Informacje

Cezary Kaźmierczak: Mamy w Polsce skrajnie niesprawiedliwy i nierealistyczny, degresywny system podatkowy

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 19 czerwca 2017, 17:07

  • Powiększ tekst

W tej chwili z rządem jest o tyle lepiej, że zarówno Mateusz Morawiecki jak i Henryk Kowalczyk chcą o drobnych przedsiębiorcach rozmawiać, jest to dla nich temat. Poprzednio w ogóle nie było, że tak powiem "gadki" - mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.

Arkady Saulski: Osoby, które założyły działalność gospodarczą w 2016 r., mają płacić preferencyjne stawki na ubezpieczenie społeczne (naliczane od 30 proc. minimalnego wynagrodzenia) do końca 2018 r. - w najlepszym wypadku nawet przez trzy lata od chwili zarejestrowania firmy. To propozycja ZUS zawarta w opinii do projektu ustawy o tzw. małym ZUS, który opracowuje Ministerstwo Rozwoju. Jak ocenia pan, jako przedsiębiorca, ów pomysł?

Cezary Kaźmierczak: To krok w dobrym kierunku. Należy jednak rozpatrywać to dwojako. Porównując do obecnego stanu takie rozwiązanie jest dobre, natomiast sama kwestia ZUSu dla najmniejszej działalności gospodarczej wymaga systemowego rozwiązania. Rozwiązania długoterminowego. Trzy lata to za mało - mamy cały szereg działalności gospodarczej, które nie generują przychodów umożliwiających opłacenie ZUS. Efekt będzie więc taki, że połowa z tych firm i tak zostanie zamknięta po trzech latach - tak jak jest obecnie, a następnie będą one rejestrowane na dalsze osoby, "ciocię, wujka" i tak dalej.

CZYTAJ TEŻ: Mateusz Morawiecki: Kwestia ZUS dla małych firm zostanie rozwiązana do końca roku

Ale obecnie żywotność takiej firmy wynosi około roku - po wejściu w próg tego "normalnego" ZUS wiele przedsiębiorstw drobnych, jednoosobowych także zostaje zamkniętych.

Tak. Dlatego też w takiej sytuacji proponowane rozwiązanie jest lepsze. Należy pamiętać, że duża ilość działalności gospodarczej w Polsce nie generuje przychodów umożliwiających opłacenie ZUS - 700 tys. ludzi zostało z tego tytułu wypchniętych do szarej strefy, według danych GUS. Na wsiach są to np. fryzjerzy, krawcowe, "złote rączki" etc. Oni nie prowadzą działalności gospodarczej dlatego, że są przedsiębiorcami, biznesmenami tylko dlatego, że nie ma dla nich realnie pracy. Muszą więc wykonywać takie prace by mieć z czego żyć. Przykładowo - krawcowa wykonująca poprawki krawieckie zarabiająca 1500 złotych nie ma możliwości zapłacenia 1200 złotych składki ZUS (a pamiętajmy, iż musi ona nabyć też materiały, narzędzia etc. ma pewne koszty własne). Sam rozmawiałem niedawno z osobą na wsi produkującą sery - na marginesie - znakomite, sam nabyłem. Ta osoba mówi, iż zarabia na produkcji serów ok. 2000 tys. złotych miesięcznie. Wymaganie od tej osoby by opłacało składkę rzędu ponad 1000 złotych jest niemoralne. Mamy więc w Polsce ukształtowany w trakcie 27 lat skrajnie niesprawiedliwy i nierealistyczny, degresywny system podatkowy - w tym systemie osoby prowadzące najmniejszą działalność gospodarczą mają podatki rzędu 70 proc. przychodu, podczas gdy giganci, zarabiający w Polsce powyżej miliona złotych to realnie płacą podatek w wysokości półtora procent, bo taki jest koszt obsługi kancelarii podatkowej. Plus 63 proc. spółek kapitałowych w Polsce nie płaci podatku CIT. To jest sytuacja, która nie powinna być przez rząd dalej tolerowana. Należy to bezwzględnie zmienić. Wprowadzić skuteczne podatki dla tych wielkich - podkreślam: nie wyższe tylko skuteczne, po to aby je skutecznie egzekwować i radykalnie zmniejszyć podatki dla tych najmniejszych, bo realnie oni nie są przedsiębiorcami. Gdyby nie nasz Związek i poseł Abramowicz to na ten temat w ogóle byśmy nie mówili - ci ludzie nie mają żadnej reprezentacji. A to przecież milion osób z których 300 tys. działa legalnie, mając przychody do 5 tys. złotych i 700 tys. wypchniętych do szarej strefy. My się o nich upominamy, to kwestia elementarnej przyzwoitości.

Ale z drugiej strony osoby prowadzące taką mikro-działalność to te, na które kolejne rządy powołują się pokazując jak bardzo dobrze rozrasta się ilość firm w Polsce.

Tak jest wszędzie na świecie ale też tych ludzi należy podziwiać. Oni nie idą na bezrobocie, nie siedzą na bezrobociu, tylko próbują coś robić, zarabiać. W tej chwili z rządem jest o tyle lepiej, że zarówno Mateusz Morawiecki jak i Henryk Kowalczyk chcą o tym rozmawiać, jest to dla nich temat. Poprzednio w ogóle nie było, że tak powiem "gadki" - ileż się nasłuchałem w okresie rządów poprzedniej ekipy że "jak ktoś nie ma pieniędzy to nie powinien się brać za biznes" czy "co to jest dla przedsiębiorcy 1000 złotych", tego typu mądrości. Obecnie mamy wielki jakościowo krok do przodu, że w ogóle na ten temat dyskutujemy. Poprzednio dyskusji nie było, nikt nie chciał rozmawiać.

Ale zmiany głębsze, systemowe są potrzebne. Obecnie przecież, co przyznaje wielu ekspertów i przedsiębiorców, ZUS dubluje Urząd Skarbowy, a składka staje się kolejnym podatkiem, co gorsza ściąganym niezależnie do tego czy dany przedsiębiorca osiągnął przychód czy nie, czy wystawił fakturę w danym miesiącu czy nie. Mam na myśli oczywiście drobnych przedsiębiorców.

Tak, tak jest. Uważam, że najlepsza jest nasza pierwsza propozycja, to znaczy składka ogólna na wszystko, do 5 tys. złotych i 22,17 proc obrotu. To oczywiście nie obejmuje wszystkich, bo nie dotyczy handlu czy produkcji ale też w produkcji obrotu do 5 tys. złotych nie ma i jedynie handel był nieco poszkodowany. Ale poza tym sektor usług - to jest stawka dla nich. Przy 5 tys. złotych obrotu wchodzą normalnie w system. Płacą tyle co się płaci normalnie i rząd powinien zając się tym rozwiązaniem.

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych