W PE apel o mocniejsze atakowanie Polski
Przedstawiciele centrolewicy w PE nawoływali podczas dzisiejszej dyskusji o Polsce do zaostrzenia kursu wobec naszego kraju, w tym uruchomienia art. 7 unijnego traktatu. Ze słów wiceszefa KE Fransa Timmermansa wynika, że czeka on na ustawę o Sądzie Najwyższym.
Półtoragodzinna dyskusja na posiedzeniu komisji wolności obywatelskich, sprawiedliwości i spraw wewnętrznych Parlamentu Europejskiego w Brukseli pokazała, że wśród znacznej części eurodeputowanych jest chęć na podjęcie zdecydowanych kroków wobec Polski.
Europosłowie PiS odpierali zarzuty ze strony KE przekonując, że zmiany w systemie wymiaru sprawiedliwości są konieczne, a rozwiązania proponowane przez rządzących pokrywają się z tymi, które funkcjonują w innych krajach. „Dotychczasowy wymiar sprawiedliwości był silny wobec słabych i słaby wobec silnych” - przekonywała europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ocenił, relacjonując stan dialogu z Polską, że najnowsza odpowiedź z Warszawy na zalecenia w sprawie praworządności nie pokazuje, że rząd planuje jakiekolwiek kroki, aby zająć się problemami, na jakie wskazała KE.
„Nie mogę dziś powiedzieć, jakie będą następne kroki Komisji. Musimy przedyskutować to w kolegium; w pewnym momencie przekażę tę sprawę do Rady (czyli na forum państw członkowskich - PAP)” - zapowiedział Timmermans. Podkreślił, że cały czas jest otwarty na dialog z polskimi władzami.
W rozmowie z dziennikarzami wiceszef KE podkreślił, że jest ona bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego.
„Oczywiście czekamy jeszcze na zmiany w dwóch ustawach zawetowanych przez prezydenta Dudę. Zobaczymy. Powiedzieliśmy jasno, że zwalnianie sędziów Sądu Najwyższego będzie miało wpływ na uruchomienie artykułu 7” - zaznaczył wiceszef KE.
Na taki ruch namawiali go przedstawiciele frakcji stanowiących większość w PE. Maltańska europosłnka Europejskiej Partii Ludowej Roberta Metsola podkreślała, że UE musi się upominać o swoje wartości, praworządność i niezależność wymiaru sprawiedliwości.
„Komisja słusznie przyjęła swoje rekomendacje. Wiem, że polskie władze kwestionują kompetencje KE do działania w sprawie wymiaru sprawiedliwości. To ta sama retoryka, którą widzieliśmy w innych państwach członkowskich. (…) Komisja musi działać, jeśli mamy zagrożenie dla rządów prawa” - zaznaczyła Maltanka.
W podobnym tonie wypowiadała się przedstawicielka drugiej największej frakcji Birgit Sippel z Grupy Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów. „Cieszę się, że krytycyzm (wobec działań władz w Polsce - PAP) pojawia się nie tylko ze strony PE i KE, ale również polskich obywateli. To bardzo ważne. Musimy ich wspierać” - oświadczyła niemiecka polityk.
Jak zaznaczyła, unijne traktaty przewidują art. 7, który może prowadzić do nałożenia sankcji, ale przez długi czas był on pokazywany jako coś bardzo niebezpiecznego, dlatego nie był wykorzystywany. „Zawsze pierwszym krokiem powinna być przyjazna rada dla rządu, wskazująca, że idzie on w niebezpiecznym kierunku podważając demokrację i praworządność. Ale jeśli nie ma poprawy, potrzebna jest inna reakcja” - dodała Sippel.
Sprawa sądów nie była jedyną, jaka pojawiła się w dyskusji. Holenderska europosłanka Zielonych Judith Sargentini krytykowała Polskę też za „odsyłanie uchodźców z Czeczenii na białoruską granicę”, a także „zastraszanie dziennikarzy”. „Pytanie czy dialog wystarczy? (…) Sądzę, że czas na dialog już praktycznie się skończył. Nie mamy więcej czasu, bo Warszawa go nie wykorzystuje w odpowiedni sposób” - oceniła.
Inna Holenderka z frakcji liberalnej Sophie In’t Veld zaproponowała, by Parlament Europejski przyjął rezolucje na temat Polski i sam zaproponował uruchomienie art. 7. „Musimy działać, żeby się upewnić, że praworządność będzie istniała na całym terytorium UE. (…) UE ma kompetencje” - zaznaczyła.
Europosłowie PO zapewniali Timmermansa, że nie jest sam i ma poparcie milionów Polaków. „Dziś rządzący zawłaszczają hasło Solidarności, ale tak naprawdę niszczą polską wolność i solidarność. Wyrzucają Polskę z Europy i podważają fundamenty demokracji” - przekonywał Michał Boni.
Dziękował przy tym Timmermansowi za jego „cierpliwą gotowość do dialogu z polskim rządem i obiektywną ocenę systemowego zagrożenia dla praworządności w Polsce”.
Jego koleżanka z frakcji Barbara Kudrycka sugerowała, by wiceszef KE zamiast rozmawiać z ministrami rządu Beaty Szydło rozmawiał z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim. Wskazywała, że protestujący w Polsce sprzeciwiają się temu, by władza zmieniała demokrację w atrapę.
„Tegoroczne lato pokazało, że społeczeństwo w Polsce nie wyzbyło się idei wolności i idei solidarności. Wsparcie dla wartości UE w Polsce nie słabnie. Dziesiątki tysięcy Polek i Polaków tłumnie protestowało na ulicach wielu miast polskich w obronie niezależnego i niezawisłego sądownictwa” - zaznaczył Kudrycka.
Wiceszef PE, europoseł PiS Ryszard Czarnecki zarzucił krytykom polskich władz, że kierują się tym, iż Polska nie przyjmuje uchodźców. Podkreślał, że w wielu krajach UE są identyczne rozwiązania dotyczące wymiaru sprawiedliwości jak te, które proponuje polski rząd.
„Mam wrażenie, że na tej sali państwo często polemizujecie nie z faktami, tylko z fałszywymi mitami na temat sytuacji w Polsce” - podkreślił.
Szef Prawicy Rzeczypospolitej europoseł Marek Jurek apelował do Timmermansa, by szanował suwerenność Polski w ramach swoich działań wobec naszego kraju. „Działania, które pan podejmuje, musi pan realizować w ramach prawa. KE ma prawo zarzucić Polsce, (..) każdemu krajowi naruszenie wartości unijnych, ale musi ten wniosek złożyć do Rady Europejskiej i cierpliwie czekać na jej werdykt” - zaznaczył Jurek.
Przypomniał, że wśród państw członkowskich nie ma jednomyślności w tej sprawie, co - jego zdaniem - KE powinna brać pod uwagę.
Krytyczne głosy pod adresem KE pojawiły się też ze strony europosłów niezrzeszonych. Niemiecki polityk Udo Voigt podkreślał, że Polska jest wolnym i suwerennym krajem, którego rząd reprezentuje wolę swojego społeczeństwa. „Z pewnością nie poparłbym procedur przeciw Polsce. W przeciwieństwie do Niemiec Polska to wolny i suwerenny kraj. Polacy sami zdecydują o swojej przyszłości” - zaznaczył.
Komisja Europejska prowadzi wobec Polski procedurę praworządności od początku 2016 roku. W połowie lipca KE ostrzegała, że jest bliska uruchomienia art. 7 traktatu, dopuszczającego sankcje, w związku z planowanymi w Polsce zmianami w sądownictwie. Później jednak prezydent Duda zawetował dwie z czterech kwestionowanych przez Brukselę ustaw. Nie zmieniło to nastawienia KE, która cały czas podkreśla, że w Polsce istnieje systemowe zagrożenie dla praworządności.
PAP/ as/