Afera GetBack: Banki powinny pokryć straty
Obligatariusze GetBack będą starali się odzyskać całość środków zainwestowanych w obligacje, ale nie od GetBack, tylko od banków, które te instrumenty oferowały - poinformował prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack Artiom Bujan.
Człowiek wchodził do placówki banku, bankier wszystko robił i wychodził z placówki banku już mając ten status obligatariusza. Generalnie szansa odzyskania całości jest, ale nie od GetBack-u tylko od tego, gdzie faktycznie stawaliśmy się posiadaczami obligacji - powiedział Bujan.
Dodał, że w piątek Stowarzyszenie Poszkodowanych Obligatariuszy GetBack spotyka się z przedstawicielami prokuratury regionalnej, która prowadzi śledztwo odnośnie afery GetBack.
Celem spotkania jest przekazanie informacji z naszej strony prokuraturze i poproszenie jej, aby prokuratura kierowała pozwy do sądów w tych przypadkach, kiedy obywatel, klient jednego z banków nie podpisywał żadnych umów, żadnych formularzy nabycia i gdy klientowi banku nie były znane warunki tych obligacji - powiedział Bujan.
W tej chwili prokuratura posiada wszelkie narzędzia prawne, żeby wnosić pozwy, nawet cywilne, do sądu, żeby wzywać ten bank i nakazywać zwrócenie utraconych środków w wyniku nieuprawnionej czynności bankiera. Będziemy prosić prokuraturę, żeby w końcu zaczęła być ukierunkowana na możliwość odzyskania utraconych środków finansowych przez obywateli - stwierdził szef stowarzyszenia.
Wcześniej Bujan informował, że w skali kraju straty poniesione przez obligatariuszy-osoby fizyczne poszkodowane w aferze GetBack szacowane są na ponad 2 mld zł.
Na początku października GetBack przedstawił zaktualizowaną propozycję układową, która zakłada spłacenie obligatariuszy w 38 proc., a nie w 31 proc., jak planował w propozycjach przedstawionych w sierpniu.
Spółka GetBack zajmuje się zarządzaniem wierzytelnościami. Powstała w 2012 r., a w lipcu 2017 r. jej akcje zadebiutowały na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie w ramach przeprowadzonej pierwszej oferty publicznej. W kwietniu br. GPW, na wniosek KNF, zawiesiła obrót akcjami GetBacku. Stało się to po tym, gdy 16 kwietnia rano firma podała, że prowadzi negocjacje z PKO BP oraz Polskim Funduszem Rozwoju ws. finansowania o charakterze mieszanym kredytowo-inwestycyjnym w wysokości do 250 mln zł. Z komunikatu spółki wynikało, że informację uzgodniono „ze wszystkimi zaangażowanymi stronami” tymczasem PKO BP i PFR zdementowały informacje, że prowadzą takie rozmowy. To wywołało reakcję KNF. W efekcie rada nadzorcza GetBack odwołała ze skutkiem natychmiastowym Konrada K. ze stanowiska prezesa spółki.
KNF zarzuciła byłemu kierownictwu spółki przeprowadzanie operacji finansowych, mających na celu uniknięcie realnej wyceny posiadanych przez spółkę pakietów wierzytelności.
Warszawska Prokuratura Regionalna nadzoruje śledztwo dotyczące GetBacku. Zostało ono podjęte 24 kwietnia w ramach zespołu prokuratorów, który został powołany przez Prokuraturę Krajową po zawiadomieniach przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie GetBacku. Postępowanie dotyczy wyrządzenia szkody majątkowej o wielkich rozmiarach, prowadzenia ksiąg rachunkowych wbrew przepisom i podawanie nieprawdziwych informacji. Według prokuratury w toku śledztwa przesłuchano już łącznie kilkadziesiąt osób, w tym urzędników KNF i spółki GetBack, a także zabezpieczono dokumentację i dane elektroniczne.
Centralne Biuro Antykorupcyjne na polecenie prokuratury dokonało zatrzymań. Sąd zdecydował o zastosowaniu trzymiesięcznego aresztu m.in. wobec byłego prezesa GetBack Konrada K. i wiceprezes Anny P.
5 lipca br. spółka GetBack podała, że jej zobowiązania wynoszą 3,32 mld zł, podczas gdy we wniosku o otwarcie przyspieszonego postępowania układowego z maja tego roku wykazywano 2,82 mld zł.
SzSz(PAP)