Podatek przychodowy w wysokości 3,6 proc.? Płaci go pół miliona przedsiębiorców w Polsce
Podatek przychodowy w Polsce obowiązuje. I płaci go ponad 1 mln podatników, w tym przeszło 0,5 mln przedsiębiorców
Rozgorzała kolejna dyskusja na temat podatku przychodowego. Zwolennicy zwracają uwagę na jego prostotę, przeciwnicy wieszczą katastrofę gospodarczą po jego wprowadzeniu. Ale jakoś nie nagłaśniają faktu, że taki podatek w Polsce funkcjonuje od lat i płacony jest przez ponad milion osób.
Kilka dni temu poseł PiS Adam Abramowicz zapowiedział, że jego klub ugrupowanie przedstawi projekt zmian w podatkach, który z jednej strony obniży pozapłacowe koszty pracy milionom Polaków, a jednocześnie zwiększy wpływy do budżetu dzięki zmuszeniu dużych firm do płacenia danin publicznych. Podobny projekt systemu podatkowego od dawna propaguje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.
Czytaj PiS zaproponuje projekt, który obniży pozapłacowe koszty pracy
Z grubsza idzie o przekształcenie podatku dochodowego i składek w podatek od funduszu płac, a jednocześnie wprowadzenie prostego podatku, liczonego wyłącznie od przychodów firmy. Obecnie mamy podatek dochodowy ze stawkami 15 i 19 proc. Według szacunku autorów pomysłu, wystarczyłby podatek w wysokości 1,5 proc., liczony wyłącznie od przychodów bez uwzględniania kosztów, aby dochody budżetu z danin od firm wyraźnie wzrosły.
Przeciwnicy podatku przychodowego twierdzą, że jego wprowadzenie oznacza katastrofę gospodarczą. Najbardziej popularny argument, jakiego używają, mówi o towarze o wartości np. 100, który po przejściu przez ręce trzech krajowych przedsiębiorców będzie droży od produktu, który będzie sprzedawany w kraju przez zagraniczną firmę. Chodzi o to, że taki towar – po całej operacji – będzie kosztował 104,5 (100 + 1,5 + 1,5 + 1,5), podczas gdy ten sam produkt sprowadzony z zagranicy będzie miał cenę 101,5 (100 + 1,5).
Tyle że ten argument tak naprawdę pasuje równie dobrze do obecnej sytuacji. Teraz każda firma do ceny produktu dolicza swoją marżę, zawierającą m.in. zysk, a więc i podatek dochodowy. Nie da się znaleźć towaru, który po przejściu przez kilka rąk kosztuje tyle, ile po przejściu przez jedną firmę. Poza – oczywiście – przypadkami karuzel VAT-owskich.
Ale najciekawsze jest, że przeciwnicy podatku przychodowego wydają się nie pamiętać, że taki podatek istnieje w Polsce od lat. Obecnie obowiązującą ustawa o zryczałtowanym podatku dochodowym od niektórych przychodów osiąganych przez osoby fizyczne została uchwalona w 1998 r. Według jej przepisów, osoby prowadzące działalność gospodarczą – poza wskazanymi w przepisach rodzajami biznesów – oraz osoby fizyczne, nieprowadzące biznesu ale uzyskujące przychody z niektórych źródeł (np. z najmu) mogą złożyć wniosek o płacenie podatku zryczałtowanego. I tu znowu – w zależności od rodzaju firmy – stawki wynoszą od 20 proc maksymalnie do 3 proc. minimalnie.
Choć podatek płacony jest od przychodów, to istnieją odliczenia, z których można skorzystać przy ryczałcie. Chodzi nie tylko o odliczenie składki zdrowotnej, ale niektórych darowizn, wydatków na internet oraz na wpłaty na IKZE.
Jak wynika z danych Ministerstwa Finansów, wskutek tych odliczeń stawka podatkowa, która po uśrednieniu wynosi dla działalności gospodarczej, 5,8 proc. (w roku 2015), spada aż do 3,6 proc. W przypadku tych, którzy płacą podatek zryczałtowany od najmu, stawka nominalna wynosi 8,5 proc., a efektywna – 8,4 proc.
I choć ten podatek jest ponoć tak szkodliwy dla przedsiębiorców, jakoś nie ubywa chętnych do jego płacenia. O ile w 2011 r. było 544,4 tys. osób prowadzących działalność gospodarczą, rozliczających się z użyciem ryczałtu, zaś w 2015 r. takich przedsiębiorców było 545,5 tys. Równie stabilna jest stawka efektywna, która w tym okresie spadła z 3,7 do 3,6 proc.
A przecież w przypadku tych osób powinien działać ów efekt, wg którego cena ich produktów powinna być wyższa od analogicznego produktu z zagranicy. Ten brak konkurencyjności powinien wypychać ich z rynku, zaś nowi podatnicy, świadomi wad podatku przychodowego, powinni od razu wybierać podatek na zasadach ogólnych albo wg stawki liniowej. Tymczasem głównym powodem rezygnacji z podatku przychodowego– poza zamykaniem firm, co zdarza się i przy innych reżimach podatkowych – jest przekraczanie przez kolejne firmy bariery przychodu w wysokości 150 tys. euro, czyli 644 tys. zł.