Informacje

Imiganci blokując tunel pod kanałem La Manche przyczyniają się do strat biznesu transportowego
Imiganci blokując tunel pod kanałem La Manche przyczyniają się do strat biznesu transportowego

Straty polskich przewoźników na skutek inwazji imigrantów na Eurotunnel

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 lipca 2015, 22:23

  • Powiększ tekst

Polskie firmy przewozowe obsługujące połączenia przez kanał La Manche tracą ogromne sumy z powodu opóźnień podczas odprawy w portach Calais i Dover. Główny Inspektorat Transportu Drogowego stara zminimalizować utrudnienia dla kierowców.

Według statystyk brytyjskiego stowarzyszenia transportu drogowego przez kanał odbywa się ok. 4 mln przewozów towarowych rocznie. Z danych stowarzyszenia wynika też, że aż 80 proc. tego transportu przewożą samochody niezarejestrowane w Wielkiej Brytanii, z czego największą grupę - 23 proc. - stanowią pojazdy z Polski. To pozwala oszacować liczbę przewozów z udziałem polskich przewoźników na ok. 740 tysięcy rocznie.

Rozmówcy PAP z firm przewozowych operujących na terenie Wielkiej Brytanii potwierdzają, że odkąd na początku lipca zaostrzył się kryzys związany z próbami przedostania się do Wielkiej Brytanii nielegalnych imigrantów, przewoźnicy tracą setki tysięcy złotych na opóźnieniach po obu stronach kanału.

"Normalnie kierowca może zrobić nawet pięć przejazdów do Polski i z powrotem w miesiącu, ale w obecnej sytuacji często nie jesteśmy w stanie zrobić więcej niż trzy. To przekłada się na konkretne, olbrzymie straty finansowe dla firmy" - powiedział PAP jeden z właścicieli firmy transportowej.

Inni podkreślają, że problemem jest regularne przekraczanie przez kierowców ustawowego czasu pracy w związku z brakiem możliwości przerwy i postoju w kolejkach do przepraw po obu stronach kanału.

"Podjeżdżamy co kilkanaście minut krótkie dystanse, ale to nie może się liczyć jako przerwa. W efekcie po drugiej stronie przeprawy często mamy wielogodzinne opóźnienie i musimy się tłumaczyć z braku należytego odpoczynku" - podkreślali w rozmowie z PAP kierowcy jeżdżący regularnie pomiędzy Polską a W. Brytanią.

Rzeczniczka prasowa Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych Anna Wrona potwierdziła w rozmowie z PAP, że problem ma realne konsekwencje dla firm przewozowych. > "Skala tego zjawiska narasta w ostatnich tygodniach, a francuskie służby zdecydowanie nie radzą sobie z zapewnieniem sprawnej przeprawy przez kanał" - przyznała.

Podkreśliła, że w czwartek czas oczekiwania na przeprawę w porcie w Calais sięgał nawet 10 godzin.

Jak dowiedziała się PAP, w związku ze skargami od kierowców, Główny Inspektorat Transportu Drogowego ma wydać specjalne instrukcje dla wojewódzkich inspektorów, aby odstępowali od karania kierowców za przekroczony czas pracy, jeśli tylko będą w stanie udowodnić, że stali w kolejce po którejkolwiek ze stron kanału La Manche.

Zastępca dyrektora Biura Nadzoru Inspekcyjnego Hubert Jednorowski poinformował PAP, że odpowiedni dokument zostanie wydany jeszcze w tym tygodniu.

"Chcemy przypomnieć kontrolerom i kierowcom o prawnych regulacjach dotyczących takich sytuacji, jak ta w Calais i Dover. Od dawna nie musieliśmy z tego rozwiązania korzystać, bo ostatni raz takie kolejki obserwowaliśmy kilka lat temu na wschodnich granicach Polski" - powiedział.

Właściciele firm przewozowych i kierowcy, z którymi rozmawiała PAP, podkreślili również, że problemem są też powtarzające się ataki nielegalnych imigrantów koczujących w pobliżu portu w Calais, którzy na pokładzie samochodów chcą przedostać się do W. Brytanii. Jak powiedzieli, regularnie zdarzają się rozcięcia plandek, włamania do samochodów czy próby pobicia kierowców.

"Są coraz lepiej przygotowani; mają sprzęt, są w stanie profesjonalnie włamać się do ciężarówki. My to widzimy, trąbimy, wzywamy żandarmerię, ale skala problemu jest ogromna" - powiedział PAP Łukasz Murawski z angielskiej agencji rekrutacyjnej Staff Perfect, obsługującej branżę transportową. Przyznał też, że "nie byłby zaskoczony, gdyby niektórzy kierowcy rezygnowali z pracy w obawie przed konsekwencjami takich sytuacji".

W przypadku przewiezienia nielegalnego migranta na teren W. Brytanii kierowcy grozi nawet 600 funtów, a przewoźnikowi do 2 tys. funtów kary. Aby uniknąć takiej sytuacji Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych we współpracy z brytyjskim MSW opracowało listę metod postępowania, które pozwolą udowodnić brytyjskim kontrolerom, że kierowcy podjęli wszystkie możliwe kroki, aby odpowiednio zabezpieczyć ładunek.

Uszkodzenie ładunku podczas próby włamania lub przez wielogodzinne opóźnienie może doprowadzić do sytuacji, w której nie zostanie on przyjęty przez klienta docelowego i będzie w całości zutylizowany. Według informacji uzyskanych w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, firmy przewozowe mogą dobrowolnie ubezpieczyć się od tego zagrożenia, ale może się to wiązać z dodatkowymi opłatami, co spowoduje wzrost kosztów przewozu.

Polski konsul ds. prawnych w Londynie Michał Mazurek powiedział PAP, że kierowcy od dłuższego czasu zgłaszają zastrzeżenia dotyczące przeprawy przez kanał La Manche.

"Przygotowaliśmy pismo w sprawie problemu przekraczania czasu pracy i poinformujemy odpowiednie instytucje o uwagach które otrzymaliśmy" - powiedział Mazurek.

Jak podkreślił "polskie firmy transportowe są jednymi z najlepszych w Europie, więc w naturalny sposób są dotknięte przez opóźnienia", a każdy dzień zwłoki "generuje znaczne straty dla brytyjskiej gospodarki". Attache prasowy polskiej ambasady w Paryżu Piotr Błoński również powiedział, że rośnie liczba skarg w tej sprawie.

Według szacunków brytyjskiej federacji przewoźników, straty wszystkich firm przewozowych mogą wynosić nawet do miliarda funtów rocznie.

W ocenie francuskich władz w rejonie Calais przebywa kilka tysięcy imigrantów, którzy próbują nielegalnie przedostać się na teren W. Brytanii. Według danych MSW Francji od dwóch miesięcy od 1,5 do 2 tys. imigrantów próbuje co noc dostać się do tunelu pod kanałem La Manche. Spółka Eurotunnel poinformowała w środę, że od 1 stycznia uniemożliwiono 37 tys. prób nielegalnego przedostania się z Francji na Wyspy Brytyjskie.

Brytyjski premier David Cameron zapowiedział w czwartek, że nielegalni imigranci próbujący przedostać się do jego kraju będą zawracani. Od początku czerwca przy próbie przedostania się do W. Brytanii śmierć poniosło co najmniej osiem osób.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP), sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych