Informacje

Notowania giełdy w Hongkongu, czwartek 7 stycznia, fot. PAP/EPA/JEROME FAVRE
Notowania giełdy w Hongkongu, czwartek 7 stycznia, fot. PAP/EPA/JEROME FAVRE

Dramatyczne spadki na chińskiej giełdzie: początek globalnego krachu?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 7 stycznia 2016, 19:44

  • Powiększ tekst

Notowania na chińskich giełdach zostały w czwartek zawieszone - tak jak w poniedziałek - po spadkach sięgających 7 procent. Handel wznowiono po kwadransie, by dwie minuty później zamknąć sesję. Panika w chinach pociągnęła w dół inne giełdy na świecie.

"Wystarczyło 29 minut (notowań), by giełdy w Szanghaju i Shenzhen zamknęły swe podwoje, podczas gdy w poniedziałek zajęło to cztery godziny; zaczyna to wyglądać na krach giełdowy" - pisze o czwartkowych wydarzeniach francuski dziennik gospodarczy "Les Echos".

Indeks chińskich blue chipów CSI 300 stracił 7,2 proc. zanim zawieszono notowania. W ciągu zaledwie czterech dni roboczych tego roku wskaźnik ten stracił 12 proc.

W poniedziałek również notowania zawieszono na 15 minut, ale gdy nie przerwało to gwałtownych spadków, parkiety w Szanghaju i Shenzhen zamknięto o godz. 13.30.

”Powodów paniki było kilka. Inwestorów wystraszyły dane dotyczące chińskiej gospodarki: spada produkcja przemysłowa, zmniejsza się aktywność małych i średnich prywatnych firm. Ponadto Ludowy Bank Chin (bank centralny), który 11 sierpnia nieoczekiwanie zdewaluował juana (powodując pogrom na światowych rynkach), i tym razem obniżył nagle kurs waluty wobec dolara do najniższego poziomu od czterech lat” - pisze "Financial Times".

Według "Les Echos" to "nieudolność banku centralnego Chin wydaje się być jedną z przyczyn paniki" związanej z obawami o kurs juana oraz przelaniem się kryzysu na państwa sąsiednie, które, aby ich towary eksportowe pozostały konkurencyjne, musiałyby dewaluować własne waluty.

"The Economist" za ostatnie załamania wini nie tylko obawy o kondycję chińskiej gospodarki, ale też wprowadzone z początkiem roku mechanizmy bezpieczeństwa na rynku kapitałowym. Jeśli giełda traci 5 proc., uruchamia się pierwszy "bezpiecznik", czyli notowania zostają zawieszone na 15 minut "hipotetycznie po to, by traderzy ochłonęli". Mechanizm nie sprawdził się ani w poniedziałek, ani w czwartek. Gdy notowania nadal spadają po przerwie, uruchamia się drugi "bezpiecznik": giełda zostaje zamknięta - pisze "Economist".

"W Chinach, jak się wydaje, mechanizm ten osiągnął przeciwny efekt: zachęcił traderów do wyprzedaży, bo każdy chciał być pierwszym, który ucieknie z rynku, zanim osiągnie on dno" - wyjaśnia brytyjski tygodnik.

Zawirowanie na chińskim rynku pociągnęło w dół światowe giełdy i ceny ropy.

Paneuropejski indeks FTSEurofirst 300 oraz wskaźnik blue chipów strefy euro STOXX 50 straciły około 2,2 proc. Wall Street zareagowało już na otwarciu, kiedy to najważniejszy indeks Dow Jones stracił 380 pkt, a Nasdaq 130 pkt.

Fed, czyli bank centralny USA poinformował, że uważnie monitoruje sytuację na chińskich rynkach, choć - jak zastrzegł - na razie nie jest jasne, w jaki sposób zawirowania te wpłyną na stan amerykańskiej gospodarki.

Cena ropy, po raz pierwszy od 2004 roku, spadła poniżej kolejnej psychologicznej bariery 35 dol. za baryłkę. Koszyk cenowy surowca OPEC - jak poinformował w czwartek po południu sekretariat kartelu - to 29,71 dol. za baryłkę. Cena ropy Brent spadła poniżej 32 dol.

Złe informacje na temat kondycji chińskiej gospodarki budzą obawy, że radykalnie spadnie popyt w kraju, który jest drugim co do wielkości konsumentem ropy na świecie oraz wielkim importerem surowców. Inwestorzy boją się, że zarówno Chiny, jak i inne ważne wschodzące rynki zredukują import. Zagraża to ożywieniu gospodarczemu na całym świecie; według czwartkowej wypowiedzi amerykańskiego miliardera George'a Sorosa w Chinach nastaje kryzys, co może oznaczać, że świat czeka powtórka z zapaści, jaka nastąpiła w 2008 roku.

Wzrost gospodarczy Chin za trzeci kwartał - 6,9 proc. PKB - był najpowolniejszy od sześciu lat, a według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego ma on w tym roku spaść do 6,3 proc.

Według wielu ekspertów zapaści na chińskiej giełdzie należało się spodziewać. W 2014 roku notowania na giełdzie w Szanghaju wzrosły o 150 proc., mimo że realna gospodarka China znacznie spowalniała, toteż od połowy czerwca minionego roku w ciągu zaledwie trzech tygodni notowania spadły o 30 proc.

Latem Pekin zdecydował się na całą serię środków, by uratować giełdę przed załamaniem: zakazano między innymi sprzedaży krótkiej, agencje rządowe i domy maklerskie podjęły masowy skup akcji, zawieszono debiuty giełdowe i obroty akcjami wielu spółek. W ocenie banku Goldman Sachs w czerwcu i lipcu Pekin zainwestował około 900 mld juanów (135-140 mld euro) w ratowanie chińskich giełd.

Według Reutera na chińskich rynkach należy się spodziewać wstrząsów wtórnych jeszcze przez kilka miesięcy, ponieważ interwencja Pekinu po załamaniu giełd w lecie zdołała jedynie odłożyć korektę przewartościowanej giełdy na później.

"Interweniując w lecie, władze Chin przesunęły efekt krachu o sześć miesięcy" - pisze "Les Echos". To właśnie interwencje Pekinu są zdaniem "Economist" przyczyną zapaści rynków kapitałowych.

"Chiny osiągnęły etap rozwoju, w którym muszą szybciej oddawać kontrolę rynkowi - nad aktywami, walutą i tempem wzrostu". Jeśli rząd nie zrobi tego teraz, może pewnego dnia stracić tę kontrolę w ogóle - pisze tygodnik.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych