Informacje

Jajka z chowu klatkowego niewiele różnią się od pozostałych. / autor: Pixabay
Jajka z chowu klatkowego niewiele różnią się od pozostałych. / autor: Pixabay

TYLKO U NAS

To pewne! W sklepach nie będzie jaj i innych towarów

Grzegorz Szafraniec

Grzegorz Szafraniec

Dziennikarz gospodarczy i publicysta z ponad 20-letnim doświadczeniem. Redaktor naczelny kilku uznanych miesięczników, głównie z sektora handlu i FMCG. Twórca największego portalu internetowego w sektorze retail – wiadomoscihandlowe.pl. Wydawca programów gospodarczych w TVP S.A. oraz Forum Ekonomicznego w Karpaczu w 2023 r.

  • Opublikowano: 10 sierpnia 2024, 09:00

    Aktualizacja: 10 sierpnia 2024, 10:28

  • Powiększ tekst

Zmienione przez Komisję Europejską przepisy nakazujące znakowanie jaj na farmach to gigantyczny problem dla polskich producentów, ponieważ zdecydowana większość z nich stempluje jaja w punktach pakowania lub w sortowniach. Nowe regulacje mają wejść w życie na początku listopada br. Reperkusje będą nad wyraz bolesne. Dla wszystkich. W sklepach na masową skalę zabraknie jajek oraz produktów zawierających je w składzie. Spektakularnie wzrosną ceny, co z pewnością nie pomoże w walce z wysoką inflacją.

8 listopada br. wchodzi w życie unijne rozporządzenie w zakresie norm handlowych dotyczących jaj. Zgodnie z nim, znakowanie jajek będzie się odbywać w zakładach produkcyjnych, a więc na farmach, a nie w pakowalniach, jak dotychczas.

Bezpardonowy cios w polskich producentów

W momencie narzucenia tych przepisów, automatycznie tracimy większość rynków eksportowych, ponieważ poszczególne sieci handlowe czy eksporterzy wymagają różnych nadruków – np. Izrael w ogóle nie życzy sobie jakichkolwiek oznaczeń. Z kolei część dużych detalistów chce, żeby dodatkowo na skorupce uwidoczniona była data zapakowywania czy nazwa sklepu. Łatwo wyobrazić sobie sytuację, że producent dostarcza towar z własnym weterynaryjnym numerem identyfikacyjnym do firmy pakującej, a ona, żeby móc wyeksportować te produkty, musi dodrukować na skorupkach jeszcze jedną dodatkową informację. Przecież to niedorzeczne” – mówi Paweł Podstawka, przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.

Konieczność milionowych inwestycji

Podkreśla, że forsowane przez Komisję Europejską przepisy oznaczają dla producentów konieczność poniesienia gigantycznych inwestycji. Będzie trzeba wydzielić dodatkowe miejsca i ustawić przy każdym kurniku drukarkę znakującą jaja. To są dla każdej firmy wydatki wynoszące od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych – w zależności od liczby ferm. Największy producent jaj w Polsce (Fermy Woźniak) produkuje ich dziennie aż 10 mln sztuk. Wyobraźmy sobie o jakiej skali mówimy pod względem znakowania i zmiany jego trybu…**

W branży mówi się, że w magazynach w krajach „starej” Unii zalegają całe stosy urządzeń do znakowania, drukarek itp. Tymczasem produkcja jaj we Wspólnocie nie rośnie tak szybko, jak się spodziewano, nie przybywa też nowych ferm. Coś trzeba było z tym sprzętem zrobić. Czyżby z „pomocą” pospieszyła Komisja Europejska, forsując nowe przepisy?

Absolutnie nic tu się nie spina

Za pozostaniem przy dotychczasowych regulacjach przemawia szereg aspektów technologicznych i ekonomicznych. Sednem unijnej legislacji jest zapewnienie możliwości pełnej identyfikacji jaj. Obecnie stosowane przez polskich producentów metody oznaczania na etapie pakowania już ją gwarantują. Nie ma zatem potrzeby rewolucjonizowania procesu, który spełnia swoją rolę.

Poza tym, gdy w sortowni dane jajo zostanie odrzucone jako „uboczny produkt pochodzenia zwierzęcego”, producent nie musi już go znakować. Jeśli stemplowanie będzie się odbywać w miejscu produkcji, wszystkie jaja będą musiałyby być oznaczone, ponieważ nie dokonuje się tam selekcji towaru.

Największy potencjał dla naszych producentów drobiu i jaj mają rynki azjatyckie. / autor: Pixabay
Największy potencjał dla naszych producentów drobiu i jaj mają rynki azjatyckie. / autor: Pixabay

Bieg przez płotki, a może i z przeszkodami

Przepisy nakazujące stemplowanie w miejscu produkcji, gdzie mogą znajdować się jaja brudne i nieposortowane, niosą za sobą konsekwencje co do jakości stempla. Będzie on niepełny lub nieczytelny, jeśli natrafi na zabrudzenie. Znakowanie w sortowni jest poprzedzone eliminacją jaj brudnych i popękanych, a ryzyko nieczytelnego lub niepełnego stempla nie występuje.

Poza tym, producenci od wielu lat mają wypracowany format standardowego stempla. Mimo to klienci eksportowi nakładają na polskich producentów jaj wymóg, aby stempel obejmował również inne informacje. Technologicznie nie jest możliwe uzyskanie na fermie – czyli w miejscu produkcji – niestandardowego stempla. Mając potrzebę przygotowania klientowi jaj z niestandardowym stemplem, producent musi powtórnie poddać jaja procesowi stemplowania w sortowni.

Puste półki? Zdecydowanie tak!

Branża jajczarska jest strategiczna z punktu widzenia bezpieczeństwa żywnościowego, dlatego pojawiające się przed nią wyzwania są kwestiami ważnymi również dla handlu. Ewentualne zmiany w dotychczasowych regulacjach, które wiążą się ze znakowaniem jaj, będą skutkować brakiem szerokiego asortymentu produktów na sklepowych półkach – komentuje Maciej Ptaszyński, prezes Polskiej Izby Handlu.

Zmiany wpłyną też na podwyższenie cen jaj i produktów zawierających jaja w składzie, co w dłuższej perspektywie stanie się czynnikiem proinflacyjnym - ocenia prezes PIH.

Z kolei Paweł Podstawka, przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, pytany o potencjalną zapaść sprzedaży jaj i puste półki w sklepach, odpowiada jednoznacznie:

Z pewnością tak właśnie się stanie. Jeśli to rozporządzenie wejdzie w życie w obecnej formie, to większość ferm nie będzie w stanie dostosować się do nowych standardów”.

80 proc. jaj wyprodukowanych w Polsce pochodzi z chowu klatkowego. / autor: Pixabay
80 proc. jaj wyprodukowanych w Polsce pochodzi z chowu klatkowego. / autor: Pixabay

Jest ratunek, ale ministerstwo nie zainteresowane

Co ciekawe,kontrowersyjne rozporządzenie KE daje państwom członkowskim możliwość dopuszczenia do wyjątku od wprowadzonej zasady („na podstawie jasno określonych kryteriów”) i zezwolenia na znakowanie w pierwszym zakładzie pakowania, do którego jaja są dostarczane. Niestety, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie przewiduje ustanowienia takich przepisów.

Problem polega na tym, że konsultacje są prowadzone przez resort rolnictwa z pozycji dominującej. Na zasadzie: wprowadźmy ten przepis, zobaczymy co się wydarzy i ewentualnie coś się zaradzi. Takie wyjątki są stosowane w pokrewnych branżach, np. w produkcji masy jajowej i przetwórstwa jaj. W innych krajach analogiczne wyłączenia funkcjonują z powodzeniem. U nas też mogłoby tak być, tylko musi być do tego wola, a tej brak” – mówi Paweł Podstawka.

Zorganizowana nagonka na „trójki”

Komisja Europejska, piętnując jajka z chowu klatkowego, po raz kolejny podcina gałąź, na której siedzi. Eliminacja klatek, poza elementem etycznym, i – być może filozoficznym – nagłaśniana przez skrajnie lewicowe organizacje, nie ma nic wspólnego z tzw. dobrostanem zwierząt. Jeśli taką retoryką atakuje się konsumentów, to oni oczekują tego od sieci, a te od nas. Polska produkuje 80 proc. jaj w chowie klatkowym, a Niemcy 80 proc. w chowie wolnowybiegowym. Jeśli sieci masowo rzucą się na te drugie, to kto zyska?” – pyta retorycznie Paweł Podstawka.

W 20 lat eksport drobiu wzrósł dziesięciokrotnie!

Polski rynek mięsa wart jest 100 mld zł, z czego 50 mld zł przypada na drób. Od 2005 roku eksport mięsa drobiowego z naszego kraju zwiększył się dziesięciokrotnie, zaś produkcja na rynek krajowy – trzykrotnie. Sprzedaż zagraniczna rośnie średniorocznie po około 3 proc. Jesteśmy pod tym względem europejskim liderem.

_Branża drobiarska przez ostatnich 20 lat nie dostała od państwa żadnych dotacji. Wszystko co udało nam się osiągnąć, uzyskaliśmy sami, ciężką pracą” – mówi przewodniczący Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj.

A mówimy o naprawdę dużych pieniądzach, bo szacuje się, że globalne zapotrzebowanie na mięso do 2035 roku zwiększy się o 15 proc., a do 2050 – aż o 30 proc.

»» Obejrzyj „Wywiad Gospodarczy” telewizji wPolsce.pl o wielkim problemie dla polskiej branży jajczarskiej:

Nielegalne jaja i drób z Ukrainy

Nasz rynek zalewają jaja i drób z Ukrainy. Trafiają nad Wisłę przez Albanię i Macedonię Północną, gdzie są znakowane miejscowymi numerami weterynaryjnymi. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Ukraińcy są tutaj niewiele winni. Tak naprawdę złoty biznesowy interes robi Holandia, bo to są ich jaja z ferm na Ukrainie, w które ten niderlandzki kraj zainwestował za naszą wschodnią granicą poważne środki.

Drób mogą spożywać bez ograniczeń przedstawiciele wszystkich wiodących religii. / autor: Pixabay
Drób mogą spożywać bez ograniczeń przedstawiciele wszystkich wiodących religii. / autor: Pixabay

Mięso drobiowe ma największy potencjał

Drób bez ograniczeń mogą spożywać bez ograniczeń wyznawcy wszystkich wiodących religii. To duży atut, który otwiera przed tym rodzajem mięsa ogromne perspektywy. Do 2030 roku prognozowany jest globalny wzrost konsumpcji drobiu średnio o 1,5 proc. r/r. „Największy potencjał dla naszych producentów mają rynki azjatyckie: Wietnam, Filipiny Korea Południowa, Chiny. Wszędzie tam jesteśmy. Do przepastnego rynku chińskiego podchodzimy jednak ostrożnie, bo tam, jak wiemy, wszystko może zmienić jedna odgórna decyzja, jeden podpis” – mówi Podstawka.

Chwała prezydentowi za ożywienie współpracy z Chinami!

Podkreśla, że niewiarygodnie dużo dała niedawna wizyta w Państwie Środka prezydenta Andrzeja Dudy w towarzystwie polskich przedsiębiorców. „Ociepliły się wzajemne relacje. Teraz nieporównanie lepiej współpracuje się nam z Chińczykami. Traktują nas jako bramę do rynku unijnego” – mówi szef Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj. Precyzuje, że nasi partnerzy mają trzy sposoby dotarcia do UE ze swoimi produktami: przez Kanał Sueski (transport trwa przeciętnie 26 dni), przez Kazachstan i Turcję (30-38 dni, a w skrajnych przypadkach nawet do 60 dni) oraz przez Rosję i Białoruś (24 dni).

Jajko jest produktem pierwszej potrzeby. / autor: Freepik
Jajko jest produktem pierwszej potrzeby. / autor: Freepik

Bezpieczeństwo żywnościowe nie ma ceny

Jajko to produkt podstawowy. Znajduje się w koszyku artykułów spożywczych pierwszej potrzeby. Produktów zawierających jaja w składzie są dziesiątki tysięcy, zależna od nich jest w znacznym stopniu gastronomia, sektor hotelarski i wiele, wiele innych. Patrząc na funkcjonowanie całego ekosystemu gospodarczego szeroko, z lotu ptaka – z uwzględnieniem tego, co dzieje się od dwóch i pół roku za naszą wschodnią granicą – nie sposób nie ulec przekonaniu, że do przetrwania kraje czy narody potrzebują trzech czynników: samowystarczalności żywieniowej, ciepła i dostępu do surowców. Bez innych „luksusów” można się obejść. Kluczowa jest tutaj logistyka – zerwanie łańcucha dostaw i „zagłodzenie” walczących lub pozbawienie ich dopływu amunicji, stawia jedną ze stron konfliktu na przegranej pozycji.

PE: stetryczali emeryci zamiast lobbystów

Jest jeszcze kwestia brukselskich instytucji stanowiących prawo. Zwykło się mówić o eurokratach forsujących kuriozalne akty prawne, uznające np. ślimaki za ryby, czy precyzujące jaką krzywiznę musi mieć banan, żeby był bananem. Tymczasem, pod hasłem Bruksela kryją się konkretni ludzie. U nas do Europarlamentu idzie się w nagrodę lub na zsyłkę. Europosłami są często emeryci (nierzadko postkomuniści z mocno nieciekawymi życiorysami), dla których priorytetem są benefity, gifty, dodatki itp.

A powinni nimi być lobbyści, ludzie pełni energii i zapału do tego, żeby pchać polską gospodarkę do przodu. To bardzo krótkowzroczne i szkodliwe. Jeśli nadal tak będzie, to z suto zastawionego brukselskiego stołu dostępne będą dla nas jedynie okruchy.

Grzegorz Szafraniec

»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:

Wojsko Polskie dostanie „prezent” na swoje święto

Siatkarze nie dostaną mieszkań. Nawet za złoty medal!

Czy wyrok na Olefiny III został wydany?

Obajtek do zarządu Orlenu: chcecie rynek oddać Niemcom?

»» Najnowsze wydanie „Wywiadu Gospodarczego” oglądaj tutaj:

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych