Jawność pytań na prawo jazdy zależy od prywatnych firm
Część pytań do testu na prawo jazdy zostanie podana do publicznej wiadomości. Ile ich zostanie ujawnione zależy od woli prywatnych firm - informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Budzi zaskoczenie informacja, że pytania egzaminacyjne na prawo jazdy mają być jawne przecież do tej pory tak było. Tymczasem kandydaci na kierowców przeżywają na egzaminie duże zaskoczenie.
"Od 19 stycznia przyszli kierowcy zmagają się z nowym egzaminem teoretycznym na kat. B prawa jazdy. Dla wielu z nich pytania pojawiające się na testach i ich forma – np. filmy sytuacyjne – są zaskoczeniem. Świadczą o tym wstępne statystyki zdawalności w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego (WORD)."
Jak podaje DGP pytania egzaminacyjne zostały przygotowane przez dwie prywatne firmy.
"Pule po kilka tysięcy pytań osobno przygotowały dwa podmioty – PWPW oraz ITS. Obie bazy są od samego początku tajne. Ośrodki szkolenia kierowców skarżą się, że utrudnia im to przygotowanie kursantów do egzaminu państwowego. Funkcjonuje jedynie nieoficjalna giełda na forach internetowych pomiędzy kursantami."
Obie firmy wg informacji DGP planują ujawnienie części pytań.
"Widząc to, obie firmy mające prawa autorskie do pytań planują udostępnienie ich części. Miałoby to się odbyć na zasadzie licencji dla wybranych podmiotów komercyjnych. PWPW myśli o odtajnieniu 10 proc. z obecnych 2 tys. pytań. W ITS usłyszeliśmy, że być może jawna będzie nawet połowa z przygotowanych na dziś 1120 pytań. Niewykluczone, że baza ITS trafi również do WORD-ów, i to niezależnie od tego, jaki system informatyczny wybrały."
Do 19 stycznia wszystkie pytania były jawne? Dlaczego teraz są tajne?
"Wątpliwości są tym większe, że nie istnieje żaden przepis, który mówiłby wprost o tajności pytań. – Żaden przepis nie mówi również, że baza ma być jawna – zaznacza Tadeusz Wachowski z PWPW. Podobnie twierdzi ITS. – Obecne przepisy rzeczywiście nie przesądzają o utajnieniu lub jawności bazy pytań – przyznaje dr Marcin Ślęzak z ITS. Zapewnia, że ITS jest zdania, iż model tworzenia bazy pytań i nadzoru nad nią powinien być ustalony, publicznie znany i powiązany z bieżącymi zagrożeniami na drodze. – Jednak inicjatywa w tym zakresie leży w gestii resortu transportu – zaznacza Ślęzak."
Tymczasem winą ministerstwo transportu obciąża ośrodki WORD.
"Ministerstwo Transportu (MTBiGM) wskazuje z kolei na WORD-y i ich systemy informatyczne. – Wykorzystywane pytania nie są ujęte w katalogu i nie są utajnione, lecz są generowane w czasie rzeczywistym jedynie w systemie teleinformatycznym wykorzystywanym przez WORD-y i wyłączenie na potrzeby egzaminu państwowego – odpowiada rzecznik resortu Mikołaj Karpiński. Dodaje, że w kwestii odtajnienia pytań żadna z firm nie wystąpiła do resortu o wyrażenie stanowiska. – Biorąc pod uwagę przepisy, w ocenie ministerstwa udzielenie poparcia w tej sprawie nie znajduje uzasadnienia – mówi nam rzecznik."
Wątpliwości budzi również czy i kto oraz jak dokonał weryfikacji pytań.
"Jeszcze w projekcie rozporządzenia dotyczącego egzaminowania z 30 listopada 2011 r. istniał zapis: „(...) przy użyciu katalogu pytań egzaminacyjnych zatwierdzonego przez ministra właściwego ds. transportu”. – W konsekwencji istniejącego zapisu 20 stycznia 2012 r. ITS złożył do zatwierdzenia MTBiGM bazę ponad 640 pytań. Jednak zwrócono ją kilka miesięcy później, wskazując na brak podstaw prawnych. Znalazło to odzwierciedlenie w kolejnym projekcie rozporządzenia MTBiGM w postaci usunięcia zapisu o zatwierdzeniu katalogu pytań – opowiada nam Marcin Ślęzak."
Tymczasem prawda o pytaniach na prawo jazdy jest szokująca.
"Obecnie mamy sytuację, w której bazy pytań dla kandydatów na kierowców nie były weryfikowane przez stronę rządową, a cała odpowiedzialność została przekazana dyrektorom WORD-ów i dostawcom oprogramowania. – Stąd też istniejące różnice w zdawalności w zależności od dostawcy bazy pytań dla WORD-ów – kwituje dr Ślęzak."
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna/opr. Jas