Czarny rynek może się zwiększyć przez dyrektywę tytoniową
65 proc. respondentów uważa, że jeśli tzw. dyrektywa tytoniowa, zakazująca w UE sprzedaży papierosów smakowych i typu slim wejdzie w życie, problem czarnego rynku w Polsce się powiększy - wynika z sondażu na zlecenie Polskiej Izby Handlu.
Zgodnie z wynikami sondażu, zaprezentowanego na konferencji prasowej przez dyrektora generalnego PIH Macieja Ptaszyńskiego, 50 proc. respondentów uważa, że przemyt papierosów jest w Polsce problemem, natomiast w czterech województwach ściany wschodniej odsetek ten wynosi nawet od 63 do 83 proc. 69 proc. respondentów odpowiedziało też twierdząco, na pytanie, czy słyszeli, by ktoś w ich najbliższym otoczeniu kupował papierosy bez polskiej akcyzy.
Ptaszyński podkreślał, że PIH od dawna ostrzega przez ekspansją czarnego rynku w razie zakazania papierosów typu mentol i slim. Zwrócił też uwagę, że w Polsce tego typu papierosy stanowią ok. 38 proc. rynku - najwięcej w UE. Dyrektor generalny PIH mówił również, że sprzedaż legalnych papierosów w Polsce spada, w pierwszym kwartale 2013 r. o 10 proc. rok do roku.
Na pytanie co zrobią palacze papierosów mentolowych i slim, jeśli zostaną one zakazane, 47 proc. uczestników badania odpowiedziało, że zaczęliby palić inne papierosy, a również 47 proc. uważa, że przerzucą się na papierosy z przemytu. "Tylko 3 proc. rozważyłoby rzucenie palenia. Pojawia się więc pytanie o celowość dyrektywy, w sytuacji gdy 47 proc. deklaruje badanych odejście na czarny rynek" - mówił Ptaszyński. Podkreślił, że wyniki sondażu stoją w sprzeczności z niedawnym stanowiskiem KE, która ogłosiła, że pieniądze nie wydane na tytoń zostaną wydane na inne produkty i usługi.
Z badania wynika też, że 71 proc. palących respondentów stwierdziło, że pierwszy kupiony przez nich papieros był zwykły, nie smakowy ani cienki, a dla 20 proc. był to mentol lub slim. Teza komisji o tym, że po papierosy smakowe bądź slim sięgają przede wszystkim nowi palacze jest tym świetle co najmniej dyskusyjna - skomentował dyrektor generalny PIH.
Ptaszyński przypomniał, że KE forsuje projekt mimo sprzeciwu 11 państw członkowskich. Mówił też, że "zadziwiające" jest to, iż projekt mocno wspiera prezydencja irlandzka, podczas gdy w Irlandii 27 proc. kupowanych papierosów pochodzi z czarnego rynku i jest to najwięcej w UE.
"Dyrektywa tak naprawdę jest uderzeniem w legalny handel, otwiera przemytnikom nowe nisze rynkowe, a efekty zdrowotne prawdopodobnie będą żadne, bo palacze zaopatrzą się gdzie indziej" - mówił Ptaszyński. Paweł Radomski ze Spółdzielni Spożywców Mokpol wskazywał z kolei na potencjalne zagrożenia dla sklepów, głównie małych, jakie niesie ze sobą dyrektywa. Jak mówił, papierosy w sklepach spółdzielni to kilka proc. obrotów, ale często są głównym powodem przyjścia na zakupy. Dodał, że z analiz spółdzielni wynika, iż w ten sposób robi się nawet 10 proc. zakupów.
Spadek obrotów nawet o 10 proc. oznacza, że co dziesiąty sprzedawca może stracić pracę - podkreślał, dodając, że dla spółdzielni utrzymanie miejsc pracy jest najważniejsze.
Ptaszyński przypomniał, że im mniejszy sklep, tym większy procent obrotu stanowią papierosy, w najmniejszych udział ten przekracza nawet 40 proc. Zatem wycofanie slimów i mentoli to spadek obrotów nawet o 15 proc., a może być jeszcze większy, bo znikną zakupy towarzyszące często kupowaniu papierosów. "Nie znam sklepu, który by przetrwał 15 proc. spadek obrotów" - dodał.
Z danych PIH wynika, że w Polsce jest 140 tys. punktów sprzedających wyroby tytoniowe, natomiast w 80 tys. z nich wyroby tytoniowe to 15-40 proc. obrotu. Izba szacuje, że liczba miejsc pracy w punktach sprzedaży, zagrożonych dyrektywą tytoniową przekracza 550 tys.
Sondaż dla PIH przeprowadziło Homo Homini w kwietniu 2013 r. Udział w badaniu wzięło 1458 dorosłych Polaków.
(PAP)
wkr/ mki/ drag/