Juncker szantażuje praworządnością kolejny kraj
Przewodniczący KE Jean-Claude Juncker opowiedział się we wtorek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu za przyjęciem Rumunii do strefy Schengen jeszcze w czasie jego kadencji. Ostrzegł jednak, że pozytywna rekomendacja KE zależeć będzie od oceny praworządności w tym kraju.
Juncker wypowiadał się podczas debaty, w trakcie której prezydent Rumunii Klaus Iohannis przedstawił swoją wizję przyszłości UE. Rządzący w Bukareszcie, z którymi Iohannis się nie zgadza w niektórych kwestiach, są krytykowani za oddalanie się od zasad praworządności, czy rozluźnianie regulacji antykorupcyjnych. Za kierunek ten odpowiada rządząca od niecałych dwóch lat Partia Socjaldemokratyczna (PSD).
Od lipca 2014 r. zabiegam o to, żeby Rumunia stała się częścią strefy Schengen. Chciałbym, aby go tego doszło przed końcem kadencji mojej Komisji - mówił Juncker.
Dodał jednak - adresując swoją uwagę nie do samego prezydenta Rumunii, ale do rządu i parlamentu tego kraju - że procesowi temu może zagrozić dystansowanie się od zasad państwa prawa.
Życzyłbym sobie, żeby Rumunia przed przejęciem prezydencji w UE znalazła konsensus co do tego, co oznacza państwo prawa, a także walka z korupcją. To jest niezwykle ważne, ponieważ inaczej Komisji będzie bardzo trudno wydać zalecenie związane z przystąpieniem Rumunii do strefy Schengen - powiedział Juncker.
Sam prezydent Rumunii, która za nieco ponad dwa miesiące przejmuje prezydencję w UE podkreślał, że demokracja nie jest czymś danym raz na zawsze i wymaga ciągłej odpowiedniości za jej ochronę i promowanie.
Lekcja demokracji, to jedna z najważniejszych, jakie odrobiliśmy. Dlatego tym bardziej cenimy sobie wartości naszej europejskiej rodziny - zapewniał.
Podkreślał, że Rumunia jest krajem głęboko przywiązanym do projektu europejskiego. Wskazywał przy tym, że Rumuni są aktywnie przywiązani do wartości obywatelskich.
Zostało to jasno udowodnione, kiedy była konieczność obrony demokracji i praworządności” - zaznaczył prezydent, nawiązując do antyrządowych protestów, które przetoczyły się przez jego kraj.
Związany z centroprawicą Iohannis ostrzegał jeszcze w ubiegłym roku, że uchwalenie reformy wymiaru sprawiedliwości, której domagała się rządząca lewicowa większość, może doprowadzić do uruchomienia wobec Rumunii artykułu 7, jak wobec Polski. M.in. przeciw tym zmianom protestowali obywatele jego kraju.
Iohannis apelował w europarlamencie, by wrócić do modelu funkcjonowania UE, który pokaże, że wspólna praca leży w interesie wszystkich obywateli.
UE została zbudowana na pragnieniu, które jest ludzkie, pragnieniu pokoju na kontynencie europejskim. Ten pokój wewnętrzny z wszystkimi jego składnikami, czyli współpracą miedzy państwami członkowskimi, zasadą praworządności, z prawami podstawowymi, wolnościami, różnorodnością, dobrobytem, standardami socjalnymi i standardami pracy, wszystko to stało się bardzo cennym produktem eksportowym - ocenił.
Prezydent Rumunii sprzeciwił się przy tym podziałowi UE na kraje tworzące mocnej zintegrowane jądro i te pozostające poza nim.
Projekt Europy wielu prędkości, wielu kręgów nie może być rozwiązaniem. Zależy nam na tym, by UE była niepodzielna - oświadczył.
Mam nadzieję, że nasza przyszłość pokaże, iż Europa dysponuje jednym sercem, sercem, które bije jednym rytmem, które nas jednoczy zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, na północy i południu - dodał.
Sprzeciw wobec Europy o różnych prędkościach integracji wyraził również w debacie szef Komisji Europejskiej.
Mnie ten pomysł się też nie podoba. Cieszę się, że Rumunia udowodniła, iż tego typu scenariusz nie jest dla nas zagrożeniem, nie nastąpi - mówił Juncker, przypominając, że Rumunia walczyła np. o utworzenie europejskiej prokuratury.
Pomimo spełnienia przez Rumunię niezbędnych kryteriów oraz wielokrotnych wezwań ze strony Parlamentu Europejskiego, kraj ten nadal nie może przystąpić do strefy Schengen. Aby się to stało, potrzebna jest jednomyślna zgoda wszystkich państw członkowskich, a tej ciągle brakuje.
Rumunia oraz Bułgaria są od czasu przystąpienia do UE w 2007 r. objęte mechanizmem współpracy i weryfikacji (CVM). W jego ramach KE monitoruje m.in. proces reform sądownictwa, czy postępy w walce z korupcją.
Na podst. PAP