Bank Spółdzielczy w Wołominie upada - nadzór KNF po raz kolejny zawiódł
Największy bank spółdzielczy w Polsce upada! KNF jednogłośnie zawiesiła działalność dysponującego niemal 4 miliardami aktywów Banku Spółdzielczego w Wołominie.
Działania nadzorcze i naprawcze Komisji po raz kolejny przyniosły – jak widać – marny skutek. Depozytami klientów zajmie się BFG, a kto zajmie się stabilnością rynku finansowego w Polsce?
Komisja Nadzoru Finansowego kierowana przez Andrzeja Jakubiaka, w sobotę 21 listopada poinformowała o zawieszeniu działalności Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (SBRzR) oraz postanowiła wystąpić do sądu z wnioskiem o ogłoszenie jego upadłości. Urzędnicy w sposób nietypowy dla administracji zajęli się sprawą w weekend, ale decyzja Komisji była już znacznie bardziej przewidywalna – działania ustanowionego w sierpniu zarządcy komisarycznego nie przyniosły efektów i po raz kolejny restrukturyzacja w wykonaniu KNF kończy się upadkiem instytucji finansowej. Wszystko wskazuje na to, że po raz kolejny opieszałość Komisji była wręcz skandaliczna.
Pytanie, czy takiej sytuacji i obciążenia Bankowego Funduszu Gwarancyjnego wypłatami depozytów dla tysięcy klientów wołomińskiego banku można było uniknąć pozostaje otwarte.
Parasol ochronny PO?
Zagadek związanych z działalnością Banku Spółdzielczego w Wołominie jest znacznie więcej. Sierpniowa decyzja o wprowadzeniu zarządu komisarycznego do wołomińskiego banku budziła niemałe zdziwienie. Do tego czasu banki spółdzielcze, których przedstawicielka Krystyna Skowrońska przewodniczyła z ramienia PO sejmowej komisji finansów, nie były obiektem zainteresowania PO i KNF.
Dopiero u schyłku rządów Platformy Obywatelskiej, Komisja Nadzoru Finansowego która trzyma w garści polski rynek finansowy zdecydowała się wykonać pierwszy krok mogący rzucić cień na banki spółdzielcze i obnażyć ich faktyczną kondycję. Czyżby znad bankowej spółdzielczości, która miała dotychczas w sejmie silną reprezentację, zdjęty został parasol ochronny?
Manipulacja Wyborczej i „dobra kondycja SK Banku”
W sierpniu portal wpolityce przypominał, że dwa tygodnie przed decyzją o wprowadzeniu zarządu komisarycznego na łamach Gazety Wyborczej pojawił się artykuł na temat spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych. Brudna, polityczno-medialna kampania oszczerstw przeciwko SKOK-om sięgała szczytu, a autor tekstu, Piotr Skwirowski szeroko rozwodził się na temat spółdzielczych kas.
Artykuł pełen wypowiedzi rzekomego urzędnika podsumowywał fragment, w którym rozmówca Gazety „Przypomina przykład z Wołomina. Oprócz SKOK-u działa tam bank spółdzielczy. Gdy SKOK upadał, były obawy, że problemy może mieć także bank. Nic takiego nie nastąpiło”. A zatem źródło Gazety Wyborczej, wysoki urzędnik „doskonale znający temat” nie miał zielonego pojęcia o sytuacji wołomińskiego SK Banku? Nie wiedział o problemach największego banku spółdzielczego w Polsce?
Sprawa finansowa, czy kryminalna?
Kiedy urzędnicy Ewy Kopacz i KNF zarządzana przez Andrzeja Jakubiaka, byłego współpracownika Hanny Gronkiewicz-Waltz nie wiedzieli jakoby nic o złej sytuacji banku, Jerzy Polaczek z PiS przypominał:
Jako poseł z regionu śląskiego zainteresowałem się aktywną polityką wołomińskiego banku prowadzoną poza macierzystym regionem, czyli powiatem wołomińskim czy województwem mazowieckim. Ekspansja ponadregionalna banku spółdzielczego nie powinna mieć miejsca! Rodziła ona sprzeciw małych banków spółdzielczych z mojego regionu wyborczego, którą KNF nie wiedzieć czemu przez tyle lat tolerował — mówił Polaczek zauważając skandaliczną wręcz bezczynność Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie sektora bankowości spółdzielczej.
Jerzy Polaczek zwracał też uwagę na inne aspekty rodzące poważne zastrzeżenia do działań nadzoru finansowego:
Decyzja o ustanowieniu zarządcy komisarycznego SK Bank w Wołominie rodzi zatem dwa poważne pytania – czy w sytuacji, w której aktywność banku wykroczyła poza obszar macierzysty, ryzyka wiążące się z tym nie powinny być podstawą do znacznie wcześniejszych decyzji KNF?! Drugie pytanie, które warto postawić dotyczy zgodności działania zarządu SK Banku z ustawą prawo bankowe i wiedzy, jaką na ten temat miała Komisja Nadzoru Finansowego. Postawię tezę, iż na pewno w tym przypadku rażąco naruszono ograniczenia wynikające z wymogów prawa bankowego, a ewentualna upadłość tego banku to dla Bankowego Funduszu Gwarancyjnego kwota między 1,5 -2 mld złotych — mówił poseł PiS.
Więcej na wPolityce.pl.