Komisja Europejska analizuje Nord Stream 2 pod względem prawnym
KE analizuje pod względem prawnym projekt Nord Stream 2, ale na razie nie podjęła decyzji, czy morska część tego gazociągu będzie podlegała rygorom trzeciego pakietu energetycznego - wynika z wypowiedzi wiceszefa KE ds. unii energetycznej Marosza Szefczovicza.
W ubiegłym tygodniu media w Brukseli informowały o analizie prawnej przygotowanej przez Dyrekcję Generalną ds. Energii w Komisji Europejskiej, zgodnie z którą morska część planowanego przez Rosjan połączenia gazowego pod Bałtykiem miałaby podlegać trzeciemu pakietowi energetycznemu.
Jeśli taka interpretacja zostałaby przyjęta przez KE, byłaby to zła wiadomość dla Gazpromu, bo oznaczałaby, że rosyjska spółka musiałaby zapewnić innym dostawcom dostęp do Nord Stream 2, a jego własne dostawy przez ten rurociąg mogłyby zostać ograniczone nawet do 50 procent.
Tzw. trzeci pakiet energetyczny UE, który wszedł w życie w marcu 2011 roku, ma na celu przełamanie monopolistycznych praktyk przy dostawach surowców energetycznych na rynek unijny. Zakłada oddzielenie sprzedaży gazu od przesyłu, uzgadnianie taryf przesyłowych przez niezależnego operatora oraz zapewnienie dostępu większej liczbie operatorów do infrastruktury przesyłowej.
Jest jasne, że te regulacje odnosić się będą do lądowych części gazociągu przebiegających przez terytorium UE. Gazprom utrzymuje, że do części podmorskiej, która przebiega przez terytoria podlegające prawodawstwu Finlandii, Szwecji, Danii i Niemiec, musi mieć jedynie zezwolenia na budowę. Te jednak nie mają nic wspólnego z ograniczeniami, jakie na inwestora nakłada trzeci pakiet energetyczny.
"Są różne poglądy prawne dotyczące tego projektu, ale bardzo trudno definitywnie rozstrzygnąć sprawę, ponieważ wciąż nie mamy wszystkich wymaganych informacji - powiedział grupie dziennikarzy wiceszef KE Szefczovicz. - Analizy prawne są kontynuowane".
Komisja zasłania się tym, że nie ma szczegółów technicznych od konsorcjum, które zamierza budować Nord Stream 2, a także od niemieckiego regulatora rynku. Dlatego - jak twierdzą źródła - trudno przewidzieć, kiedy wiążąca analiza prawna miałaby zostać wydana. Dotychczasowe dokumenty, wydawane przez poszczególne dyrekcje KE, określane są mianem doradczych.
Na wydanie opinii liczą polscy dyplomaci. "Komisja została poproszona o to przez Radę Europejską (szefów państw i rządów UE - PAP). Jak na razie to zalecenie nie zostało spełnione" - powiedział pragnący zachować anonimowość jeden z przedstawicieli naszego kraju w Brukseli.
We wnioskach z grudniowego szczytu zapisano, że "ewentualna nowa infrastruktura powinna być w pełni zgodna z trzecim pakietem energetycznym i innym mającym zastosowanie prawodawstwem UE oraz z celami unii energetycznej".
Główne obawy KE w związku z Nord Stream 2 dotyczą zwiększenia udziału rosyjskiego gazu w Europie, podczas gdy oficjalnym celem Brukseli jest dywersyfikacja dostawców. To jednak za mało, by zablokować inwestycję. Rosjanie i Niemcy przekonują, że ma ona biznesowe podłoże.
Realizacja gazociągu, który ma podwoić moce przesyłowe istniejącego już gazociągu Nord Stream, całkowicie zmieni sposób, w jaki rosyjski gaz trafia do Europy. Nowa nitka sprawiłaby, że pod dnem Bałtyku z ominięciem Polski i Ukrainy importowane będzie ok. 80 proc. rosyjskiego gazu do UE.
Według KE zwiększony zostanie też udział rosyjskiego surowca w niemieckim rynku z około 40 proc. do ponad 50 proc. Oznacza to większe uzależnienie się naszych zachodnich sąsiadów od Gazpromu, ale też daje im perspektywy na tańszy surowiec, pomagający tamtejszemu przemysłowi budować przewagę konkurencyjną.
"Jest dość jasne, że mamy wiele obaw, jeśli chodzi o projekt Nord Stream 2, bo nie odpowiada on celom strategii unii energetycznej. W szczególności chodzi o to, co ten projekt oznaczałby dla ogólnego bezpieczeństwa energetycznego, dywersyfikacji, przyszłości architektury gazowej w Europie i funkcjonowania rynku energetycznego" - zaznaczył Szefczovicz.
Nord Stream 2 to projekt nowej dwunitkowej magistrali gazowej o łącznej mocy przesyłowej 55 mld metrów sześciennych surowca rocznie z Rosji do Niemiec po dnie Bałtyku. Na początku września 2015 roku przedstawiciele Gazpromu, niemieckich firm E.On i BASF-Wintershall, brytyjsko-holenderskiego Royal Dutch Shell, francuskiego Engie (dawniej GdF Suez) i austriackiego OMV podpisali prawnie obowiązujące porozumienie akcjonariuszy w sprawie budowy gazociągu.
(PAP)