Informacje

Brytyjski ekspert: wizyta Donalda Trumpa symbolicznym wsparciem dla Trójmorza

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 5 lipca 2017, 15:59

    Aktualizacja: 5 lipca 2017, 16:01

  • 1
  • Powiększ tekst

Wizyta prezydenta Donalda Trumpa w Warszawie jest "sporym osiągnięciem" i symbolicznym wsparciem dla inicjatywy Trójmorza - ocenił w rozmowie z PAP Jonathan Eyal, dyrektor w najważniejszym brytyjskim think tanku zajmującym się polityką obronną

Ekspert, który w Royal United Services Institute for Defence and Security Studies (RUSI) odpowiedzialny jest za region Europy Środkowo-Wschodniej, zwrócił uwagę na symboliczne znaczenie tego, że do wizyty prezydenta USA w Polsce dochodzi jeszcze przed pierwszym spotkaniem Trumpa z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem podczas szczytu G20 w Hamburgu.

Jednocześnie ostrzegł jednak przed nadmiernym prezentowaniem przez polski rząd inicjatywy Trójmorza jako przeciwwagi dla niemieckiego przywództwa w Europie; jego zdaniem mogłoby to zostać krytycznie przyjęte przez rząd w Londynie.

Jak ocenił Eyal, "fakt, że (Trump) pojawi się w Europie po raz drugi w ciągu sześciu miesięcy od objęcia stanowiska i weźmie udział w wydarzeniu w Polsce, które jest bezpośrednio poświęcone wzmacnianiu struktur bezpieczeństwa w Europie, jest sporym osiągnięciem".

Jest coś symbolicznego w tym, że amerykański prezydent odwiedzi Warszawę i użyczy wiarygodności inicjatywie Trójmorza, która sama w sobie jest istotnym elementem wzmacniania systemu bezpieczeństwa w Europie. Tradycyjnie amerykańska administracja była niechętna udzielaniu poparcia regionalnym inicjatywom, skupiając się raczej na Unii Europejskiej i NATO - dodał.

Jak podkreślił Eyal, "jest szczególnie pozytywne, że Trump odwiedzi nowy kraj członkowski NATO jeszcze przed spotkaniem z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem".

Pamiętajmy, że na początku mieliśmy do czynienia z pierwszym prezydentem od czasu drugiej wojny światowej, który z jakiegoś powodu wierzył, że jest możliwe porozumienie się z Rosją ponad głowami Europejczyków. Teraz znajdujemy się w sytuacji, w której spotyka się on z rosyjskim prezydentem dopiero po sześciu miesiącach i po tym, gdy spotkał się z niemal każdym liderem państw Sojuszu. To nadal nie jest idealne, ale to znacznie lepsza sytuacja niż ta, której obawialiśmy się kilka miesięcy temu - analizował.

Jednocześnie brytyjski ekspert powiedział, że spodziewa się ze strony Trumpa jednoznacznego zapewnienia, jeśli chodzi o zobowiązanie Stanów Zjednoczonych do kolektywnej obrony wszystkich państw członkowskich NATO, wynikające z artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego.

Myślę, że jest czymś oczywistym odkąd Biały Dom przyjął to zaproszenie, że nie da się dłużej unikać zobowiązania dotyczącego artykułu 5. Traktatu Północnoatlantyckiego. Możemy wciąż zastanawiać się, dlaczego (Trump) zdecydował się usunąć zdanie o tym ze swojego przemówienia w Brukseli (podczas szczytu NATO w maju), (...) ale jest niewyobrażalne, żeby na polskiej ziemi tego nie wspomniał - ocenił Eyal.

"Gdyby kwestia artykułu 5. była dla niego tak poważną przeszkodą, prezydent zapewne nie przyjąłby zaproszenia do Polski. Brak odniesienia do tej kwestii w Polsce stworzyłby większe szkody dla sojuszu niż odrzucenie polskiego zaproszenia" - dodał.

Ekspert RUSI zwrócił również uwagę, że "wizyta Trumpa w Polsce może być interpretowana przez niektóre osoby w Europie Zachodniej jako próba rozbijania jedności Europy".

Jest faktem, że istnieją głębokie podziały w Europie dotyczące oceny jego prezydentury i nowe kraje członkowskie są mniej zakłopotane jego zachowaniem niż niektóre rządy na Zachodzie lub przynajmniej nie postrzegają go w tak wrogi sposób" - powiedział.

"Nie sądzę, żeby Trump aktywnie używał tego argumentu, ale to będzie gdzieś z tyłu jego głowy podczas wizyty w Warszawie i prawdopodobnie otrzyma tutaj cieplejsze przyjęcie niż w krajach starej Europy. Amerykańska prawica od dawna powtarza, że istnieją dwie Europy - nowa i stara - (...) ale prezydent byłby w błędzie próbując to rozgrywać" - argumentował.

Eyal zaznaczył także, że o ile Brytyjczycy rozumieją, iż wizyta Trumpa będzie wykorzystywana przez polski rząd do wzmocnienia swojej pozycji, to ostrzegałby przed nadmierną próbą wykreowania Trójmorza na alternatywę i przeciwwagę wobec niemieckiego przywództwa w Europie.

Jego zdaniem ta wizyta "spełnia wszystkie brytyjskie oczekiwania", bo stanowi "zapowiedź nieco bardziej przewidywalnej amerykańskiej administracji, choć nie pozostawia iluzji co do różnic, które nas dzielą", a także pomaga Wielkiej Brytanii chronić Polskę przed próbami izolowania jej w UE.

"Każdy kraj na świecie używa wizyty amerykańskiego prezydenta także w polityce krajowej. (Brytyjska premier) Theresa May pędziła, żeby być pierwszym europejskim przywódcą, który spotkał się z Trumpem w Waszyngtonie właśnie ze względu na przyjęcie w kraju; podobnie zaproszenie od (francuskiego prezydenta Emmanuela) Macrona do udziału w Dniu Bastylii jest podyktowane francuską polityką. Niezależnie od tego, jak kto ocenia polski rząd, nie ma co oskarżać go o wykorzystywanie tego w kraju" - powiedział.

Oficjalne stanowisko brytyjskiego rządu sprzeciwiało się ostracyzmowi Polski w Unii Europejskiej (...) i wizyta Trumpa znacznie pomaga także w tej kwestii" - dodał Eyal. Jak jednak zaznaczył, "o ile Londyn był ostrożny, aby uniknąć izolowania Polski (...) to nie chce też jednak zachęcać do tworzenia - wraz z innymi krajami - przeciwwagi dla Niemiec

"W Londynie istnieją pewne obawy co do tego, w jaki sposób ta wizyta będzie wykorzystywana propagandowo" - przyznał.

Brytyjskie RUSI to najstarszy na świecie think tank zajmujący się polityką bezpieczeństwa i obronności, którego członkami są m.in. byli oficerowie sił zbrojnych, dyplomaci i naukowcy. Patronem organizacji jest królowa Elżbieta II.

Trump będzie gościł w Warszawie 5-6 lipca. W czwartek będzie rozmawiał w cztery oczy z prezydentem Andrzejem Dudą, spotka się z przywódcami państw Trójmorza i wygłosi przemówienie na Placu Krasińskich.

PAP SzSz

Powiązane tematy

Komentarze