledztwa prowadzone przez prokuraturę w Katowicach pozostawiają wiele do życzenia. Pokazywała to choćby sprawa Kwaśniewskich, której ukręcono głowę. Płotki usłyszały zarzuty karno-skarbowe, a najważniejsi ludzie nie byli niepokojeni. Pani Kwaśniewska nie została nawet przesłuchana w tej sprawie. Sprawa Domu w Kazimierzu nie została potraktowana poważnie. O śledztwie dotyczącym prywatyzacji było głośno, jednak za czasów mojej służby w CBA Biuro nie współpracowało z prokuratorem Jackiem Więckowskim. Trudno mi oceniać jego pracę." - mówi Wąsik.
Wąsik wskazuje też, że lepszym rozwiązaniem mogłoby być poszerzenie składu prokuratorów pracujących nad sprawą: "(...) powiększenie zespołu byłoby doskonałym pomysłem. Wiadomo, że grupa trzech prokuratorów będzie pracowała efektywniej niż jeden prokurator. Wydaje się, że rolą m.in. dziennikarzy jest dociekanie, o co w tej sprawie chodzi, jaka była motywacja i jakie ta decyzja będzie miała w praktyce konsekwencje."
AS,TK,Rp.pl