Informacje

Internet / autor: Pixabay
Internet / autor: Pixabay

ACTA2: Korporacje zmonopolizują internet

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 września 2018, 11:43

  • 2
  • Powiększ tekst

Decyzja Parlamentu Europejskiego w sprawie reformy prawa autorskiego to kolejny krok w stronę monopolizacji internetu kosztem interesu twórców i użytkowników. Wynik głosowania to triumf dużych firm przemysłu kreatywnego i rozrywkowego oraz posiadaczy praw, uważają eksperci fundacji Centrum Cyfrowe.

Wynik głosowania to triumf dużych firm przemysłu kreatywnego i rozrywkowego oraz posiadaczy praw - uzyskali wszystko, o co prosili. Co tracą użytkownicy? Nie dość, że parlamentarzyści odrzucili kompromisy w sprawie filtrów treści i nowego prawa dla wydawców, to głusi byli także na propozycje jakichkolwiek rozszerzeń swobód użytkowników. Członkowie parlamentu poparli tym samym rozwiązania, które krytykowane były nie tylko przez użytkowników protestujących przeciw dyrektywie, lecz także przedstawicieli nauki, startupy, biznes internetowy, a nawet niektórych twórców i przedstawicieli branży rozrywkowej - czytamy w komunikacie.

Wszyscy zdają sobie sprawę, że trzeba zmienić prawo autorskie, które nie jest dostosowane do internetu.

Nowa dyrektywa miała dostosować prawo do sposobu, w jaki korzystamy z internetu. Wygląda jednak na to, że to internet będzie musiał dostosować się do dyrektywy, która w formie popartej przez Parlament Europejski opiera się na anachronicznej wizji obiegów informacji i kultury, bardziej przypominającej XX-wieczne media masowe - skomentował prezes fundacji Centrum Cyfrowe Alek Tarkowski.

Zdaniem eksperta, Parlament Europejski, mimo wcześniejszych deklaracji, nie jest zainteresowany zapowiadaną dotychczas równowagą między prawami twórców a użytkowników. Raczej należy mówić o wyborze jednej z kilku wizji regulowania internetu.

Europosłowie przyjęli następujące przepisy, w dużej mierze zgodne z wyjściową propozycją Komisji Europejskiej:

  1. Obowiązek filtrowania treści zamieszczanych przez użytkowników by sprawdzić, czy platforma internetowa ma licencje na tę treść w celu zapobiegania naruszeniom prawa autorskiego. Będzie on dotyczył wszystkich platform z wyłączeniem małych, co jest nieprecyzyjnym zapisem. W wyniku tego rozwiązania może dojść do blokowania takich treści jak parodia, memy, satyra, czy cytowanie. Przyjęte przepisy nie zawierają gwarancji praw użytkowników - zakładają, że to wypracują platformy, w porozumieniu z posiadaczami praw autorskich.

  2. Poparto nowe prawo pokrewne dla wydawców prasowych, potocznie zwane podatkiem od linków, które wprowadza obowiązek uzyskania licencji przez portale wykorzystujące fragmenty artykułów prasowych. Alternatywną propozycją było przyznanie wydawcom prasowym domniemania reprezentacji zamiast nowego prawa, ale parlamentarzyści uznali to rozwiązanie za niewystarczające.

  3. Nie rozszerzono dozwolonego użytku pozwalającego prowadzić analizę tekstów i danych, czyli TDM, ważną metodę pracy z Big Data. Skorzystają z niego jedynie instytucje naukowe, podczas gdy objęcie przepisem także osób indywidualnych i firm było w interesie europejskiego sektora badań i rozwoju.

  4. Przyznano dodatkowo ochronę prawnoautorską organizatorom wydarzeń sportowych, choć poprawka została wprowadzona dwa miesiące temu bez należytych analiz czy konsultacji, wskazano w materiale.

Europosłowie nie przyjęli m.in następujących propozycji:

• wolności panoramy, która umożliwia robienie zdjęć zabytków, dzieł sztuki i architektury w przestrzeni publicznej,

• przepisów chroniących domenę publiczną przed zawłaszczeniem, to oznacza, że osoba, która uważa się za twórcę obrazów Leonarda da Vinci nadal pozostaje bezkarna,

• żadnego rozwiązania na rzecz treści tworzonych przez użytkowników, czyli user generated content, które gwarantowałoby możliwość tworzenia niekomercyjnych treści, na przykład memów czy wideo, twórczo wykorzystujących cudze utwory, do których użytkownicy mają legalny dostęp, podkreśliła też fundacja.

Parlament Europejski, który deklaruje walkę z gigantami technologicznymi, przyjął rozwiązania wzmacniające duże, międzynarodowe podmioty. To one bez problemu poradzą sobie zarówno z obowiązkiem filtrowania treści, jak i płacenia dodatkowych licencji. Tym samym jest to kolejny krok w stronę monopolizacji internetu kosztem interesu twórców i użytkowników. Do tego filtrowanie treści, które będzie skutkiem dziś przyjętych przepisów, uderzy w użytkowników i kulturę online - uważa Tarkowski.

Z kolei Natalia Mileszyk, prawniczka z fundacji Centrum Cyfrowe, zwraca uwagę na to, że dobre prawo autorskie powinno uwzględniać interesy wszystkich podmiotów zaangażowanych w tworzenie i korzystanie z kultury: twórców, posiadaczy praw, pośredników i użytkowników.

Wczoraj Parlament Europejski zapomniał o tym fakcie i poparł wersję dyrektywy, w której posiadacze praw biorą wszystko, a użytkownicy dostają skrawki. Nie takiej reformy prawa autorskiego potrzebujemy - zaznacza ekspertka.

Głosowanie Parlamentu Europejskiego to nie koniec procesu legislacyjnego. Ostateczny tekst dyrektywy zostanie teraz wypracowany przez Parlament Europejski, Radę Unii Europejskiej i Komisję Europejską. Treść dokumentu będzie jeszcze zatem przedmiotem głosowania na posiedzeniu plenarnym Parlamentu.

To daje nadzieję na to, że przynajmniej w niektórych kwestiach uda się jeszcze zmienić przepisy na takie, które będą realnie bronić także interesów użytkowników - podsumowała Mileszyk.

Fundacja Centrum Cyfrowe powołana została w 2015 r. przez Fundację Projekt: Polska oraz fundatorów: Szymona Gutkowskiego, Igora Ostrowskiego i Aleksandra Tarkowskiego, w związku z potrzebą wydzielenia jednostki o nazwie Centrum Cyfrowe z Fundacji Projekt: Polska.

ISBNews, MS

Powiązane tematy

Komentarze