Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Nieznana twarz legendy tenisa - "Wprost" ujawnia inne oblicze Fibaka

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 czerwca 2013, 16:55

  • Powiększ tekst

Inną twarz Wojciecha Fibaka ujawnił tygodnik "Wprost". Dziennikarki tygodnika przeprowadziły prowokację wobec legendarnego tenisisty. Już wcześniej ze służb wyciekały informacje o tym, iż znany polski tenisista jest "naganiaczem", czyli tłumacząc z żargonu służb - zajmował się wyszukiwaniem młodych dziewcząt do "towarzystwa" dla bogatych kontrahentów. To odprysk niedawnej, głośnej sprawy sexturystyki w polskim modelingu. Już wtedy w zeznaniach do których docierali dziennikarze przewijał się wątek tenisisty. Czy prowokacja "Wprost" ujawniła prawdę?

Z Fibakiem skontaktowała się dziennikarka "Wprost" - Malina Błańska.

„Wydobyłam od znajomego numer Wojciecha Fibaka i wysłałam SMS >Panie Wojtku, czy może pomaga pan miłym dziewczynom poznać i zarobić przy poznaniu miłych panów? Miła dziewczyna<. Następnego dnia zadzwonił ktoś z zupełnie innego, nieznanego mi numeru. – Dobry wieczór, wczoraj dostałem miły SMS… – kilka chwil zajęło mi poskładanie myśli. Zapytał, czym się zajmuję, gdzie mieszkam, skąd mam wiedzę, by się zwrócić do niego w tej sprawie i czy mam czas się spotkać za dwa dni.

Fibak faktycznie pojawił się na spotkaniu z dziennikarką. Według niej zachowywał się jakby to nie był pierwszy raz kiedy odbywa taką rozmowę.

Po sześciu minutach od poznania zaproponował zajęcie. – Mam bardzo fajnego przyjaciela, mieszka w Nowym Jorku. Polak, bardzo skromny, bardzo mądry, miły, fajny. Przyjeżdża czasami do Europy, niedługo przyjedzie. To mam pierwszy pomysł, od razu… Ty mi się podobasz w ogóle. Masz inteligencję i jesteś apetyczna – ściszył głos. Pani Olga pożegnała się z nami. Skończyła pracę. Fibak nadal przedstawiał sylwetkę kolegi. Ma na imię X i jest dobrem wcielonym: – Bardzo fajny facet. To jest pewnego rodzaju wyróżnienie dla ciebie, to jest wyjątkowy człowiek, wyjątkowy. Zaprasza go prezydent, premier, najbogatsi ludzie w Polsce, tacy naj, naj, naj. […] Bardzo człowiek z klasą, jakbyś go poznała, byś grosza za niego nie dała. On tak przeważnie wybiera jakieś miejsca, gdzie coś się dzieje […]” – pisze Malina Błańska.

Na kolejne spotkanie dziennikarka postanowiła zabrać koleżankę, aby uwiarygodnić sytuację.

"Oglądał mnie. Sprawdzał, czy jestem atrakcyjna, jaką mam figurę. Kazał mi podnieść ręce. Po chwili próbował mnie pocałować, ale wykręciłam się, mówiąc, że palę papierosy. Złapał mnie dwiema rękami za twarz. Po tym zawołał Malinę i przeszliśmy do konkretów, że nie szukają profesjonalistek. Mówił, że ten pan X miałby nas gdzieś zabrać i najlepiej, żebyśmy nie prosiły konkretnie o pieniądze, tylko raczej odpowiadały na pytania. Mówił, że jesteśmy miłe dziewczyny i spodobamy się jego kolegom. Widać, że zawodowo podchodził do sprawy. Kazał nam wynosić torebki, podpuszczał mnie, mówiąc, że powiedziałam na Malinę Iza. Powiedziałam, że chyba się panu coś pomyliło. Widać, że wszystkie środki ostrożności były przemyślane zawczasu. Miałam wrażenie, że jestem w takiej fabryce – nie jesteśmy tam pierwsze ani ostatnie”

Fibak po odkryciu prowokacji interweniował u redaktora naczelnego "Wprost" - Sylwestra Latkowskiego. Chciał nie dopuścić do publikacji tekstu.

Wojciech Fibak w rozmowie z redaktorem naczelnym tygodnika potwierdził nasze informacje i tłumaczył, że stał się ofiarą prowokacji. W rozmowie kilkanaście razy podkreślał, że z poznawania ze sobą ludzi nie czerpie żadnych korzyści majątkowych, choć Latkowski w ogóle go o to nie pytał. - Przyszła do mnie dziewczyna do galerii, ale wie pan, to nie było… Ja nie powiedziałem, że ja czerpię jakiekolwiek... Ona przyszła i mówi, że chciała gdzieś wyjechać, że chciała zdobyć kontakt. Od razu wyczułem, że to jest jakiś numer, i bardzo świadomie powiedziałem, że faktycznie mogę jakoś pomóc, mogę z kimś skontaktować. Ale tam nie ma żadnej wzmianki o żadnych korzyściach, o niczym, żadnych pieniądzach – mówił tenisista.

Najbardziej interesujący jest ostatni, niemal błagalny fragment rozmowy.

Ale wie pan, jeżeli chcecie tak, to będzie wojna. Nikomu niepotrzebna, ja mogę jedynie prosić, żeby tego nie (puszczać – red.). Ja zawsze chcę dobrze, nigdy nie chcę nic z tego, nie czerpię żadnych korzyści, zawsze wszystkim pomagam, ustawiam. – stwierdził Fibak. - Co ja mogę zrobić, żeby to nie poszło? Obiecuję współpracę do końca życia – mówił Wojciech Fibak.

Redaktor Sylwester Latkowski nie skorzystał z tej propozycji. Jak dalej potoczy się sprawa? Tego na razie nie wiemy - z pewnością włączone zostaną sądy, a jeśli tenisista może liczyć na swoje "znajomości" na które się powołuje to takie procesy może wygrać. Ale co z działaniami służb? Wątek "tenisisty" według różnych doniesień miał być badany. Czy teraz przyspieszą prace? Przekonamy się już wkrótce.

 

Wprost/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych