Informacje

Fot.Youtube.com
Fot.Youtube.com

Kopacz kandydatką na premiera

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 4 września 2014, 06:01

  • 1
  • Powiększ tekst

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz jest kandydatką PO na nowego premiera - wsparcia w tej sprawie udzielił jej w środę zarząd Platformy. Ostateczną decyzję ws. desygnowania podejmie jednak prezydent Bronisław Komorowski. Kopacz ma też przejąć władzę w partii po rezygnacji Tuska.

W środę wieczorem w Belwederze prezydent spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem. Według źródeł rządowych jednym z tematów rozmów miała być kandydatura Ewy Kopacz na premiera. W środę po południu zastępca szefa Kancelarii Prezydenta Sławomir Rybicki zastrzegał w rozmowie z PAP, że prezydent nie podjął jeszcze żadnej decyzji personalnej w sprawie powołania nowego premiera.

Tusk ma 1 grudnia objąć stanowisko szefa Rady Europejskiej. Do tego czasu - jak zapowiedział w poniedziałek - poda swój rząd do dymisji. 1 grudnia ma również zrezygnować z kierowania Platformą. Kandydaturę Kopacz na nowego szefa rządu przedstawił Tusk w środę na posiedzeniu zarządu PO.

"Ewa Kopacz ma pełne wsparcie zarządu partii, wszystkich członków, jako kandydat na premiera" -

zadeklarował po środowym posiedzeniu lider kujawsko-pomorskiej PO Tomasz Lenz.

Zastrzegł jednocześnie, że decyzja ws. desygnowania nowego premiera należy do prezydenta Bronisława Komorowskiego.

"Zostawmy prezydentowi jego kompetencję, on na pewno zaproponuje kandydata na premiera" -

zaznaczył polityk PO.

Według Lenza, nie było rozmów o innych kandydatach na premiera.

"Kandydat był jeden" -

zapewnił.

Lider kujawsko-pomorskiej Platformy przekonywał ponadto, że nie było głosów przeciwnych kandydaturze Kopacz. Nieoficjalnie rozmówcy PAP przyznają jednak, że pojawiły się pewne wątpliwości dotyczące dalszych ewentualnych konsekwencji objęcia przez Kopacz funkcji szefowej rządu.

"Jeśli pani marszałek zostanie premierem, to ktoś musi zostać marszałkiem" -

wyjaśnił w rozmowie z PAP jeden z członków zarządu.

W ostatnich dniach w mediach pojawiły się informacje, że następcą Kopacz w Sejmie mógłby zostać wicemarszałek, jednocześnie wiceszef PO Cezary Grabarczyk. Niektórzy politycy Platformy przewidują, że kandydatura ta może budzić sprzeciw zwłaszcza części posłów związanych z b. wiceszefem PO i sekretarzem generalnym Grzegorzem Schetyną.

Kopacz ma przejąć władzę w PO.

"Statut mówi bardzo wyraźnie, że w momencie, kiedy nie ma pierwszego przewodniczącego, pierwszy zastępca pełni tę funkcję, więc jednoznacznie określa to stanowisko pani marszałek jako przyszłej szefowej Platformy. W momencie, kiedy premier zdecyduje, że rezygnuje z tej funkcji, a to też będzie chyba kwestia najbliższych miesięcy, tę funkcje obejmuje pani marszałek Kopacz" -

wyjaśniła w środę dziennikarzom wiceszefowa klubu PO Urszula Augustyn.

W listopadzie, jeszcze przed zaplanowanymi na 16 listopada wyborami samorządowymi, ma odbyć się zjazd Platformy, będący jednocześnie pożegnaniem partii z Tuskiem i podsumowaniem 13 lat jego przewodniczenia w PO.

"Jeśli się coś zaczęło, to trzeba to skończyć i rozpocząć nowe. Nie zamierzamy niczego burzyć, tylko kontynuować - płynnie przejść do dokończenia tej kadencji, a po wyborach parlamentarnych będziemy mieli zupełnie nowe rozdanie - nowy szef partii, nowy premier" -

zaznaczył w rozmowie z PAP minister sportu Andrzej Biernat.

Zjazd miałby określić też "mapę drogową" dla PO do wyborów w 2015 r., a także zakończyć kampanię samorządową.

Statut PO przewiduje, że w razie rezygnacji przewodniczącego jego obowiązki przejmuje jego pierwszy zastępca (obecnie jest to Kopacz). W Platformie pojawiają się jednak również postulaty przeprowadzenia nowych wyborów szefa partii. Swojego startu na to stanowisko nie wyklucza b. wiceszef i sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna.

Według informacji PAP, większość członków zarządu opowiedziała się za tym, by ewentualne wybory nowego przewodniczącego odbyły się dopiero po przyszłorocznych wyborach do Sejmu i Senatu.

"Dokonywanie wyborów wewnętrznych w czasie trwania kolejnej kampanii wyborczej nie jest najlepszym pomysłem" -

przekonywał Lenz.

Innego zdania jest jednak lider mazowieckiej Platformy Andrzej Halicki, który optuje za tym, by wybory szefa PO odbyły się tuż po wyborach samorządowych.

"Wybory przewodniczącego powinny dać początek, zarówno nowej formule programowej, jak i nowemu kierownictwu, tak aby mogło ono poprowadzić Platformę do wyborów parlamentarnych. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej" -

podkreślił Halicki w rozmowie z PAP.

O tym, że wybory nowego szefa PO powinny odbyć się jeszcze przed wyborami parlamentarnymi 2015 r. mówił też we wtorek Schetyna.

Pytany o deklaracje Schetyny dotyczące ubieganie się o funkcję szefa partii, Lenz odpowiedział:

"Schetyna na pewno będzie rozmawiał z innymi członkami zarządu PO, ze swoimi kolegami, będziemy go przekonywali, żeby swoje ambicje i kompetencje, które poświęca Platformie, odłożył do wyborów (wewnętrznych), które zamierzamy przeprowadzić po wyborach parlamentarnych w 2015 r.".

"Grzegorz Schetyna jest jednym z naszych 209 posłów i ma takie same prawa jak każdy inny z członków Platformy. Jeśli ma swoje aspiracje, to powinien dzień po wyborach parlamentarnych stanąć w szranki" -

powiedział z kolei Biernat.

Tusk ma zaangażować się w kampanię samorządową, choć w ograniczonym zakresie.

"Mam nadzieję, że uda się premiera zaangażować w kilka ewentów wyborczych" -

powiedział szef sztabu samorządowego PO Robert Tyszkiewicz.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze