Informacje

Prezes GPW, prof. Małgorzata Zaleska, fot. Andrzej Wiktor/Gazeta Bankowa
Prezes GPW, prof. Małgorzata Zaleska, fot. Andrzej Wiktor/Gazeta Bankowa

Prezes GPW prof. Małgorzata Zaleska: Giełda edukuje

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 31 lipca 2016, 13:10

    Aktualizacja: 31 lipca 2016, 13:15

  • Powiększ tekst

Musimy patrzeć na giełdę w kontekście budowania długoterminowych oszczędności i kapitału w Polsce. To są podstawy naszej misji – mówi prof. Małgorzata Zaleska, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie w wywiadzie dla „Gazety Bankowej”

Wojciech Surmacz, redaktor naczelny „Gazety Bankowej”: Warszawskie indeksy świecą na czerwono, zagraniczni inwestorzy w odwrocie, Brexit w trakcie i recesja za pasem. Jak pani się odnajduje w tej brutalnej rzeczywistości jako świeżo upieczony prezes Giełdy Papierów Wartościowych?

Prof. Małgorzata Zaleska, prezes Giełdy Papierów Wartościowych: Czuję się bardzo dobrze i czerpię dużo satysfakcji z tego, że tutaj jestem, w tych bardzo, bardzo ciekawych czasach. One po części wynikają z faktu, że Europa w pewnym sensie przespała swoją szansę. Było tak dobrze, że wszystkim się zdawało, że okres prosperity będzie trwał w nieskończoność. Rzeczywistość okazała się jednak dużo bardziej zaskakująca. Jest takie chińskie porzekadło: „Obyś żył w ciekawych czasach”…

…uznawane często za przestrogę i przekleństwo.

No tak, ale przecież nikt nie obiecywał, że będzie łatwo. Zresztą tak się składa, że w zasadzie odkąd funkcjonuję na wyższych szczeblach zarządzania na rynku finansowym, to w zasadzie muszę działać w realiach kolejnych odsłon kryzysu finansowego. Nie twierdzę, że należy się do tego przyzwyczaić, ale po prostu przyszło nam żyć i funkcjonować właśnie w takich, a nie innych warunkach i musimy sobie z tym radzić.

I jak pani sobie z tym radzi?

Z pewnością ten trudny czas stawia przede mną, przed giełdą, przed rynkiem kapitałowym, ale też przed całym rynkiem finansowym ogromne wyzwania. Ale bardzo proszę – i wszystkim to głośno powtarzam – żebyśmy nie popadali w pesymizm, bo w ten sposób niczego nie zbudujemy.

Nie popadam w pesymizm. Gdyby tak było, to zacząłbym cytować uzasadnienie raportu ze styczniowego ratingu Standard & Poor’s…

Problem polega na tym, że dzisiaj jesteśmy bardziej uzależnieni od tego, co się dzieje za granicą, niż od wydarzeń wewnątrz naszej gospodarki. Mam na myśli nie tylko uwarunkowania makroekonomiczne, ale też konkurencję. Nie ze strony innych tradycyjnych giełd, tylko na przykład ze strony platform obrotu MTF (ang. Multilateral Trading Facilities – przyp. red.), gdzie na hurtowym rynku akcji tradycyjne giełdy mają ograniczone szanse konkurowania z nimi. MTF-y nie muszą spełniać określonych wymogów prawodawstwa unijnego czy krajowego i mogą po prostu funkcjonować dużo taniej. Nie muszą też spełniać wielu obowiązków informacyjnych. To jest zupełnie inna rzeczywistość. Dlatego uważam, że giełdy tradycyjne powinny poszukiwać innych źródeł zarabiania, innych obszarów funkcjonowania.

Chce pani przez to powiedzieć, że tradycyjne giełdy przestaną funkcjonować i że rynek akcji w klasycznej formie przestanie istnieć?

Nie. Wszystko prawdopodobnie będzie się rozkładało pomiędzy poszczególne platformy obrotu i tradycyjne giełdy. Chyba że zmienią się regulacje prawne. Ale to prędko raczej się nie wydarzy.

Jeszcze á propos tego pesymizmu: przypomniała mi się wypowiedź Wiesława Rozłuckiego, pierwszego prezesa GPW, a do niedawna szefa Rady Giełdy, który kilka miesięcy temu, tuż po odwołaniu z tej funkcji, stwierdził publicznie, że nasza giełda przeżywa najtrudniejszy okres w swojej historii. „Widać, że brakuje zaufania do naszego rynku, do jego przyszłości” – powiedział w TVN24. Naprawdę jest aż tak źle?

Oczywiście, że nie. Prawdą jest, że obecnie panuje trend spadkowy, wcześniej był trend boczny, a jeszcze wcześniej wzrosty. Ale trzeba wyraźnie podkreślić, że polski rynek jest jednym z niewielu rynków w Europie, gdzie w ogóle jest pozyskiwany realny kapitał, czyli są emisje. Gdy dwa miesiące temu byłam z panią premier w Nowym Jorku na Wall Street i powiedziałam, że w zeszłym roku mieliśmy w Warszawie 30 debiutów, to pytano mnie kilkakrotnie, czy aby na pewno miałam na myśli liczbę 30. Jeśli popatrzymy na ten rok, to już prawie 10 proc. debiutów w całej Europie przypada na Warszawę. Jesteśmy pod tym względem na czwartym miejscu w Europie, gdzie w ogóle realny kapitał jest pozyskiwany. A teraz weźmy giełdy takie jak irlandzka, chorwacka, rumuńska czy austriacka – tam nie było w tym roku debiutu.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego według Wiesława Rozłuckiego jest „źle”?

Oczywiście to nie są tak spektakularne debiuty jak te, które mieliśmy za czasów prezesa Rozłuckiego. Wtedy giełda budowała swoją siłę na bazie prywatyzacji. Dzisiaj prywatyzacji nie ma. Ale z punktu widzenia osiąganych wyników finansowych nie możemy twierdzić, że jesteśmy gdzieś w tyle. Jesteśmy giełdą, która wypłaca jedne z najwyższych dywidend w Europie. Aczkolwiek uważam, że jeśli giełda ma służyć rozwojowi gospodarki, to należy szukać równowagi pomiędzy dbaniem o zysk i wypłatą dywidendy a działalnością misyjną.

Całą rozmowę z prof. Małgorzatą Zaleską, prezes Giełdy Papierów Wartościowych, czytaj tutaj:

Giełda edukuje

oraz w najnowszym sierpniowym numerze "Gazety Bankowej", najstarszego magazynu ekonomicznego w Polsce

tytuł

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych