Grzegorz Buczkowski: TUW-y rosną w siłę
TUW-y mają być większe, mocniejsze i ważniejsze dla obywateli Polski i Europy – mówi Grzegorz Buczkowski, członek zarządu TUW SKOK i nowy przewodniczący AMICE, organizacji reprezentującej przeszło 100 ubezpieczycieli wzajemnych z całej Europy.
Artur Ceyrowski: Jak pan się czuje w roli nowego przewodniczącego AMICE?
Grzegorz Buczkowski: Inaczej.
Inaczej?
To duża odpowiedzialność. Mam nadzieję, że mi się uda.
Co konkretnie ma się udać? Jaki jest cel?
TUW-y mają być większe, mocniejsze i ważniejsze dla obywateli Polski i Europy.
Jakie są aktualne wyzwania, z którymi musi zmierzyć się AMICE i sektor ubezpieczeń wzajemnych w ogóle?
Próbujemy – przede wszystkim na poziomie legislacji unijnej – doprowadzić do stworzenia jednolitych podstaw prawnych działania TUW-ów w Europie. Spotykamy się ze zrozumieniem, ale przed nami długa droga, nie tylko w rozmowach z partnerami zewnętrznymi na poziomie legislacyjnym, ale także wewnątrz sektora ubezpieczeń wzajemnych.
Ubezpieczenia wzajemne były formą pierwotną, ale nie zniknęły z rynku. Jak się odnajdują w nowych warunkach?
Odnajdują się doskonale. Ubezpieczyciele wzajemni stanowią przeszło 30 proc. rynku w Europie. To informacja, która często umyka nam, kiedy patrzymy na ten sektor z perspektywy znacznie mniejszego rynku w Polsce. Tymczasem TUW-y zatrudniają ponad 450 tys. ludzi, ich aktywa przekroczyły na koniec 2014 r. 2,7 bln euro. Co więcej, jeśli spojrzymy na trend globalny, okaże się, że na przykład w Azji mamy do czynienia z prawdziwymi gigantami, zaliczanymi do największych ubezpieczycieli na świecie. Zarówno europejskie, jak i azjatyckie instytucje, doskonale sobie radzą, pokazując dodatkowo, że TUW-y mogą rozwijać się, prowadząc działalność w różnej skali – najmniejszej, skierowanej do wąskiej, wyspecjalizowanej grupy lekarzy, architektów, adwokatów czy działkowców oraz największej – zrzeszającej miliony ubezpieczonych.
Model funkcjonowania TUW-ów sprawiał, że zawsze były one bliżej ubezpieczonych. Czy intensywna implementacja rozwiązań „wzajemnych” do nowych przepisów, w szczególności do modyfikowanej wciąż dyrektywy Solvency II, nie rozwiązałaby problemów?
Jesteśmy na etapie, w którym zachodzi wielka zmiana na rynku ubezpieczeniowym. Solvency II zmieniła rynek ubezpieczeń, narzucając towarzystwom – nie tylko TUW-om – nowe obowiązki. Z jednej strony wymuszono na ubezpieczycielach przegląd aktywów i ich bardzo konserwatywną wycenę, z drugiej zaś – ogromną zmianę zarządczą, która prowadzi do znacznego zwiększenia biurokracji i liczby raportów, procedur, procesów, regulacji… I tak już – w myśl tych przepisów – zostanie.
Być może dokładniejsze wsłuchanie się w głos małych ubezpieczycieli przy tworzeniu przepisów przyniosłoby korzyści. Ale każdy przepis jest żywą strukturą i będzie podlegał weryfikacji, przeglądom. Zobaczymy, czy w trakcie tych weryfikacji uda się doprowadzić do sytuacji, w której zasada proporcjonalności będzie dla TUW-ów skutecznie stosowana.
Zasada proporcjonalności?
Tę zasadę zapisano w dyrektywie, ale np. w polskich przepisach implementujących stała się ona zasadą miękką, która mówi, że nadzór może – adekwatnie do skali i złożoności działalności – zmniejszyć obciążenia raportowe. Może, ale nie musi, a zatem pojawia się ryzyko, że mali ubezpieczyciele będą mieli obowiązki podobne, jak wielkie instytucje. Dziś widzimy już, że TUW, który ubezpiecza tylko łodzie rybackie czy – jak w Niemczech – tylko szklarnie ogrodowe, musi być gotowy do poniesienia dużych obciążeń, takich jak wielkie instytucje. Ale to jedno z zagadnień, które jeszcze będzie na poziomie legislacji europejskiej dyskutowane.
Całą rozmowę z Grzegorzem Buczkowskim, nowym przewodniczącym AMICE, czytaj tutaj:
oraz w najnowszym sierpniowym numerze "Gazety Bankowej", najstarszego magazynu ekonomicznego w Polsce