MRiRW: jaja będą! Producenci: być może, ale drogie
Zmienione przez KE przepisy nakazujące znakowanie jaj na farmach strategiczny problem dla polskich producentów, gdyż zdecydowana większość z nich stempluje jaja w punktach pakowania lub w sortowniach. Będą teraz musieli ponieść kosztowne, często nawet liczone w milionach złotych, inwestycje. Wiele ferm, nawet jeśli znajdzie na nie środki, nie zdąży kupić i zamontować nowych urządzeń na czas, bo zmienione przepisy zaczną obowiązywać już za półtora miesiąca. Jaj w sklepach będzie brakować, a w nieodległej przyszłości mocno podrożeją – mówią jednym głosem organizacje skupiające producentów, jak i te reprezentujące sektor handlu. MRiRW obstaje przy swoim: jaja będą. A ceny? Ustala je rynek.
Nowe regulacje mają wejść w życie 8 listopada br. Reperkusje będą bolesne. W momencie narzucenia tych przepisów, automatycznie tracimy większość rynków eksportowych, ponieważ poszczególne sieci handlowe czy eksporterzy wymagają różnych nadruków – mówi Paweł Podstawka, przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj. Podkreśla, że forsowane przez Komisję Europejską przepisy oznaczają dla producentów konieczność poniesienia poważnych inwestycji. Będzie trzeba wydzielić dodatkowe miejsca i ustawić przy każdym kurniku drukarkę znakującą jaja. To są dla każdej firmy wydatki wynoszące od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych – w zależności od liczby ferm. Największy producent jaj w Polsce (Fermy Woźniak) produkuje ich dziennie aż 10 mln sztuk.
Będą braki w sklepach
„”Jeśli to rozporządzenie wejdzie w życie w obecnej formie, to większość ferm nie da rady dostosować się do nowych standardów. Czeka nas załamanie się rynku, którego skutkiem będą puste półki w sklepach” – prognozuje Paweł Podstawka. Identyczne obawy artykułuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu (PIH), której członkowie zawiadują ponad 30 tys. sklepów spożywczych. „Branża jajczarska jest strategiczna z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego, dlatego pojawiające się przed nią wyzwania są kwestiami ważnymi również dla handlu. Ewentualne zmiany w dotychczasowych regulacjach, które wiążą się ze znakowaniem jaj, będą skutkować brakiem szerokiego asortymentu produktów na sklepowych półkach” – komentuje Ptaszyński. Dodaje, że zmiany przyczynią się też do wyraźnej podwyżki cen jaj i produktów zawierających jaja w składzie, co w dłuższej perspektywie stanie się czynnikiem proinflacyjnym.
»» O sprawie stemplowania jaj czytaj więcej i oglądaj tutaj:
To pewne! W sklepach nie będzie jaj i innych towarów
Ceny zostawmy rynkowi
Z innej perspektywy na całą sprawę spogląda Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW), które wyklucza ewentualność braku jaj w sklepach z powodu obowiązku ich znakowania w miejscu produkcji. ”Unijny rynek jaj jest konkurencyjny i zrównoważony po stronie popytowo-podażowej. W tej sytuacji również ceny jaj ustala rynek, a na ich zmiany ma wypływ wiele czynników, w tym niezwiązane z kosztami produkcji. W sytuacji, gdy producent jaj dotychczas nie wprowadził ich znakowania w miejscu produkcji, będzie się musiał liczyć z inwestycją w tym zakresie” – przekazały służby prasowe resortu rolnictwa redakcji WP Finanse.
W komunikacie MRiRW zaznacza, że „wprowadzenie obowiązku znakowania jaj w miejscu produkcji w istotny sposób ograniczy możliwość fałszerstw, ponieważ nie będzie nieoznakowanych jaj trafiających do zakładów pakowania, pochodzących z różnych gospodarstw i różnych systemów chowu”. Polska to kluczowy gracz na rynku jaj w UE. Na eksport trafia około 40 proc. krajowej produkcji o wartości 0,5 mld euro rocznie. Na terenie naszego kraju działa 1046 ferm i 394 zakłady pakowania jaj konsumpcyjnych (źródło: Główny Inspektorat Weterynarii).
Jest ratunek! Ministerstwo „rozważy”
Co ciekawe, kontrowersyjne rozporządzenie KE daje państwom członkowskim możliwość dopuszczenia do wyjątku od wprowadzonej zasady („na podstawie jasno określonych kryteriów”) i zezwolenia na znakowanie w pierwszym zakładzie pakowania, do którego jaja są dostarczane. „Takie wyjątki są z powodzeniem stosowane w pokrewnych branżach, np. w produkcji masy jajowej i przetwórstwie jaj. U nas też mogłoby tak być, tylko musi być do tego wola” – mówi Paweł Podstawka.
Po ciągnących się w nieskończoność negocjacjach, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wreszcie zdecydowało się na deklarację, że „rozważy takie wyłączenie dla niektórych podmiotów, zaznaczając jednocześnie, że musi być ono „proporcjonalne i niedyskryminujące innych uczestników rynku. Nie może także podważać celu, jakim jest identyfikowalność”. Tymczasem naukowcy zgodnie stoją na stanowisku, że obowiązujące w zakładach przemysłu spożywczego w Polsce procedury bez problemu pozwalają na wyeliminowanie niebezpieczeństwa fałszywego znakowania oraz problemów w zakresie identyfikowalności.
Kod na jajku bez tajemnic
Nie rozstrzygniemy tutaj zapewne co było pierwsze – kura czy jajko, ale możemy prześledzić drogę jakie przechodzi ono od momentu zniesienia przez kurę do chwili oznaczenia skorupki rzędem cyferek i liter. Na fermie jaja są zbierane w opakowania zbiorcze, a następnie przekazywane do sortowni. Palety z jajami muszą być oznakowane w sposób umożliwiający jednoznaczną identyfikację ich producenta (każda partia posiada Handlowy Dokument Identyfikacyjny. W sortowaniach jaja przechodzą kontrolę jakości (kształtu i wyglądu skorupy, wielkości i świeżości.
Źródło: Fratria
Dopiero te produkty, które odpowiadają wymaganiom dla klasy A (jaja konsumpcyjne), znakuje się tajemniczym kodem. To ciąg 11 znaków wskazujących na system chowu, państwo członkowskie, w którym jaja zostały wyprodukowane oraz samą fermę – poprzez wskazanie Weterynaryjnego Numeru Identyfikacyjnego.
Grzegorz Szafraniec
Na podst. materiałów: Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, Polskiej Izby Handlu, MRiRW, Głównego Inspektoratu Weterynarii, WP Finanse
»» Obejrzyj „Wywiad Gospodarczy” telewizji wPolsce.pl o wielkim problemie dla polskiej branży jajczarskiej:
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Nieprawdopodobne wyniki składu kawy i herbaty – są wyniki inspekcji!
Przypalenia, bąble - tak niszczeje fotowoltaika