Dobre humory przed wydarzeniem tygodnia
Poniedziałek na rynkach globalnych minął w bardzo dobrych nastrojach. Na Wall Street oraz w Europie widzimy wzrosty cen akcji. Najwyraźniej zapanowało przekonanie, że dzisiejsze wystąpienie Jerome Powella nie jest powodem do obaw. Kurs złotego na początku tygodnia jest stabilny.
Po ostrych spadkach na Wall Street z pierwszej połowy lutego niemal nie ma już śladu, flagowy indeks S&P500 odrobił 70 proc. strat, a technologiczny Nasdaq100, który stracił więcej, wzrósł już w okolice historycznych maksimów! Co sprawiło, że rynki tak szybko zapomniały o problemach? Wydaje się, że przede wszystkim brak nowych negatywnych impulsów. Owszem, sezon wyników kwartalnych był dobry, ale rysował się w tych barwach jeszcze przed wyprzedażą. Zagrożenie inflacją pozostaje realne i widać to na rynku obligacji, jednak jest to temat na wiele miesięcy i inwestorzy najwyraźniej uznali, że reakcja w lutym była przesadna. Pamiętajmy, że mówimy o indeksach, które cofnęły się z historycznych szczytów po bardzo mocnym 2017 roku i jeszcze mocniejszym styczniu. Takie zachowanie rynków w połączeniu z dość neutralnymi zmianami na rynku walut wskazuje na brak obaw przed dzisiejszym wystąpieniem Jerome Powella. Przypomnijmy, że nowy szef Fed w zasadzie nie zabrał jeszcze głosu w kwestii polityki pieniężnej, a dziś przedstawi Kongresowi raport o stanie gospodarki i działaniach banku centralnego, który ze swojej natury dość szczegółowo opisuje zamierzenia autorów polityki. Powell, choć został nominowany przez Trumpa, postrzegany jest jako kontynuator linii Janet Yellen i najwyraźniej rynki uznały, że nie będzie on sygnalizował potrzeby szybszych podwyżek stóp, a jedynie podkreśli konieczność stopniowej i łagodnej normalizacji. Początek przesłuchania zaplanowano na godzinę 16:00 naszego czasu, jednak reakcji rynku spodziewać się można 90 minut wcześniej, bowiem już o 14:30 opublikowana zostanie treść wystąpienia.
Po drugiej stronie Atlantyku cały czas nie ma jasność ws. porozumienia dotyczącego opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Kilka dni temu funt zyskiwał na fali komentarzy, iż Brytyjczycy powinni mieć dostęp do wspólnego rynku, jednak już w środę w Brukseli ma zostać opublikowany draft dokumentu, który dla Londynu będzie znacznie mniej przyjazny. Unijni politycy pomijają w nim wiele kwestii podnoszonych przez premier May, m.in. dłuższy okres przejściowy oraz specjalny status granicy lądowej z Irlandią i traktowane jest to jako posunięcie dyplomatyczne, które ma zmusić Wielką Brytanię do większych ustępstw, jednak z pewnością nie przybliża nas do zakończenia procesu. Co prawda funt w ostatnich tygodniach radził sobie nieźle za sprawą poczynań Banku Anglii, który sygnalizuje konieczność ponownego podniesienia stóp procentowych, jednak niepewność związana z negocjacjami z pewnością stanowi kaganiec powstrzymujący większą aprecjację. W Europie dziś także pierwsze odczyty danych o inflacji za luty. O godzinie 14:00 poznamy dane dla Niemiec, traktowane jako dobry indykator przez jutrzejszą publikacją dla całej strefy euro. Jednak już publikacja z Hiszpanii przyniosła nieoczekiwanie duży wzrost inflacji, bo z 0,7 aż do 1,2 proc. r/r i euro umacnia się wobec dolara na otwarciu europejskiej sesji. O 9:05 euro kosztuje 4,1705 złotego, dolar 3,3799 złotego, frank 3,6084 złotego, zaś funt 4,7264 złotego.