"Układ Zamknięty potwierdzi jak wygląda nasza rzeczywistość"
"Każdy, kto zrobiłby kwerendę gazet, zobaczyłby, że podobnych historii mamy co roku przynajmniej kilka. To byłyby jedynie te historie, które zostały opisane. Domyślam się, że to jest wierzchołek góry lodowej, a podobne wydarzenia, jak te pokazane w "Układzie zamkniętym", są znacznie częstsze" - mówi w wywiadzie dla portalu Stefczyk.info Łukasz Warzecha.
Sądzę, że ten film pokazuje nie tylko, jak wygląda nasza rzeczywistość, pokazuje uniwersalne zasady występujące w różnym natężeniu, w różnych miejscach. Obawiam się, że w obecnej Polsce one występują w bardzo dużym natężeniu. Widzimy w filmie bardzo bliskie, nieformalne kontakty między różnymi organami państwa, które teoretycznie mają pilnować przestrzegania prawa, ścigać osoby łamiące prawo, a de facto są częściami pewnego układu, w ramach którego można coś załatwić, dzięki odpowiednim wpływom. Dwie główne postaci - prokurator i naczelnik urzędu skarbowego - są symbolicznymi czarnymi charakterami. One wskazują na dwa faktycznie słabe punkty polskiego państwa. O tym, że fiskus potrafił zniszczyć dobrze działające firmy, pod głupim pretekstem, wiemy. Na ogół w takich sprawach mijają lata, mijają długie procedury procesowe zanim przedsiębiorcy zostają oczyszczeni, ale nikt z urzędników nie ponosi odpowiedzialności. Wiemy również, że prokuratura potrafi trzymać nawet latami ludzi w areszcie wydobywczym, a potem okazuje się, że nie ma na taką osobę żadnych dowodów i śledczy nie są w stanie nawet sformułować aktu oskarżenia. Te dwie postaci są więc i symboliczne, i wskazują na autentycznie słabe punkty polskiego państwa.
Warzecha porównuje film "Układ Zamknięty" do dwóch innych obrazów - "Długu" oraz "Drogówki".
To jest dość ciekawy problem. W mojej ocenie ten film budzi skojarzenia z dwoma innymi obrazami, które wywołały spore poruszenie. Mówię o "Długu" oraz "Drogówce". "Dług" pokazywał bezsilność obywateli, którym nie chce pomóc państwo. Pamiętam, jak ogromny odzew wywołał ten film. Ludzie bardzo przejęli się tym, co zobaczyli. Z kolei film Wojciecha Smarzowskiego "Drogówka" próbował pokazać pewne mechanizmy widoczne w Polsce. Jednak, mając obecnie porównanie z "Układem zamkniętym" widzę, że film Ryszarda Bugajskiego jest filmem o dwie klasy lepszym. "Drogówka" wygląda trochę jak komiks, z przerysowaniem postaci. (...) Tu bardzo dobrze pokazane są ludzkie rozterki. Nie ma właściwie tutaj nikogo, kto byłby do cna zepsuty. Nawet ci źli bohaterowie mają przebłyski świadomości, że robią coś bardzo złego. To jest prawdziwe. Wracając do pytania, sądzę, że ludzie są przygotowani niestety na ten film. Dla wielu widzów to nie będzie szokiem, to raczej potwierdzi obraz państwa polskiego, który obywatele mają na podstawie tego, co zdarza się im wyczytać w gazetach, co zdarza im się zobaczyć w telewizji czy internecie. Sądzę, że to będzie film bardzo źle przyjęty przez tych, którzy chcą prezentować nieprawdziwy obraz polskiej rzeczywistości, którzy chcą pokazywać, że to dobrze funkcjonująca rzeczywistość, w której nie ma problemów.
Publicysta wskazuje na to, iż z pewnością film będzie mocno krytykowany po premierze.
Sądzę, że będziemy mieli do czynienia z dwoma sposobami krytyki tego filmu. Jeden to będzie twierdzenie, że reżyser prezentuje odosobniony przypadek i robi z niego sprawę symboliczną, a przecież to jedynie pojedynczy problem. Przypomnijmy jednak, że za każdym razem, jak pojawia się wiadomość o jakiejś patologii, to słyszymy, że to sprawa jednostkowa i o niczym nie świadczy. Tak było z sędziom Milewskim, tak było z rodziną państwa Bajkowskich itd. Pytanie, ile tych potknięć i wyjątków od reguły, tworzy nam regułę. Można się spodziewać również innego sposobu krytykowania filmu - kompletne dyskredytowanie. Będziemy słyszeć zapewne, że sponsorem filmu jest KASA STEFCZYKA, więc to jest film zrobiony wbrew władzy itd. To są jednak głupie metody dyskredytowania. Sądzę, że każdy kto pójdzie na ten film będzie miał możliwość samodzielnego sprawdzenia, czy opowiada on o wydarzeniach autentycznych.
Stefczyk.info/ as/