Informacje

GAZETA BANKOWA: Czy wraca bipolarny porządek?

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 17 czerwca 2018, 15:22

    Aktualizacja: 17 czerwca 2018, 15:22

  • Powiększ tekst

Wydarzenia ostatnich tygodni być może dowodzą, że wraca stary dobry bipolarny porządek świata. Tym razem rolę „Wschodu” biorą na siebie Chiny, podczas gdy USA pozostaje liderem „Zachodu”. Oto obie strony z definicji skazane na wyścig do roli hegemona, odważnie stają na linii startu, a bukmacherzy przyjmują zakłady: kto wygra? Obywatele Państwa Środka upierają się, że chcą tego, co im należne i wynika z tysiącleci zapisanych na kartach historii. Chiny stają jednak do konkurencji z dużym handicapem po jeszcze świeżych zmianach ustrojowych, które kuszą przywódcę kraju, Xi Jinpinga perspektywą dożywotniej prezydentury i niczym nieograniczonej władzy absolutnej

Wojna handlowa czy negocjacje?

Już na początku spektaklu, świat zamarł na chwilę na wieść o wojnie handlowej między USA a Chinami… Giełdy lecą w dół jak kamień, a politycy mnożą apele o rozsądek, ugodę i porozumienie. Równie szybko przychodzi opamiętanie. Wojna? Jaka wojna? Przecież to tylko negocjacje, o czym poinformował Steven Mnuchin, sekretarz skarbu w administracji prezydenta Donalda Trumpa, wskazując przy okazji na bilateralne porozumienie USA z Koreą Południową, sąsiadem ChRL. Prezydentowi USA nie sposób odmówić doświadczenia w negocjacjach. Tak właśnie jako deweloper zrobił fortunę. Nie stronił też od ryzyka, skoro osiągnął spektakularny sukces w budowlance, sektorze narażonym na cykliczne wzloty i upadki. Jak mu idzie w polityce? Też dobrze, o czym świadczą: cięcia podatków, repatriacja zysków przez koncerny zarejestrowane w USA czy imponujący program inwestycji infrastrukturalnych. Z drugiej strony, nobliwy z wyglądu przywódca Chin zyskał międzynarodowe uznanie i autorytet, gdy „jego” Jedwabny Szlak z projektu i idei na papierze wszedł w fazę szybkiej realizacji w przeciągu zaledwie czterech lat.

Co łączy obu panów? Oczywiście interesy. Po pierwsze w energetyce! Chiny w ciągu dwóch dekad zajęły miejsce USA jako największy konsument i importer ropy naftowej/gazu ziemnego na świecie. Stąd też nie dziwi, że dążą do ustanowienia rynku petro-juana. Wyznaczenie benchmarku na ceny ropy w lokalnej walucie może w teorii przynieść duże oszczędności finansowe, eliminując między innymi ryzyko kursowe. I dlatego chiński regulator zdecydował o zwolnieniu inwestorów i brokerów handlujących ropą za juany z podatku dochodowego aż na trzy lata. Czy tak daleko idące zachęty wystarczą? Trudno powiedzieć… Póki co, chętnych instytucji z zagranicy do handlu w petro-juanach nie widać… Z kolei USA dzięki „rewolucji łupkowej”, dzierżą od niedawna pierwsze miejsce w wydobyciu ropy i gazu (węglowodorów) łącznie, a w bieżącym roku osiągną również prymat w produkcji samej ropy, dystansując Rosję i Arabię Saudyjską. Już w dwa lata od zniesienia ścisłego zakazu eksport ropy, USA wysyłają dziennie za granicę 1,5 miliona baryłek tego nośnika energii. Na ścisłą współpracę w dziedzinie energetyki wskazują również umowy i listy intencyjne idące w setki miliardów, dotyczące wspólnej eksploatacji złoży ropy i gazu w… stanach Teksas, Wirginia i Alaska podpisane podczas wizyty prezydenta Trumpa w Pekinie w listopadzie 2017 r. Wątpliwości nie pozostawił również Wilbur Ross, sekretarz ds. handlu, kiedy przy okazji ogłoszenia planu wprowadzenia taryf celnych wskazał, że eksport ropy i gazu z USA do Chin może skutecznie ograniczyć deficyt/nadwyżkę we wzajemnej wymianie towarowej.

Czego jeszcze oczekuje prezydent Trump od Xi Jinpinga? Zmian w prawie, które umożliwią amerykańskie inwestycje w Chinach i ich pełną kontrolę bez naruszania przez gospodarzy praw do własności intelektualnej. W sferze negocjacji leżą sektory gospodarki jak bankowość, usługi finansowe, zaawansowane technologie, handel w internecie czy produkcja i sprzedaż samochodów, w tym przede wszystkim elektrycznych. W zamian Chiny, poza dostawami nośników energii, mogą liczyć na dostęp do rynku wewnętrznego USA, który absorbuje z zagranicy towary o wartości 2,5 bln dol. rocznie. Stosunkowo znikome wartości towarów z Państwa Środka objętych od niedawna taryfami celnymi w USA, rzędu 6 mld dol. oraz kontrtaryf chińskich wskazują, że nie sposób mówić o wojnie celnej. Oba mocarstwa dążą do porozumienia, negocjując ustępstwa stron na poszczególnych polach. I tak, 3 i 4 maja amerykańska delegacja gościła z roboczą wizytą w Pekinie, a w jej skład weszli czołowi przedstawiciele administracji prezydenta Trumpa, m.in. ministrowie Steven Mnuchin i Wilbur Ross, co świadczy niezbicie o nadzwyczajnej randze rozmów. 10 dni później do Waszyngtonu zawitał wraz z chińską delegacją Liu He, członek Politbiura, wicepremier i architekt strategii gospodarczej realizowanej od początku prezydentury Xi Jingpinga. Oczywiście, jak to bywa w negocjacjach otwarta wojna celna może stać się faktem, jeśli weszłyby w życie już zapowiedziane amerykańskie taryfy celne na towary z Chin o wartości 150 mld dol., a więc więcej niż wynosi cały roczny przepływ towarów z USA do Chin!

Jeśli jednak numery „jeden” i „dwa” w światowej gospodarce dogadają w ciągu najbliższych miesięcy, to ich pakt może dotyczyć nie tylko bilateralnych stosunków, ale również szeregu innych kwestii w szeroko pojętym handlu międzynarodowym oraz w polityce. Przykładem tego jest już teraz współpraca obu mocarstw w rozwiązaniu konfliktu na Półwyspie Koreańskim.

Postępująca samoizolacja Rosji

Rosja Putina z każdym miesiącem i rokiem traci pozycję w wyścigu o światowe przywództwo. I nie chodzi tylko o złą sytuację gospodarczą, utratę wpływów politycznych w Azji Środkowej i Europie Wschodniej oraz bezwzględne podporządkowanie Chinom w Azji Wschodniej. Tym razem idzie o blamaż rosyjskiej polityki na Bliskim Wschodzie, a więc o stabilność regionu, który pozostaje kluczowy dla rynku energii i kształtowania cen ropy naftowej. Niedawne nominacje w Waszyngtonie, wskazują, że USA może z pełną mocą i zaangażowaniem wrócić na Bliski Wschód. John Bolton i Mike Pompeo, odpowiednio nowo powołani: doradca Prezydenta USA ds. Bezpieczeństwa Narodowego i sekretarz Departamentu Stanu, obaj określani jako „jastrzębie” w stosunkach międzynarodowych, z całą pewnością nie zamierzają poddawać się dyktatowi Rosji Putina i Iranu. Daleko szukać nie trzeba, by udowodnić tę tezę. Wystarczy wziąć pod uwagę znaczenie decyzji prezydenta Trumpa o wycofaniu się z „porozumienia nuklearnego” z Iranem. (…) Niedawne wybory i inauguracja na kolejnej kadencji Władymira Putina na stanowisku prezydenta, którym towarzyszyły demonstracje sprzeciwu w ponad setce największych miast, pokazują, że władza w Rosji coraz bardziej zamyka się w wieży z kości słoniowej, izolując również od obywateli własnego kraju. Teraz do rozpoczęcia Mundialu w Rosji w czerwcu tego roku „świat zewnętrzny” doświadcza swoistego „antraktu” agresywnych poczynań Rosji. Jednocześnie jest to czas namysłu tamtejszych elit w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: Co dalej wobec stagnacji w gospodarce, wszechogarniającej korupcji i rosnącej fali sprzeciwu w społeczeństwie?

Cały tekst o geopolityce i rodzącym się globalnym porządku gospodarczym oraz więcej informacji i komentarzy o polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych