Mleczne ambicje Sawickiego
Polska jest obecnie czwartym w Unii producentem mleka, po Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii. Naszym celem jest, by Polska w ciągu dwóch lat zajęła trzecią pozycję w Europie - powiedział dziś na konferencji prasowej minister rolnictwa Marek Sawicki.
Od 1 kwietnia, po ponad trzydziestu latach, przestaje obowiązywać limitowanie produkcji mleka w Unii Europejskiej. Według szefa resortu rolnictwa, zniesienie kwotowania produkcji oznacza, że Polska będzie musiała zmierzyć się w wewnętrzną konkurencją europejską, ale otwiera się szansa na większą konkurencyjność unijnego mleka na rynkach światowych.
Największymi producentami mleka na świecie są Stany Zjednoczone (ponad 91 mln ton), Indie (60 mln t), Chiny (ok. 36 mln t), Brazylia (ok. 34 mln t). Na rynku europejskim przodują Niemcy (31 mln t), Francja (23,7 mln t), Wielka Brytania (13,9 mln t) i Polska (12,7 mln t). "Naszym celem jest, żeby najdalej za dwa lata zająć trzecie miejsce" - powiedział minister. Dodał, że aby to zrobić potrzebna jest współpraca rolników i przetwórców.
Zauważył, że nowe warunki produkcji mleka wymagają innego podejścia i po to, by wprowadzić nowe rozwiązania, potrzebne jest współdziałanie.
Przypomniał, że UE długi czas przygotowywała się do odejścia od kwotowania (decyzja o likwidacji kwot zapadła 12 lat temu), dając wiele zaleceń w stosunku do budowania więzi między producentami mleka, przetwórcami i handlem. "Możliwości, jakie daje unijne prawo, chcemy przekuć w obowiązki ustawowe. W tym celu przegotowana jest nowelizacja ustawy o Agencji Rynku Rolnego. Czeka ona na rozpatrzenie przez Komitet Stały Rady Ministrów" - poinformował Sawicki. Podkreślił, że "odejście od kwotowania nie oznacza samowoli rynkowej".
Wyjaśnił, że rozwiązania, jakie zostaną zaproponowane w ustawie, "dają szansę wzmocnienia siły negocjacyjnej producentów rolnych w całym łańcuchu marketingowym". Umożliwiają też dostosowanie wielkości produkcji do popytu, stwarzają bardziej optymalne warunki do kształtowania kosztów produkcji i cen producentów - wyliczał minister. Jak mówił, resort chce wykorzystać wszystkie instrumenty, aby maksymalnie ograniczyć "polsko-polską wojnę" w konkurencji o dostęp do sieci handlowych na rynku krajowym i w eksporcie.
Minister zauważył, że KE przewiduje możliwość uruchomienia zakupów interwencyjnych, ale ze względu na to, że ceny (interwencyjne) nie były uaktualniane od kilku lat, jest to instrument martwy.
Poinformował, że Polska występuje o to, by ceny interwencyjne były podniesione tak, by przynajmniej odzwierciedlały aktualne koszty produkcji mleka w UE. Dodał, że coraz więcej państw wspiera w tym polską propozycję, podobnie jak w przypadku dopłat do prywatnego przechowywania żywności, które są za niskie, dlatego nie cieszą się zbyt dużym zainteresowaniem przetwórców.
"Jeżeli chcemy być trzecim producentem mleka w UE, musimy podnieść jego konsumpcję w kraju" - zaznaczył Sawicki. Spożycie mleka w Stanach Zjednoczonych (252 l na osobę rocznie) jest większe niż w Polsce (210 l), ale i w Europie wyprzedzają nas takie kraje jak Finlandia (354 l), Dania (315 l) czy Niemcy (254 l) - dodał.
Zdaniem ministra, niezadowalająca jest też struktura rynku mleka. Zauważył, że Niemcy, które miały trzykrotnie większy limit produkcji mleka mają o połowę mniej dostawców, koncentracja produkcji w Polsce (wysokość kwoty na jednego dostawcę) jest sześciokrotnie niższa niż w Niemczech czy we Francji, a wysokość przetwarzanego mleka przez jeden podmiot - cztery razy niższa.
W Polsce mleko produkuje ok. 142 tys. gospodarstw, skupuje je 313 podmiotów, a przetwórstwem zajmuje się 205 mleczarni.
Według ministra, w Polsce nie ma też odpowiednio dużych przetwórców mleka. Największe polskie spółdzielnie mleczarskie są daleko w tyle za międzynarodowymi koncernami (42 miejsce), dlatego, aby nawiązać równorzędną konkurencję, potrzebna jest koncentracja i współpraca m.in. w formie wspólnej oferty produktowej wobec sieci handlowych i jako polska oferta eksportowa.
PAP/ as/