Gwiazdowski: Pręt na VAT
W dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej" ekonomista Robert Gwiazdowski opisuje proceder oszustw na VAT w handlu prętami stalowymi. Wskazuje, iż jest to wyjątkowo jaskrawy przykład braku woli walki z patologiami, jaki prezentuje ministerstwo finansów.
Proceder oszukiwania na VAT przy handlu prętami zaczął się w 2008 roku po wejściu Polski do strefy Schengen, a nasilił na początku 2011 roku – o czym świadczą dane Eurostatu pokazujące różnice w oficjalnych danych dotyczących eksportu prętów z Litwy i Czech do Polski w zestawieniu z danymi z Polski. Na pręty przerzucili się wówczas oszuści działający wcześniej w recyklingu. O aferze napisał „Puls Biznesu” w grudniu 2011 roku! Dziennikarze wystąpili w roli kontrolerów skarbowych. Co robili w tym czasie kontrolerzy skarbowi? Zajmowali się między innymi ściganiem kioskarki z Łodzi za niewystawienie paragonu fiskalnego na kwotę 20 groszy.
Według Gwiazdowskiego ministerstwo działa opieszale. Ekonomista wskazuje, iż jest to jeden z czynników blokujących rozwój przedsiębiorczości w Polsce.
Dopiero po 14 publikacjach w gazecie Ministerstwo Finansów zdecydowało się na zmianę regulacji! Zmiana ma szansę wejść w życie „jeszcze w tym roku”? Jeszcze? Czy „dopiero”? To zajmie „jeszcze” co najmniej pół roku, bo potrzebna jest zgoda Komisji Europejskiej, czyli łącznie po 32 miesiącach, odkąd się wszystko zaczęło. Do tego czasu przestępcy się przerzucą na jakąś następną branżę (osobiście obstawiam oleje roślinne). Pozostanie natomiast „odwrócone rozwiązanie”. Komisja Europejska uparcie chce rozszerzać swoją indolencję (bo ciężko mówić o kompetencji) na sferę podatków dochodowych, choć nie może sobie poradzić z tymi – jak VAT – które regulować może już teraz. Im wyższe i im bardziej zróżnicowane stawki tego podatku w różnych państwach Unii, przy zerowej stawce na eksport, tym większe pole do działania dla przestępców. I proszę nie nazywać ich „przedsiębiorcami”.
Gwiazdowski wyraźnie przestrzega przed dalszym rozwojem patologii.
(...) zgrozę musi budzić zapowiedź wprowadzenia instytucji tzw. odpowiedzialności solidarnej. Hans Frank też kiedyś taką wprowadził zgodnie z faszystowsko-bolszewicką zasadą: jak nie możemy złapać winnych, to dobierzemy z niewinnych.
Rp.pl/ as/