UE zmienia swój budżet. Więcej pieniędzy m.in. na walkę z kryzysem migracyjnym
Więcej środków m.in. na kryzys migracyjny, umożliwienie przesuwania niewykorzystanych pieniędzy na kolejny rok, grzywny jako dodatkowe źródło dochodu - to niektóre z przyjętych w środę propozycji PE dotyczące przeglądu wieloletnich ram finansowych do 2020 r.
Komisja Europejska do końca 2016 r. ma przedstawić założenia rewizji budżetu UE na lata 2014-2020 r. Propozycja w tej sprawie spodziewana jest po wakacjach. Parlament Europejski nie chciał na nią czekać, więc już teraz przedstawił swoje rekomendacje.
"PE w tym sprawozdaniu mówi, czego oczekuje od KE w tej dosyć trudnej sytuacji, w sytuacji, w której brakuje nam ewidentnie pieniędzy i perspektywa finansowa przestaje być instrumentem, który może pokryć nowe wyzwania" - powiedział na konferencji prasowej w Strasburgu współautor raportu PE w tej sprawie Jan Olbrycht (PO).
Europoseł uważa, że debata na temat budżetu, przed jaką staje UE, będzie tak naprawdę rozmową nie o pieniądzach, ale o tym, jak konstruować polityki europejskie i czym ma być UE. "Zdecydowana większość PE jest za tym, by poszerzać pewne działania związane z politykami europejskimi, ale duża część posłów nie podziela tego poglądu" - zaznaczył.
Teoretycznie prawo UE zabrania przy przeglądzie wieloletniego budżetu zmian wysokości funduszy przyznanych krajom, jednak już w ich ramach mogą być modyfikacje, np. przesuwanie środków z polityki spójności na rzecz radzenia sobie z kryzysem migracyjnym.
"Są takie miejsca w budżecie, czyli w politykach, gdzie pieniądze są niewydane, czyli leżą, i są takie miejsca, gdzie tych pieniędzy ewidentnie brakuje. (...) Jest tendencja, by próbować zabrać środki z polityki spójności i dać tam, gdzie one są bardziej potrzebne" - powiedział Olbrycht.
PE przeciwstawia się temu, choć przyznaje w sprawozdaniu, że skala kryzysu migracyjnego i uchodźczego wskazuje na to, że w nadchodzących latach można oczekiwać pojawienia się dodatkowych potrzeb mających znaczne konsekwencje dla budżetu.
Europosłowie wyrazili opinię, że nawet przy wykorzystaniu rezerw pieniędzy na ten cel będzie za mało, dlatego należy ich dołożyć. Środki te mogłyby pochodzić, np. z wpłat krajów członkowskich, które wolą nie przyjmować uchodźców, tylko ponosić z tego tytułu opłatę. Zaproponowana przez KE reforma polityki azylowej przewiduje, że kraje, które są niechętne przyjmowaniu uchodźców, mogłyby odstąpić od relokacji na rok, ale w zamian musiałby zapłacić 250 tys. euro za każdą osobę.
W środowym sprawozdaniu, które nie jest wiążące prawnie, na wniosek socjalistów znalazł się zapis przewidujący, że tego typu wpłaty miałyby zasilać budżet UE. "Wszystkie kraje powinny całkowicie wypełniać swoją część zobowiązań w kontekście kryzysu uchodźczego i decyzji w sprawie specjalnego mechanizmu relokacji" - zaznaczyli europosłowie. Zwrócili się też do KE o wprowadzenie mechanizmu kar finansowych za niewywiązywanie się przez kraje UE z zobowiązań (lub premii za wywiązywanie się).
Sprawozdanie odnotowuje wynik referendum w Wielkiej Brytanii i wzywa Komisję do przedstawienia informacji o jego skutkach. Londyn, który jest płatnikiem netto, wpłaca do kasy UE kilkanaście miliardów euro rocznie. Jeśli negocjacje w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii zaczną się jeszcze w tym roku i zakończą - jak przewiduje prawo UE - w ciągu dwóch lat, może to oznaczać lukę w budżecie i konieczność jej łatania od 2019 r.
"To będzie czas, w którym wszystkie inwestycje będą już rozpędzone. Jest dla wszystkich problemem, co zrobić, gdy pieniędzy ze składki zabraknie, a inwestycje będą w toku" - zaznaczył Olbrycht. Jego zdaniem teoretycznie możliwe będzie zahamowanie wcześniej tych inwestycji, chyba że inne kraje dosypią środków do budżetu UE. Brytyjczycy, podobnie jak Norwegowie czy Szwajcarzy, mogą też za dostęp do jednolitego rynku płacić składkę do unijnej kasy, nawet będąc poza Unią.
W sprawozdaniu jest też propozycja zapewnienia dodatkowych środków dla budżetu. Europosłowie chcą m.in., by nadwyżki wynikające np. z niepełnego wykonania budżetu unijnego lub z grzywien nakładanych na firmy były traktowane jako nadzwyczajny dochód UE. Do tej pory państwa członkowskie otrzymywały w takim przypadku zwrot części swojej składki lub upust.
"Komisja będzie miała z tym straszny problem i wątpię, żeby odważyła się na taki ruch" - przyznał Olbrycht, zwracając uwagę, że byłby to kłopot szczególnie dla płatników netto do unijnej kasy. "My mówimy bardzo wyraźnie: albo dołożymy pieniędzy, albo trzeba będzie znaleźć je gdzie indziej, np. w nadwyżce" - dodał. PE opowiedział się za tym, by niewykorzystane w jednym roku środki przechodziły na kolejny rok.
W raporcie zwrócono też uwagę na potrzebę reformy zasobów własnych UE, w tym na wprowadzanie przyjemniej jednego nowego źródła dochodów.
Gdy Komisja Europejska przedstawi propozycję w sprawie rewizji wieloletnich ram finansowych, zajmą się nią państwa członkowskie i Parlament Europejski.
(PAP)