W Sekwanie trzy razy więcej wody niż zazwyczaj
Poziom wody w Sekwanie w niedzielę wciąż się podnosił, lecz według skorygowanych obliczeń meteorologów osiągnięty w roku 2016 rekord XXI wieku nie zostanie pobity. Na powrót do normalnej sytuacji czekać jednak trzeba będzie długo.
Poziom rzeki, wynoszący normalnie około 2 metrów, osiągnął wówczas 6 metrów i 10 cm. Tym razem specjaliści przewidują, że przybór wody zatrzyma się na wysokości 6 metrów.
Uspokojeni tymi prognozami paryżanie licznie wychodzili w niedzielę nad Sekwanę, by z 37 mostów stolicy obserwować rzekę, której nurt wciąż przypominał górski potok. Biało-czerwone taśmy wciąż zagradzają zjazdy na nadbrzeżną trasę szybkiego ruchu i na schody prowadzące na nadrzeczną promenadę.
Pod wodą znalazły się różne wysepki i skwer Vert Galant na samym cyplu wyspy Cite, najstarszej części Paryża, na której, wśród innych budowli, stoją Pałac Sprawiedliwości, prefektura policji i katedra Notre Dame.
Spektakularny jest widok wystających z wody drzew i latarni. Siadają na nich ptaki. Przysiadają też na poręczach schodów prowadzących na wybrzeże, które obecnie kryją wody rzeki.
Z powodu powodzi wstrzymano co najmniej do końca miesiąca ruch podmiejskich linii kolejki podziemnej.
W samym Paryżu żywioł prawie nie dotknął mieszkańców kamienic, ale spowodował duże straty dla przedsiębiorstw mających składy w pobliżu Sekwany. Przeniesiono wiele eksponatów z niższych poziomów Muzeum Luwru, którego południowa fasada niemal dotyka rzeki.
Powódź bardziej dotknęła mieszkańców podparyskich miejscowości nad Sekwaną i Marną; ich jednorodzinne domy zostały zalane. A nawet jeśli woda nie przeniknęła do wnętrza, to w trosce o bezpieczeństwo instalacji na niektórych przedmieściach wyłączono gaz i elektryczność, a nawet dopływ wody.
Początek opadania wody meteorolodzy zapowiadają na poniedziałek wieczór, lecz uprzedzają, że skutki powodzi będą odczuwalne jeszcze przez dziesięć dni, a powrót do całkowicie normalnej sytuacji nastąpi dopiero po dwóch tygodniach.
Paryżanie przestali bać się powodzi, lecz zaczęli bać się szczurów. Woda zalała ich nory, toteż wychodzą na ulice w poszukiwaniu nowego schronienia. Gdy dojdzie do blokad kanalizacji przez przyniesione przez prąd liczne śmieci, gryzoni pojawi się jeszcze więcej.
Socjalistyczna mer Paryża Ann Hidalgo długo nie zauważała tej plagi, co spowodowało, że na francuskich portalach społecznościowych najpopularniejszym wpisem stało się zdanie: „Hidalgo, nie bądź fujarą, pomyśl o flecie”. Jest to aluzja do bajki o fleciście z Hameln, który swym graniem wyprowadził szczury z tego niemieckiego miasta.
Merostwo zareagowało i zapewniło, że ratusz wzmocnił akcję odszczurzania. Powołało się przy tym na specjalistów, którzy uspokajają, że zwierzęta te „nie są ani bardzo groźne, ani bardzo szkodliwe”.
PAP, MS