Friedman: Fort Trump w Polsce będzie na pewno
Obecny Kongres jest bardzo antyrosyjski i bardzo propolski. A więc pytanie nie brzmi: czy będzie stała baza wojsk USA w Polsce, tylko kiedy to nastąpi – mówi George Friedman, szef portalu analitycznego Geopolitical Futures, a wcześniej think tanku Stratfor w rozmowie z Aleksandrą Rybińską
Rząd w Warszawie chce przekonać Amerykanów do stałej obecności w Polsce. Prezydent Andrzej Duda mówił podczas spotkania z prezydentem USA Donaldem Trumpem, że ma nadzieję, iż „zbudujemy razem w Polsce Fort Trump”. Jakie są szanse na powstanie stałej bazy wojsk USA w naszym kraju?
George Friedman: Ta uwaga o Forcie Trump była ewidentnie żartem. To nie zmienia jednak faktu, że prawdopodobieństwo powstania takiej bazy na polskiej ziemi jest obecnie bardzo duże. Po pierwsze, amerykańskie wojska już stacjonują w Polsce. To wprawdzie rotacyjna obecność, ale oznacza, że struktury już są, a więc stosunkowo łatwo będzie zamienić obecność rotacyjną w stałą. To wymaga niewielkich zmian. Rotacyjna obecność pozwala amerykańskim wojskom na zapoznanie się z terenem, uwarunkowaniami strategicznymi itd. Dla mnie osobiście jednak różnica między obecnością rotacyjną a stałą jest niewielka. W zasadzie symboliczna.
W ustawie określającej budżet Pentagonu znalazł się plan stworzenia raportu, który ma ocenić zasadność rozmieszczenia amerykańskich żołnierzy na stałe w Polsce. Dokument do marca 2019 r. mają przygotować departamenty stanu i obrony. To już nie symbol, tylko konkrety…
W departamencie obrony jest tworzonych wiele raportów. Niektóre dalej żyją, inne idą do archiwum. Jak w każdej biurokracji także w naszej powstają plany na różne ewentualności. Warunki są jednak korzystne. Obecny Kongres jest bardzo antyrosyjski i bardzo propolski. A więc pytanie nie brzmi: czy będzie stała baza, tylko kiedy to nastąpi?
Nie chciałbym jednak, by na tym opierała się cała współpraca między Polską a USA. Nie chciałbym, by to akurat było fundamentalną kwestią w naszych relacjach. Amerykańscy żołnierze już są w Polsce, na wschodniej flance. To całkowicie wystarczy jako narzędzie odstraszania. Rosjanie wiedzą, że jeśli zaatakują Polskę i zabiją amerykańskich żołnierzy, to tym samym zaatakują USA. I nie ma przy tym znaczenia, czy w Polsce stacjonuje 3 tys., czy 100 tys. amerykańskich żołnierzy. To, co się liczy, to nasza odpowiedź. A nasza odpowiedź będzie nieograniczona. Te 3 tys. żołnierzy oczywiście nie obroni Polski. Ale nie o to chodzi. Jedna z koncepcji założycielskich Sojuszu Północnoatlantyckiego nazywa się „tripwire” – drut rozpięty nisko nad ziemią, którego nadepnięcie lub dotknięcie odpala minę. Siły Stanów Zjednoczonych w Europie – oraz na Bliskim i Dalekim Wschodzie – od wielu dziesięcioleci pełnią m.in. taką funkcję. Kto je zaatakuje, sprowokuje wojnę z całą potęgą wojskową, ekonomiczną i cywilizacyjną Ameryki. (…)
Ale my chcemy gwarancji…
Zgadza się. Polacy chcą strategicznej gwarancji od USA. Obecność wojsk USA w Polsce jest tą strategiczną gwarancją. Bez względu na to, czy jest ich 100, 3 tys., czy 100 tys. Czy są w Polsce rotacyjnie, czy są na stałe. Oczywiście istnienie takiej bazy ma swoje praktyczne zalety. Ale amerykańska gwarancja polega na tym, że w Polsce są amerykańscy żołnierze, a my jesteśmy lojalni wobec sojuszników. Kwestia stałej bazy jest więc tylko po części kwestią militarną. W dużej mierze jest to problem psychologiczny. Moim zdaniem ta baza powstanie, ale nie chciałbym, by Polacy postrzegali stałą obecność wojsk USA jako sprawdzian naszego zaangażowania.
(…)
Rosja ogłosiła, że jeśli Fort Trump powstanie, znajdzie się na celowniku rosyjskich rakiet. Wiceminister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Aleksander Gruszko oświadczył, że „uruchomi to lawinę, której nie da się już zatrzymać”. Powinniśmy traktować tę groźbę poważnie?
Nie. Rosjanie ciągle grożą i nic z tego nie wynika. Gdyby doszło do rosyjskiego ataku rakietowego na Polskę, a już, broń Boże, na stałą bazę wojsk USA, to odpowiedź byłaby odpowiednia. My też mamy rakiety. I Rosjanie o tym wiedzą. Nie muszą one na dodatek wcale być w Polsce. Rosjanie usiłują zdestabilizować Polskę. Jednocześnie jest to państwo tak niekompetentne, że straciło Ukrainę. Proszę przypomnieć sobie porażki, które ponieśli w Donbasie. Rosja usiłuje udowodnić wszystkim wokół, że jest silna. Stąd także duże zaangażowanie Kremla w Syrii. Ale to mrzonki. Wszyscy mamy tendencję do przeceniania Rosji. My, Amerykanie, przecenialiśmy ją za czasów zimnej wojny. Myśleliśmy, że jest o wiele silniejsza, niż rzeczywiście była. A dzisiejszej Rosji daleko do Związku Sowieckiego. To kraj Trzeciego Świata. Nie twierdzę, że Rosja nie stanowi żadnego zagrożenia. Stanowi. Ale oceniając Rosję, trzeba patrzeć nie na to, co mówi, tylko na to, co robi i jak sobie radzi. Na Ukrainie chociażby.
Istnieją też obawy w Polsce, szczególnie po niedawnym przemówieniu wiceprezydenta USA Mike’a Pence’a i wobec rozkręcającej się wojny handlowej z Chinami, że Stany Zjednoczone odwrócą się nieco od Europy i skupią się na rejonie Pacyfiku. To uzasadnione niepokoje?
Stany Zjednoczone walczyły w II wojnie światowej, jednocześnie dokonując inwazji Europy i Japonii. Jesteśmy potęgą światową. Hegemonem. Nie musimy wybierać między jednym regionem a drugim. Stać nas na obecność wszędzie. W czasie zimnej wojny broniliśmy Europy, prowadząc jednocześnie wojny w Wietnamie i Korei. Świat się zmienia, mamy interesy w Azji, sojuszników, których musimy bronić. Patrzymy na Europę inaczej. Ale wciąż mamy świadomość, że Rosja jest zagrożeniem dla Europy, tyle że dziś nie stawiamy jej tamy w Niemczech, tylko w Polsce i Rumunii. W Europie Środkowo-Wschodniej. Zupełnie inny stosunek mamy do Niemiec, Francji i reszty krajów zachodniej Europy. Przestały być dla nas wartościowymi sojusznikami. Ponadto, jeśli chodzi o NATO, to by mieć sojusz militarny, należy mieć wojsko. Europejczycy porzucili NATO i USA, gdy znacznie zredukowali swoją siłę militarną. Nie spełniają także swoich zobowiązań finansowych wobec sojuszu. Linia demarkacyjna nie przebiega więc już przez środek Niemiec, tylko wzdłuż wschodniej granicy Polski oraz w Rumunii, czyli nad Morzem Czarnym.
Mamy poważny problem z Chińczykami. Budujemy sojusz z Japonią, Australią oraz Indiami, by skontrować Państwo Środka. To nie znaczy jednak, że was pozostawimy samym sobie. Musicie sobie uświadomić ogrom amerykańskiej potęgi. Mamy ponad milion żołnierzy. Obronimy Polskę, jeśli będzie to konieczne. (…)
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Cały tekst wywiadu z Georgem Friedmanem oraz więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html