Znajdź pracę, weź kredyt
Były włoski deputowany i były wiceburmistrz Wenecji Michele Mognato, który w marcu nie został ponownie wybrany do parlamentu, wrócił po latach do swej dawnej pracy w wielkiej sieci sprzedaży. Wolał pracować w magazynie, ale ostatecznie trafił do działu AGD.
Przez 5 ostatnich lat Mognato jako deputowany zarabiał 10 tysięcy euro miesięcznie. Teraz jako sprzedawca dostaje 1250 euro - podała włoska prasa informując o ”życiu po parlamencie”, jakie wybrał polityk centrolewicy.
Po działalności w strukturach władzy lokalnej na różnych szczeblach, w 2013 roku Michele Mognato został wybrany do Izby Deputowanych z ramienia centrolewicowej Partii Demokratycznej.
W wyborach 4 marca tego roku ubiegał się o ponowny mandat do parlamentu jako kandydat nowej formacji Wolni i Równi. Otrzymała ona niecałe 4 proc. głosów i wprowadziła do parlamentu 14 deputowanych i 4 senatorów. Nie było wśród nich 56-letniego Michele Mognato, który postanowił po 18 latach wrócić do swojej dawnej pracy. Tyle trwał jego bezpłatny urlop, na który udał się w związku z aktywnością polityczną i funkcjami we władzach Wenecji.
Do wielkiej sieci sprzedaży koło tego miasta zgłosił się 23 marca, gdy w Rzymie trwała inauguracja prac parlamentu nowej kadencji.
Były deputowany, absolwent technikum przemysłowego złożył prośbę o przyjęcie go na dawne stanowisko magazyniera, ale okazało się, że zostało ono zlikwidowane. Został skierowany do pracy w dziale sprzedaży artykułów AGD oraz sprzętów ogrodowych.
W wywiadzie dla dziennika „Il Messaggero” były parlamentarzysta przyznał, że niektórzy miejscowi klienci są zdziwieni widząc go w służbowym stroju sprzedawcy.
Są tacy, którzy wyrażają zdumienie, że dzięki polityce nie znalazłem innego zatrudnienia, niektórzy okazują szacunek, a inni nie kryją satysfakcji. Można łatwo zrozumieć, co mają na myśli: teraz kolej na ciebie, żebyś popracował - dodał Michele Mognato.
Wróciłem do mojej pracy. Oczywiście nie jest łatwo przejść z polityki i administracji, działalności pochłaniającej prawie 24 godziny na dobę, do pracy zorganizowanej w oparciu o sześciogodzinne zmiany. Po jej zakończeniu można się wyłączyć. W polityce jest to niemożliwe - stwierdził były deputowany.
(PAP)