Polskie prawo ciągle preferuje banki
BTE umożliwiał bankom żądanie od dłużnika znacznie większych kwot niż wynosiła wartość długu. BTE już nie ma, ale banki nadal mogą żądać kwot znacznie większych niż wynosi zadłużenie.
Bank udzielił mi kredytu na kwotę 470 000 złotych, kredyt był spłacany przez ponad 5 lat, wpłaciłam do banku ponad 200 000 złotych. Pomimo tego bank twierdzi, że moje zadłużenie wynosi ponad 1 390 000 zł – napisała jedna z frankowiczek, której bank wszedł na konto po wypowiedzeniu kredytu we frankach. Dług wg BTE wystawionego 2 stycznia 2013 roku wynosił 200 385,68 CHF. Średni kurs franka szwajcarskiego w tym momencie równał się 3,3647 zł.Jakby nie liczyć dług nie przekraczał 675 tys zł. Tymczasem kwota zajęcia … 1 393 935,56 zł!
Jak to możliwe, że bank zażądał kwoty dwukrotnie wyższej niż wynosi zadłużenie klientki? Takie możliwości dawał BTE, który czynił z banków sędziów we własnej sprawie. Bankowy Tytuł Egzekucyjny zastępował wyrok sądu. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że BTE jest niezgodny z ustawą zasadniczą. I choć dzięki temu wyrokowi BTE zniknął z naszego prawa, to dominująca pozycja banków nadal w nim została zachowana. I nadal banki ustalają, jakiej kwoty mogą się domagać do klientów. Dzieje się tak za przyczyną art. 485. §3. kpc, zwanego popularnie „BTE bis”.
Sąd może wydać nakaz zapłaty, jeżeli bank dochodzi roszczenia na podstawie wyciągu z ksiąg bankowych podpisanego przez osoby upoważnione do składania oświadczeń w zakresie praw i obowiązków majątkowych banku i opatrzonego pieczęcią banku oraz dowodu doręczenia dłużnikowi pisemnego wezwania do zapłaty - takie jest dokładne brzmienie tego przepisu.
Jak informuje Stowarzyszenie Stop bankowemu Bezprawiu: większość sędziów automatycznie wydaje nakaz zapłaty. W pozostałych przypadkach sprawa trafia do rozpoznania w normalnym trybie, w którym bank zmuszony jest wytłumaczyć w jaki sposób wyliczył kwotę długu. Przed polskimi sądami toczy się kilka tysięcy spraw „frankowych”, co oznacza że w tysiącach można liczyć ofiary przepisu.
Dotarliśmy do listu, jaki do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego w sprawie art. 485. §3. kpc napisał jeden z frankowiczów, który stoczył z bankiem batalię sądową.
Dzięki temu, że nakaz zapłaty stanowi tytuł zabezpieczenia, wykonalny bez nadawania mu klauzuli wykonalności, to zanim jeszcze bezpodstawnie pozwany przez bank o nieistniejący dług kredytobiorca zacznie się bronić (czyli zanim złoży konieczne w tym przypadku zarzuty do nakazu zapłaty), bank może zwrócić się do komornika o zajęcie rachunków bankowych pozwanego oraz o zajęcie jego wynagrodzenia na poczet zabezpieczenia nieistniejącego roszczenia. W ten sposób bank pozbawi pozwanego (o nieistniejący dług!) środków do życia, w tym także i na obronę przed nakazem zapłaty. Bo przecież zarzuty do nakazu zapłaty musi napisać profesjonalny prawnik, któremu trzeba zapłacić wynagrodzenie za wykonaną pracę. A jak zapłacić prawnikowi, jeśli komornik zajął pozwanemu (o nieistniejący dług!) rachunki bankowe oraz wynagrodzenie? - pisze w swoim liście do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego Piotr Zientała.
Jak widać, kodeks postępowania cywilnego nie tylko pozwala bankowi odebrać klientowi środki do życia, ale daje możliwość zrobić to szybko, zanim zacznie on się bronić. Tymczasem często do wyliczenia długu, którego spłaty zażądał bank, wykorzystuje się tzw. klauzule abuzywne, czyli niezgodne z prawem zapisy umów kredytowych.
Tryb nakazowy art. 485. §3. kpc charakteryzuje się również tym, że to nie bank musi sądowi udowodnić istnienie długu, o który pozywa. Choć to brzmi absurdalnie, to pozwany przez bank o nieistniejący dług musi dowodzić, że tego długu nie ma, a bank pozywa o zadłużenie wyliczone na przykład z wykorzystaniem sprzecznych z prawem postanowień umowy kredytowej. Dlaczego polskie prawo w art. 485. §3. kpc domniemywa, że prywatna firma, jaką jest bank, nigdy nie oszukuje, a widniejąca na “wyciągu z ksiąg bankowych” kwota rzekomego długu zawsze jest zgodna z prawdą i z prawem? Na jakiej podstawie polskie prawo zakłada, że banki nie oszukują? Skoro banki nie oszukują, to dlaczego przegrywają w sądach pozwy o nakazy zapłaty? - pyta w liście Piotr Zientała.
Jest szansa na eliminację tego przepisu, jako że w Rządowym Centrum Legislacyjnym widnieje już projekt zmian w KPC, z którego wykreślony został ów § 3. Tyle że nowelizacja kpc jest bardzo obszerna, co powoduje, że może być ona procedowana bardzo długo. W tym czasie zaś banki nadal będą używać korzystnego dla siebie przepisu i żądać znacznie większych niż rzeczywiste zadłużenie kwot.
Liczba przypadków, w których posiadacze domów kupionych na kredyt we frankach, stracili swój dobytek jest ogromna. Jak wynika z danych Stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, w ciągu ostatnich lat z 700 tys. czynnych umów pozostało już tylko 500 tys. Wśród tych 200 tys. rozwiązanych umów frankowych jest mnóstwo takich, w których banki zdecydowały się na egzekucję długu od klientów.