Hołubiony przez rząd BTE po raz trzeci w Trybunale Konstytucyjnym
Bankowy tytuł egzekucyjny (BTE) to wyjątkowy na skale europejską przywilej bezpardonowej windykacji dłużnika. Przywilej bankowy, który niebawem może się okazać niezgodny z Konstytucją...
Przygoda pani Agnieszki z Bydgoszczy z bankowym tytułem egzekucyjnym zaczęła się bez jej jakiegokolwiek udziału. Oszuści wyłudzili z banku 50 tys. złotych kredytu posługując się danymi osobowy kobiety. Mimo, że oszuści zostali zatrzymani a spawa trafiła do sądu, bank nie zrezygnował z egzekucji wierzytelności od „dłużniczki” z pomocą niezawodnego BTE. Bydgoszczanka poskarżyła się na niesłuszną egzekucję, ale nie ma pieniędzy - bo te zostały jej zabrane przez bank – na wniesienie 5 procentowej opłaty od wartości sporu. Czeka więc z nadzieją na decyzję sądu o umorzenie tej opłaty udowadniając przy tym, że nie jest wielbłądem.
Banki ponad prawem
Bydgoska historia nie jest bynajmniej wyjątkowa. - Wyjątkowe jest za to uprzywilejowanie banków nie tylko wobec dłużników, a także wobec innych wierzycieli, ponieważ pozwala im na ominięcie etapu postępowania rozpoznawczego koniecznego zazwyczaj do uzyskania tytułu egzekucyjnego – wyjaśnia poseł klubu PiS Adam Abramowicz, który jest wnioskodawcą do zmian w ustawie Prawo bankowe, znoszących BTE w obowiązującej dziś formie. – Mają takie narzędzie jak BTE bank nie musi się kłopotać żadnym postępowaniem rozpoznawczym. Wystawia wystawić tytuł egzekucyjny, sąd w trzy dni nadaje mu klauzulę wykonalności sprawdzając jedynie czy aby dokumenty pod względem formalnym nie budzą wątpliwości, bez interesowania się sprawą. Dłużnik o srpawie dowiaduje się zwykle, jak jest już po wszystkim, gdy komornik zajmuje jego konto lub np. nieruchomość. Oczywiście klient może złożyć w sądzie zażalenia przeciw egzekucyjne i ma na to 7 dni. Ale po pierwsze, złożenie takiego zażalenia nie wstrzymuje egzekucji, po drugie jego rozpatrzenie może zabrać sądowi kilka tygodni, a nawet miesięcy i po trzecie, klient musi wnieść opłatę równą 5 procent wartości sporu. W przypadku kredytów hipotecznych w grę wchodzą naprawdę duże kwoty – dodaje Abramowicz.
Abramowicz zwraca też uwagę, że regulacja dotycząca BTE jest ominięciem konstytucyjnej zasady, według której wymiar sprawiedliwości sprawują w Polsce jedynie sądy i trybunały. A BTE daje de facto bankom prawo sądzenia we własnej a to oznacza, że o bezstronności mowy nie ma, ponieważ wystawia go wierzyciel, a zatem podmiot zainteresowany w sprawie. I nie ma tu - zdaniem posła wnioskodawcy- znaczenia fakt, że dłużnik sam musi wyrazić zgodę na wystawienie BTE, ponieważ robi to pod przymusem, bo od tej zgody uzależnione jest najczęściej podpisanie umowy i przed powstaniem wierzytelności.
Jeszcze dalej idzie Krzysztof Oppenheim doradca kredytowy, założyciel firmy Oppenheim Enterprise. - Bankowy tytuł egzekucyjny trzeba zlikwidować i to natychmiast, bo to nic innego jak sądzenie czarownic, czyli orzekanie o winie bez sądu – przekonuje Oppenheim. - Dopóki BTE w takim kształcie funkcjonuje w Polsce, będziemy państwem prawa - ale banków, gdzie banki stoją ponad prawem, a każda osoba, która wejdzie w spór z bankiem jest osobą spod tego prawa wyjęta. Bank jednostronnie może orzekać o winie w każdej sytuacji, nie ponosząc przy tym praktycznie żadnych konsekwencji za błędne decyzje – kwituje doradca.
Związek broni, Związek radzi…
BTE daje bankom prawo do egzekucji bez ostrzeżenia, o czym tak jak tysiące innych osób, przekonała się „dłużniczka” z Bydgoszczy. Wprawdzie Związek Banków Polskich (ZBP) rekomenduje bankom, aby informowały swoich klientów o wszczętym postępowaniu egzekucyjnym, to jednak nie wszystkie banki korzystają z tej opcji. To tyle ustępstw w kwestii BTE ze strony ZBP na jakie mogą liczyć klienci banków. O likwidacji BTE Związek nawet nie chce słyszeć, wraz z nim koalicja rządząca, która w Sejmie odrzuciła projekt ustawy PiS, likwidujący ten anachroniczny przepis. Mało tego, Tadeusz Białek dyrektor zespołu prawno-legislacyjnego ZBP na łamach „Dziennika Gazety Prawnej” przekonuje, że BTE służy nie tylko bankom ale i… klientom. ”Banki, występując w obronie swoich interesów, występują równocześnie w obronie interesów swoich klientów, którzy powierzyli temu bankowi swoje pieniądze” – pisze Białek. I dodaje: „Instytucja bankowego tytułu egzekucyjnego służy wzmocnieniu bezpieczeństwa depozytów powierzanych bankom przez klientów. Z tych przyczyn bank, obracając środkami klientów, musi mieć zapewnioną uproszczoną drogę dochodzenia swoich wierzytelności. Pozwala to zarazem na uniknięcie generowania dodatkowych kosztów, które mogą być ponoszone przez stronę przegrywającą spór (w przypadku takiej decyzji sądu). Mamy tu na myśli koszty opłat sądowych, koszty zastępstwa procesowego” – przekonuje prawnik Związku.
- Bzdura! – ripostuje prof. Robert Gwiazdowski, adwokat i komentator gospodarczy. – Tak by mogło być, gdyby nie było systemu rezerwy cząstkowej a stuprocentowa, jak bywało przed wiekami. Współcześnie większość pieniędzy pożyczanych klientom to środki wykreowane przez banki – wyjaśnia mecenas. Chodzi o to, że banki komercyjne nie muszą przechowywać stuprocentowych rezerw odpowiadających wielkości powierzonych im depozytów a jedynie ich część. Dokładnie 3,5 procenta ile wynosi ustalona przez bank centralny stopa rezerw obowiązkowych. Pozostałe 96,5 proc. środków banki mogą przeznaczyć na akcję kredytową. – A to oznacza, że problem zagrożonego bezpieczeństwa depozytów jest przez banki sztuczny i wyolbrzymiony. A likwidacja BTE w niczym bankom nie zagrozi, przeciwnie zmobilizuje je do lepszej pracy z trudnymi klientami a nawet ograniczy straty. Bank zamiast sprzedawać dług swojego klienta firmom windykacyjnym za 20 proc. wartości zobowiązania, mógłby zrestrukturyzować ten dług i odzyskać bezpośrednio od klienta choćby 50-60 proc. kwoty zadłużenia – dodaje Gwiazdowski. Niestety w tym kształcie BTE jest ukoronowaniem myślenia, że banki to święte krowy i przeczy zasadzie równości wobec prawa, a to już poważniejszy problem, który może budzić wątpliwości natury konstytucyjnej – kwituje Gwiazdowski.
Do trzech razy sztuka?
Coraz więcej wątpliwości, czy BTE jest zgodne z Konstytucja nabierają też sędziowie. Stosowne zapytanie do Trybunału złożył Sąd Rejonowy w Toruniu, który rozpatruje skargę kredytobiorcy przeciw bankowi. Klient złożył wniosek o obniżenie miesięcznej raty, a tym samym wydłużenie okresu spłaty długu, bo pracodawca obciął mu pensję. W odpowiedzi bank wystawił kredytobiorcy tytuł egzekucyjny. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny już wypowiadał się w spawie funkcjonowania BTE w 1995 roku i 2005. Wtedy sędziowie nie dopatrzyli się niezgodności z ustawą zasadniczą. Ale już w 2011 roku przy okazji badania zgodności z konstytucją przepisów prawa bankowego i k.p.c., w jakim nadawały moc prawną dokumentu urzędowego wyciągom z ksiąg rachunkowych banku w postępowaniu cywilnym, sędziowie Trybunału odnieśli się do BTE dając do zrozumienia, że w nowych okolicznościach pojawiły się wątpliwości, co do jego konstytucyjności. A to oznacza, że trzeci wyrok wcale nie musi być korzystny dla banków broniących niczym niepodległości, tego egzekucyjnego reliktu przeszłości.