Rządowa para w gwizdek (hazardowy)
W nieefektywnej i kosztownej walce z nielegalną bukmacherką, polskich celników chcą wspomóc... Firmy bukmacherskie
Urzędnicy celni zapowiedzieli przesłuchanie co najmniej 17,7 tys. osób, które w nielegalny sposób zawierały przez Internet zakłady bukmacherskie. - To akcja bez precedensu i bez sensu - tłumaczą bukmacherzy, którzy popierają walkę z nielegalnym hazardem w sieci - zdominowanym przez zagraniczne firmy bukmacherskie niezarejestrowane w Polsce, które przejęły prawie cały rynek internetowych zakładów nad Wisłą. Grubo ponad 90 procent zakładów wzajemnych zawieranych przez Internet odbywa się poza legalnym obrotem. A że rynek zakładów jest warty jakiś 4,5-5 mld zł, to fiskus rocznie traci na tym jakiś 1 mld zł.
Walkę celników z nielegalną bukmacherką, a tym samym o większe wpływy do państwowej kasy z hazardu popiera Stowarzyszenie Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich (SPiPFB). - Resort finansów bierze się tej walki od złej strony – mówi Maria Kostka, prezes zarządu tego stowarzyszenia. Jej zdaniem działania rządu są jedynie doraźną reakcją na efekty zaistniałej sytuacji. I zamiast w źródło problemu, którym jest niczym nieograniczony dostęp do zagranicznych stron internetowych nielegalnych w Polsce bukmacherów, urzędnicy uderzają w obywateli. Ale to nie rozwiąże problemu, który wprost wynika stąd, że zagranicznym firmą bukmacherskim nie opłaca się rejestrować w Polsce swojej działalności i tu płacić podatki, bo te są znacznie wyższe niż krajach Unii. Dla przykładu na Słowacji stawka podatkowa wynosi 5 proc. od obrotów, z czego 4,5 trafia do kasy państwa, a 0,5 do gminy gdzie zarejestrowana jest firma.
- W Polsce mamy stawkę 12 procent – niby tyle samo ile w Czechach, tyle że Czesi te 12 procent płacą od zysku, a my od obrotu – dodaje z sarkazmem Kostka. - Proponujemy więc fiskusowi dwa proste rozwiązania: Po pierwsze, racjonalizację stawki podatkowej lub sposobów opodatkowania legalnych operatorów zakładów wzajemnych, tak aby opłacało się zagranicznym firmą zarejestrować w Polsce i płacić tu podatki. Po drugie; wprowadzenia wzorem wielu krajów europejskich, blokowania dostępu do stron internetowych nielegalnie działających w Polsce firm bukmacherskich – wylicza szefowa SPiPFB. Jej zdaniem należy też stworzyć rejestr stron niedozwolonych, bo wielu graczy nie ma nawet świadomości, że zawiera zakład u nielegalnego bukmachera. Strona nielegalna niczym się nie wyróżnia, od strony firmy legalnej. Razem z innymi szefami legalnych firm bukmacherskich, Maria Kostka ma nadzieję, że urzędnicy celni pójdą po rozum do głowy. I zamiast tracić pieniądze, energię i czas na ściganie grających obywateli, zajmą się nielegalnymi stronami - czyli źródłem problemu, a nie jego skutkami.