Eksplozja w turystycznym raju
Prawie 30 lotów odwołano w sobotę na międzynarodowym lotnisku na popularnej wśród turystów indonezyjskiej wyspie Bali z powodu erupcji wulkanu Agung, który wyrzuca do atmosfery popiół na wysokość 7 tys. metrów. W niedzielę większość lotów jest już obsługiwana normalnie. Wyspę Bali, znaną z plaż, bujnej zieleni i hinduistycznej kultury, w ubiegłym roku odwiedziło 5 mln podróżnych.
Indonezyjskie i regionalne władze wprowadziły ostrzeżenia dla ruchu lotniczego wokół wulkanu Agung na turystycznej wyspie Bali, który wyrzuca popiół na wysokość kilku tysięcy metrów. W niedzielę niektóre linie lotnicze odwołały loty na Bali i sąsiedni Lombok.
Na zdjęciach państwowej agencji prasowej Antara, wykonanych w nocy z soboty na niedzielę, widać czerwoną poświatę, która najpewniej jest magmą. Na fotografiach zrobionych w odległości kilkunastu kilometrów od krateru widać ogromną ciemnoszarą chmurę unoszącą się nad Agungiem.
Skutki anulowania lotów odczuło co najmniej 2 tys. pasażerów, w tym wielu turystów z Australii. W sobotę wieczorem odwołano 28 połączeń zarówno z wyspy, jak i w jej kierunku - poinformował Arie Ahsanurrohim, rzecznik międzynarodowego lotniska w stolicy Bali - Denpasar.
Podkreślił, że lotnisko pozostaje otwarte i że to linie lotnicze decydują, czy anulować lot lub go przekierować.
Przedstawiciele władz Indonezji zapewniają, że turyści przebywający na Bali mogą czuć się bezpiecznie, ale powinni unikać strefy w promieniu 7,5 km od krateru wulkanu. Przypomniano, że wciąż obowiązuje trzeci stopień zagrożenia wulkanicznego w czterostopniowej skali.
Tymczasem agencja Kyodo podaje, że chociaż władze nie podwyższyły ogólnego poziomu zagrożenia wulkanicznego, który utrzymuje się na trzecim stopniu w czterostopniowej skali, to wprowadziły najwyższy poziom alertu dla ruchu lotniczego.
Agung zaczął wykazywać wzmożoną aktywność we wrześniu. Odnotowano wówczas znaczny wzrost liczby wstrząsów, które według wulkanologów mogły zwiastować zbliżającą się erupcję. Władze wprowadziły wówczas najwyższy poziom zagrożenia wulkanicznego i ewakuowały ok. 140 tys. osób. Po miesiącu sytuacja się uspokoiła, obniżono poziom alertu, a wielu mieszkańców wróciło do swych domów.
Jednak we wtorek Agung znowu dał o sobie znać. Władze zaapelowały do ludzi, którzy mieszkają w promieniu 7,5 km od krateru, by opuścili swe domy i udali się w bezpieczne miejsca.
Do kolejnych, silniejszych erupcji doszło w sobotę wieczorem i trzykrotnie w niedzielę, gdy liczący 3000 m n.p.m. Agung wyrzucał popiół wulkaniczny na wysokość 4000 metrów od krateru.
Według władz półcentymetrowa warstwa popiołu pokryła wsie wokół wulkanu. Żołnierze i policjanci rozdają ludziom maski.
Agencja AP donosi, że w niedzielę rano prawie wszystkie loty w porcie lotniczym Denpasar były obsługiwane.
Australijskie linie Jetstar, które w sobotę wieczorem odwołały dziewięć połączeń na i z Bali zapowiedziały, że w niedzielę większość lotów odbędzie się zgodnie z planem. Piloci Jetstar ocenili bowiem, że można bezpiecznie latać nad wyspą. Przewoźnik ostrzegł jednak, że nie da się przewidzieć, gdzie skierują się chmury pyłów wulkanicznych. Nie wykluczono, że mogą one jeszcze zakłócić ruch lotniczy.
W niedzielę chmury pyłów wulkanicznych przemieszczają się w kierunku sąsiedniej wyspy Lombok, czyli z dala od lotniska na Bali.
Agung, który jest położony na wschodzie Bali, znanej z plaż, bujnej zieleni i hinduistycznej kultury, po raz ostatni wybuchł w 1963 roku, zabijając ponad 1600 osób. Erupcja trwała prawie rok.
W Indonezji znajduje się ok. 130 czynnych wulkanów, więcej niż w jakimkolwiek innym kraju. Archipelag położony jest w tzw. pacyficznym pierścieniu ognia - otaczającej Ocean Spokojny strefie częstych trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych.
PAP, sek