We Francji także protesty - strajkują nauczyciele
We Francji rozpoczął się dziś strajk nauczycieli przeciwko reformie edukacji, mającej na celu skorygowanie nierówności w systemie edukacji. Jednak tysiące nauczycieli uważa, że zmiany proponowane przez rząd doprowadzą do obniżenia poziomu i chaosu.
Przeprowadzenie reformy edukacji ma być testem dla tracącego w sondażach prezydenta Francji Francois Hollande'a i całego gabinetu premiera Manuela Vallsa. Rządowym zmianom w systemie edukacji, która jest tematem wrażliwym dla Francuzów sprzeciwia się nie tylko większość obywateli, co pokazują ostatnie sondaże, ale także konserwatywna opozycja i część rządzącej lewicy.
Zmiany zaproponowane przez 37-letnią minister edukacji Najat Vallaud-Belkacem dotyczą m.in. wprowadzenia o rok wcześniej obowiązkowej nauki drugiego języka obcego w szkołach średnich I stopnia, tzw. college (odpowiednik polskiego gimnazjum), wprowadzenia jednego z ośmiu interdyscyplinarnych zajęć praktycznych w miejsce łaciny i greki, wydłużenia tzw. dużej przerwy na posiłek z 60 do 90 minut oraz nadania gimnazjom większej autonomii w tworzeniu harmonogramów zajęć. Proponowane reformy mają obowiązywać od nowego roku szkolnego, jeśli zatwierdzi je parlament.
Zdaniem Vallaud-Belkacem zmiany we francuskim systemie edukacji są potrzebne, bowiem wielu uczniów obecnie nudzi się w szkole i konieczne jest "pobudzenie apetytu" wśród młodzieży na zdobywanie wiedzy. Jak podkreśliła, obecny system jest dość elitarny, gdyż oferuje większe możliwości uczniom z dużych miast, gdzie klasy dwujęzyczne są na ogół dostępne.
Jak stwierdziła, fakt ten powoduje, że uczniowie w całym kraju nie mają zapewnionego równego dostępu do edukacji na tym samym poziomie.
Z reformą nie zgadza się większość z 840 tys. francuskich nauczycieli, którzy tradycyjnie stanowią bastion poparcia dla Partii Socjalistycznej. Ich zdaniem, reforma ta doprowadzi do jeszcze większych podziałów społecznych i pogłębienia nierówności w edukacji młodzieży, a także do wzrostu konkurencji między szkołami. Największe obawy środowiska nauczycielskiego dotyczą m.in. zniknięcia ze szkół nauczania greki i łaciny.
Za wprowadzeniem reformy mimo sprzeciwów stanowczo opowiada się prezydent Hollande, który wezwał wszystkich członków swojego rządu, aby mimo własnych poglądów poparli z całych sił zmiany w edukacji.
"Ta reforma jest niezbędna. Chcemy zmienić system edukacji, która wzmacnia nierówności. Chcemy go poprawić na wszystkich poziomach" - zadeklarował z kolei premier Valls.
PAP/ as/