Informacje

fot. Battlfield 4 materiały promocyjne
fot. Battlfield 4 materiały promocyjne

Gry w służbie pieniądza, gry w służbie polityki

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 24 czerwca 2013, 11:41

  • Powiększ tekst

Portal gry-online opublikował dziś bardzo ciekawy artykuł prezentujący przenikanie się świata gamingu ze światem biznesu, polityki czy... propagandy komunistycznej. Autor przytacza liczne przykłady tego, jak grając chociażby w popularne Call of Duty nabijamy kiesę amerykańskim producentom broni.

Piotr Rusewicz przygląda się rynkowi gier pod kątem interesów prowadzonych "pod stołem". Okazuje się, że hasło "Kultura, głupcze!" przeniknęło już do gamingu.

Lalka Barbie, guma do żucia, fast foody, napoje, a z czasem także komiksy oraz gry wideo stały się idealnym rynkiem do lokowania produktów, zdobywania nowej klienteli oraz budowania wizerunku dla przyszłych seniorów. Dzisiejszy gimnazjalista to jutrzejszy dorosły o pewnych nawykach, co może tłumaczyć duże pieniądze, jakie zarabiają niektórzy z rodzimych youtuberów właśnie na reklamach. Mimo że prezentowane przez nie treści często kierowane są do młodzieży bez własnego zaplecza finansowego. (...) Twarda propaganda jest dziełem ustroju totalitarnego, którego działalność maskuje aparat państwowy. Dużo ciekawsza jest propaganda miękka, tworzona w czasach pokoju, w znacznej mierze wiążąca się z rynkiem konsumpcji. Propaganda zarówno ze strony wojska, jak i największych koncernów, korporacji i przemysłu. Armia zauważyła to, lokując broń palną wirtualnie, przemysł tytoniowy – wypuszczając cukierki papieroski, twórcy broni – dogadując się z deweloperami.

Autor - Piotr Rusewicz - opisuje jak działają chociażby amerykańskie koncerny zbrojeniowe podobno "instalując" w grach swoje produkty.

Każda broń zapowiedziana w Call of Duty szybko zwiększa swoją sprzedaż, zarówno w wersji ostrej, jak i przerabianej. Kupcami są często młodzi dorośli oraz rodzice. Przez długi czas armia Stanów Zjednoczonych prowadziła część swojej kampanii na stronach internetowych dla graczy.

Ale nie tylko Amerykanie stosują tego rodzaju "triki" - autor przytacza także przykłady z Chin, gdzie rząd już całkiem "na bezczelnego" wykorzystuje gry do szerzenia swojej propagandy. A niektóre tytuły są doprawdy kuriozalne.

W tym przypadku pod pewnymi względami państwa zachodnie są mocno w tyle w stosunku do reżimów. Bezpośrednie wykorzystanie gier wideo w twardej propagandzie jest domeną Chin oraz Korei Północnej, czyli rynków powszechnie kojarzonych z piractwem lub ubóstwem. Chiny wpłacają grube pieniądze nie tylko na biznes filmowy oraz gier wideo, ale również na dbanie o to, żeby wyglądało, iż nie wpłacają tych pieniędzy w ogóle, a reżyserzy, programiści oraz filmowcy robią to wszystko z miłości do ojczyzny. Learning from Lei Feng to gra, w której mamy zachowywać się jak przykładny komunista, pomagający wszystkim dookoła, „niewiele pragnąc od życia”. Bardzo popularne tytuły ZQ Games wpajają niechęć do Japonii, a Glorious Mission – jakże by inaczej – prezentuje bohaterstwo Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Rząd chiński również zauważył w grach wideo dobry środek rekrutacji przyszłych żołnierzy. Dlatego Gu Kai, odpowiedzialny za wyżej wymienioną produkcję, podkreśla otwartość oraz pomoc ze strony rządu, który pragnie spełnić „marzenia wszystkich chłopców, chcących zostać żołnierzami”.

Autor podaje też przykład Korei Północnej, której "growe" produkcje pozwalają na przykład zamordować światowych przywódców, i to w męczarniach. Biorąc to pod uwagę gra w rzucanie kupą w prezydenta Bronisława Komorowskiego ze strony antykomor.pl wydaje się doprawdy niegroźną igraszką.

Złoty medal absurdu należy się jednak Iranowi, który produkuje grę o tym jak zabić... Salmana Rushdie.

Salman Rushdie, krytykując islamski fundamentalizm w Szatańskich wersach, doczekał się własnej gry sponsorowanej przez tamtejszych fanatyków. W wolnym tłumaczeniu znana jako Stressful Life of Salman Rushdie and Implementation of his Verdict znajduje się wciąż w produkcji i ma zachęcać do zamordowania rzekomego bluźniercy, stając się chyba najsłynniejszą wirtualną produkcją tego typu.

Tak więc wejście propagandy do gier jest niemal pewne. Teraz jeszcze odbywa się głównie pod stołem, ale już wkrótce może toczyć się jawnie. Przy tym Polacy także mają swoje "osiągnięcia" w umieszczaniu w swoich grach politycznego przekazu - każdy kto grał w Wiedźmina, pamięta jak niejednokrotnie poszkodowane przez los krasnoludy w tej produkcji rzucały w naszą stronę wypowiedź: "I wy ludzie nazywacie to prawem i sprawiedliwością?!".

as/ gry online/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych