We Francji Macrona wszyscy strajkują
Poważne zakłócenia w transporcie i dostępie do usług publicznych spowodował w czwartek we Francji strajk m.in. kolejarzy, kontrolerów lotów i nauczycieli. Akcja protestacyjna jest postrzegana jako test dla programu reform prezydenta Emmanuela Macrona
Wiele szkół podstawowych zostało zamkniętych. Pracownicy sektora publicznego oburzają się na plany zmniejszenia zatrudnienia o 120 tys. do roku 2022 - podaje agencja Reutera.
Czwartkowy strajk jest pierwszym protestem przeciwko polityce reform prezydenta Macrona; biorą w nim udział pracownicy sektora publicznego, w tym kolejarze, co może zwiastować kłopoty dla rządu przed trzymiesięcznym strajkiem na kolei, który ma zacząć się w kwietniu.
Czytaj takze:Macron sięga do kieszeni emerytów
Jak pisze Reuters, oczekuje się, że czwartkowy strajk doprowadzi do anulowania w ciągu dnia 60 proc. połączeń szybkich pociągów, 75 proc. połączeń pociągów relacji krajowej i ok. 30 proc. lotów z paryskich lotnisk.
Związki zawodowe poinformowały, że do strajku przystąpiła co czwarta szkoła podstawowa, podczas gdy produkcja energii elektrycznej spadła o ponad trzy gigawaty, ponieważ do protestu dołączyli pracownicy sektora gazowego i energetycznego.
W Paryżu zaplanowano około 150 marszy protestacyjnych, w tym dwa wiece na godzinę 14.
Reuters zwraca uwagę, że sondaże opinii publicznej pokazują paradoks: większość wyborców popiera strajk, ale jeszcze większy odsetek badanych popiera reformy Macrona, w tym zmniejszenie liczby pracowników sektora publicznego i wprowadzenie wynagrodzenia w oparciu o wyniki pracy zatrudnionego.
Rząd, który w zeszłym roku dokonał przeglądu przepisów dotyczących pracy i przygotował inne reformy, w tym ubezpieczenia od bezrobocia, zapowiedział, że będzie trzymał się swoich planów, ale jednocześnie będzie uważnie przyglądał się protestom.
„Musimy uniknąć skumulowania się wszystkich skarg, tak jak miało to miejsce w 1995 roku” - powiedział przedstawiciel francuskiego rządu, odnosząc się do największego strajku na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Ówczesne protesty zmusiły władze do wycofania się z reform po tym, jak strajkujący pracownicy sektora publicznego i prywatnego otrzymali wielkie społeczne poparcie.
Pracownicy kolei martwią się rządowymi planami zlikwidowania m.in. gwarancji zatrudnienia przez całe życie zawodowe, automatycznego wzrostu rocznych wynagrodzeń czy hojnej wcześniejszej emerytury.
Niezadowolenie i obawy rozprzestrzeniają się bardzo szybko - ocenił Jean-Marc Canon z UGFF-CGT, jednego z największych związków zawodowych sektora publicznego.
SzSz (PAP)