Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

UE wcale nie chce zakazać uprawy GMO

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 lipca 2015, 15:58

  • 1
  • Powiększ tekst

Państwa UE ostro krytykują kontrowersyjną propozycję Komisji Europejskiej, która daje krajom "28" prawo wprowadzenia zakazu stosowania GMO w żywności oraz paszach zwierzęcych. Również Parlament Europejski chce jej odrzucenia.

Ministrowie rolnictwa państw członkowskich na spotkaniu Rady ds. Rolnych w poniedziałek w Brukseli niemal jednomyślnie ocenili, że propozycja zmiany aktualnego rozporządzenia w sprawie stosowania GMO w żywności i paszy zwierzęcej na terenie UE stoi w sprzeczności z zasadami jednolitego rynku oraz postanowieniami Światowej Organizacji Handlu.

Większość delegacji, zarówno tych tradycyjnie przeciwnych (np. z Austrii, Węgier, Luksemburga czy Francji) jak i przychylnych stosowaniu GMO (np. z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Czech), stanęła na stanowisku, że wprowadzenie propozycji Komisji w obecnym kształcie nie jest „w praktyce możliwe”, a nawet może okazać się „szkodliwe”.

Rozwiązania zaproponowane przez Komisję 22 kwietnia dają państwom członkowskim prawo ograniczenia lub wprowadzenia całkowitego zakazu stosowania GMO w żywności i paszach zwierzęcych na ich terytorium.

Zakaz ten, inaczej opt-out, może być wprowadzony w stosunku do produktów GMO, które wcześniej otrzymały ogólnounijną autoryzację. Nie może on jednak w żaden sposób ograniczyć swobody importu i przewozu GMO na terenie całej Unii.

By móc zakazać stosowania GMO na własnym terytorium, państwa członkowskie muszą powołać się na inne niż naukowe przyczyny. Projekt Komisji nie precyzuje, jakie mogą to być powody.

Większości ministrów rolnictwa oceniła, że propozycje Komisji są „nierealistyczne” w związku m.in. z uzależnieniem unijnych producentów od importu wysokobiałkowych roślin, takich jak soja.

Według komisyjnych statystyk państwa Unii importują średnio ponad 30 mln ton soi oraz mączki sojowej rocznie, z czego prawie 90 proc. to soja genetycznie modyfikowana.

Ograniczone ze względu na klimat uprawy wysokobiałkowych roślin na terenie Europy nie są w stanie zaspokoić potrzeb unijnych producentów trzody i drobiu. Eksperci oraz grupy interesu, w tym COPA-COGECA, która zrzesza organizacje rolne ze wszystkich krajów Unii, ostrzegają, że propozycja KE może doprowadzić do znacznego ograniczenia importu wysokobiałkowych roślin oraz wzrostu cen pasz, co w konsekwencji grozi katastrofą w sektorze hodowli trzody i drobiu.

Polski minister rolnictwa Marek Sawicki skrytykował Komisję Europejską za próbę „przerzucenia odpowiedzialności za ewentualnie wprowadzone zakazy na państwa członkowskie”. W swoim wystąpieniu Sawicki podkreślił, że zmiany obecnego rozporządzenia powinny raczej iść w kierunku usprawnienia procesu podejmowania decyzji w sprawie autoryzacji GMO na terenie całej Unii, by przerwać istniejący impas między państwami opowiadającymi się za i przeciw oraz tymi, które nie zajmują żadnego stanowiska. Indywidualne opt-outy, zdaniem Polski, mogą zaburzyć konkurencyjność produkcji w całej Unii.

Zgodnie z obecnymi procedurami brak opinii ze strony państw członkowskich na poziomie komitetu stałego i odwoławczego uprawnia Komisję Europejską do podjęcia ostatecznej decyzji w prawie autoryzacji danego produktu GMO.

Od momentu wejścia w życie w 2003 r. aktualnego rozporządzenia dotyczącego GMO państwa członkowskie nigdy nie zajęły stanowiska w tej sprawie. Jedna trzecia państw zwykle opowiadała się za, jedna trzecia przeciwko, a pozostała część nie zajmowała stanowiska. W konsekwencji we wszystkich 64 przypadkach, kiedy ważyły się losy nowej modyfikacji genetycznej, to Komisja podejmowała ostateczną decyzję w sprawie autoryzacji.

Większość ministrów negatywnie odniosła się też do braku oceny wpływu zaproponowanych przez Komisję rozwiązań na jednolity rynek, w tym sektor produkcji trzody i drobiu. Zgodnie z praktyką unijną większość projektów legislacyjnych składanych przez Komisję Europejską opatrzona jest analizą wpływu danej propozycji. Brak takiej analizy zdaniem Rady UE, PE a także grup interesu znacznie utrudnia obiektywną ocenę projektu.

Liczne zastrzeżenia złożone przez kraje członkowskie skłoniły prezydencję luksemburską do odesłała projektu Komisji do dyskusji na szczeblu technicznym. Źródła dyplomatyczne sugerują, że szanse na ponowne wniesienie projektu pod obrady Rady są bardzo małe. „Najprawdopodobniej utknie on na etapie technicznym a prezydencji nie pozostanie nic innego jak ogłosić brak porozumienia na poziomie Rady” - tłumaczył w rozmowie z PAP unijny urzędnik.

Większość członków komisji zdrowia i bezpieczeństwa żywności (ENVI) PE, która debatowała nad projektem Komisji w środę również opowiedziała się za jego odrzuceniem. Eurodeputowana skrajnej lewicy (GUE) z Irlandii Lynn Boylan nazwała go “nieszczerym” i niezgodnym z deklaracjami, jakie obecny szef KE Jean-Claude Juncker złożył w lipcu 2014 r. w swojej politycznej strategii na lata 2014-2019.

Włoski chadek Govanni La Via, który jest sprawozdawcą z ramienia ENVI, opowiedział się za odesłaniem projektu z powrotem do KE. Jego wniosek zgodnie poparły wszystkie grupy polityczne. Eurodeputowani z grupy Zielonych, GUE oraz eurosceptycznej Europy Wolności i Demokracji Bezpośredniej (EFDD) opowiedzieli się ponadto za wezwaniem Komisji do przedstawienia nowej propozycji.

Również komisja rolna w Paramencie Europejskim zapowiedziała 15 lipca wydanie negatywnej opinii w sprawie propozycji Komisji. Niemiecki chadek Albert Dess, który jest sprawozdawcą, ocenił ją jako „nie do zaakceptowania”. Jego zdanie poparła większość eurodeputowanych. Swój sprzeciw zgłosili jedynie polski europoseł Janusz Wojciechowski z EFDD oraz eurodeputowana Beata Gosiewska z tej samej grupy politycznej. Oboje opowiedzieli się za prawem krajów członkowskich do wprowadzenia zakazu stosowania GMO w żywności i paszach zwierzęcych. Głosowanie w komisji rolnej w sprawie opinii zaplanowane jest na 3 września.

Komisja zdrowia i bezpieczeństwa żywności planuje przeprowadzić głosowanie nad propozycją komisji w dniach 12-13 października. Głosowanie całego Parlamentu Europejskiego odbędzie się na sesji plenarnej zaplanowanej na 26-29 października.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze